@LinuxPL to ja w tym okresie (neta w domu dostałem w lato 2003 więc powiedzmy 2000-2003) tego typu rzeczy wyławiałem z "internetu na płytach", czyli głównie Bonusów z CD-Action. Zawsze w tapetach były jakieś erotyczne, bo nie była to żadna pornografia, raczej poziom negliżu ówczesnych teledysków. Później przenosiliśmy sobie z kumplem na dyskietkach, pamiętam że miał skompletowany fapfolder z tych jpegów xD wcześniej to jedynie jakieś pocieracze rodziców co było jednak trochę przegięte jak na moje małolackie standardy, ale pamiętam też że raz z innym ziomkiem widzieliśmy normalnego pornosa na VHSie jak starych nie było, aczkolwiek dosyć dziwne było oglądanie go :V. A i jeszcze ten pierwszy ziomek wziął kiedyś ode mnie jakąś kasetę z aerobikiem czy inną sexy gimnastyczką XDD
Były kafejki ale trochę przypex, był też ziomek który miał już stałe łącze i mieszkałem u niego dwa tygodnie w 2001r, ale to bardziej bajerowaliśmy małolatki na czatach a nie że szukało się ślizgaczy. Szczególnie że głupi nie byliśmy, a wtedy strony z porno jednoznacznie kojarzyły się z wirusami.
Co ciekawe sam przez kolejną dekadę chyba nie oglądałem pornosów, tylko właśnie jakieś sofciki, etc. Oczywiście za czasów KaZyY czego się nie chciało ściągnąć okazywało się pornosem xD dopiero eDonkey ratował trochę sytuację oznaczając pliki które różniły się nazwą u poszczególnych peerów. I tak chociaż to marnej jakości porno nie bardzo mnie interesowało, tak miałem jeden zajebisty, który długo gdzieś leżał skitrany na dysku. Taki pół-amatorski, nic specjalnego, ale jak laska zaczynała gościowi robić loda to strzelał takie miny że koniec XDDD zawsze mi to poprawiało humor. Szkoda że już raczej przepadł gdzieś z częścią starych danych... Chociaż może powinienem je porządnie, hmm, przetrzepać :P. No a jak wszedłem w temat pornuchów z dekadę temu, kiedy internetowy rynek był sprofesjonalizowany, to już było takie chodzenie po linii najmniejszego oporu. Dalej czasem sobie robię od tego przerwy, i ogólnie nie kręci mnie jakoś mocno takie obsceniczne, dosłowne porno. To chyba właśnie pokłosie tego na czym wychowałem swoją seksualność, czy jak to nazwać.
Zgadzam się, że dzisiejsza obsceniczność, powszechna nagość i popularyzacja nudesów nie służy młodym umysłom... Ale też to nie tak że to jest jakiś główny problem. Szczególnie nasze pokolenie powinno to rozumieć. Przeszliśmy od analogowych telefonów stacjonarnych i umawiania się "pod trzepakiem", przez pierwsze komórki, wczesny internet i tak dalej, aż do etapu w którym normalnym jest że każdy ma w kieszeni dostęp do sieci. Miliony niczym niepohamowanych bodźców. I młodzi widzą to jako stan constans, tak po prostu jest.
I nie, nie chcę demonizować bo to że kiedyś dziecko pozostawione samemu sobie nie patrzyło w ekran tylko siedziało na ławce pod blokiem było inne, ale niekoniecznie lepsze dla młodego umysłu. Jednak jest to dosyć dużo jak na jedną wymianę pokoleniową, czego z resztą widać plony w statystykach chorób psychicznych. Jest to smutne ale też ciężko walczyć z postępem.
Pozostaje liczyć na rodziców, nie o tyle żeby blokowali młodym dostęp do takich treści bo to skazane jest na porażkę, ale żeby nauczyli i pokazali że internet, czy choćby popkultura to nie prawdziwy świat. Przy czym to oczywiście nic nowego, u nas w latach 90-tych nawet te, dzisiaj wydawałoby się, przyzwoite kreacje "z zachodu" budziły kontrowersje.
Aczkolwiek fakt, nie sposób mając taką optykę nie pomyśleć sobie że było to bardziej naturalne, łagodniejsze dla naszej psychiki i bardziej współgrało z jakimś dorastaniem i odkrywaniem seksualności, niż dostawaniem na zasadzie "kawa na ławę". Ale to tylko jakiś wycinek, okienko w ludzkiej historii. Za kolejne dwadzieścia lat dostaniemy refleksje dzisiejszych dzieciaków, nawet nie chcę wnikać w to jakie mogą być
Tymczasem pozostaje kontrolować ilość bodźców i starać nie uzależniać od łatwych wyrzutów dopaminy. Obcować z naturą. Spędzać razem czas bez konkretnego powodu. Poczytać czasem książkę zamiast tylko gapić się w smartfona. Na pewno dając taki przykład młodemu pokoleniu przełoży się to ich zdrowie, również w strefie intymnej.