Zdjęcie w tle
Koloalu

Koloalu

Tytan
  • 117wpisy
  • 498komentarzy
21 965 + 62 = 22 027
Co nas tak mało, wincyj moi drodzy wincyj :)
#rowerowyrownik
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastats.pl/rowerowyrownik/
0f0117ef-16a4-4a72-8228-2378cc734357
Zielczan

@Koloalu pada i wieje

Koloalu

Dziś miałem prognozę na deszcz cały dzień a był w sumie pół godziny :)

polutt

Pieknie. Jak wyglada nawierzchnia z Rzedzon do Wegornika? Dawno tam nie jechalem, a planuję się tam niedlugo wybrać na wycieczkę na sztywnym rowerze.

Koloalu

Stolec do jeziora to polna droga i od jeziora do wegornika również potem od wegornika do głównej drogi tanowo dobieszczyn są płyty w miarę nowe więc trochę wytrzesie ale da się poboczem jechać w większości. Ja na oponach 32c dałem radę.

Hodor

@Koloalu pizga złem tak że się nie chce

Koloalu

Wczoraj musiałem zrzucić parę waret bo się zagotowałem :D

Zaloguj się aby komentować

20 772 + 73 = 20 845
Dziś pierwszy raz dłuższy dystans, kondycja dętka :D
#rowerowyrownik
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastats.pl/rowerowyrownik/
dd85e66e-7ec0-4f4c-b0e9-c588e2310aee
Koloalu

@megawonsz9 pierwsza wyprawa z nim ale urzekł mnie łatwością montażu i demontażu. sakwa też spoko, rozkłada się jeszcze na dwie sakwy po bokach .

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
#lanparty #grajzhejto
No także taka sytuacja, pan party z civilization 5
383ee0ec-cb20-4b4e-b5c2-afdeab3ea3d9
anervis

@Thereforee kto powiedział, że gram na multi przez internet? ¯\_(ツ)_/¯

Thereforee

@anervis Temu modułowi multiplayera bym na localhost nie zaufał

gregsonone

@Koloalu pamiętam jak koledzy z osiedla targali do mnie całe kompy, żeby zagrać w CS po lanie, później mieliśmy wspólne łącze SDI dzielone na 4 domy, po sąsiedzku grało się w Herosy III

Zaloguj się aby komentować

#kryptowaluty to marnowanie zasobów naturalnych naszej planety
#takaprawda #bitcoin
9461dc8e-4778-4acb-b2f6-2955c08ef393
Koloalu

@smieszneobrazkijuzniesmiesza papierek wyprodukuje i jest ileś w obiegu, taka sama wartość w BTC marnuje więcej energii

kolasz

@Koloalu wyprodukujesz i jest, ale w długim terminie cały czas traci na wartości i cały czas trzeba więcej dodrukowywać. Poza tym fizyczny papier trzeba przewozić z miejsca na miejsce - to też są koszty.

Poza tym BTC raczej bym porównywał do złota niż do gotówki. Ma przechowywać wartość a nie służyć do płacenia za kawę.

Zaloguj się aby komentować

Bardzo mi się podoba fakt iż jest tu coraz więcej Tomków i Tosi, klikam pioruna a tu ilość zmienia się zamiast o jeden to o dwa lub więcej <3
Anhed

@LM317T no, jak wykop "padł" to ciężko się przeglądało najnowsze posty bo tyle ich było, teraz na jednej stronie są posty z całej godziny..

poq

@LM317T Jest mniejszy, wystarczy porównać liczbę piorunów w gorących do kilku dni wcześniej.


Aplikacja i update miały być tydzień temu.

LM317T

@poq szkoda że hejto milczy zamiast tutaj angażować się z użytkownikami

Zaloguj się aby komentować

Czy wie ktoś gdzie mogę zagrać w tą grę? Wiem że jest w wielu miejscach ale konwersja z flash była na kolanie i mapa często jest niewidoczna bądź po wybraniu frakcji jak żołnierze chodzą to znika mapa a same jednostki są tego samego koloru
A gra nazywa się hex empire
#gry #darmowegry
#pytaniepyta
91c79948-53f1-46ff-855a-805930ddfa67
Koloalu

@Quassar gra która tu pokazałem była właśnie na max dwie godzinki albo i szybciej. Chodzi mi o ja konkretnie bo grałem kiedyś i była spoko.

Koloalu

@Quassar znałem jej tytuł, problem jest taki iż niestety jest z błędami przez co wygląda tak co czyni ją nie grywalna

36f6822f-a6f1-4903-86d0-b8af544ac33e

Zaloguj się aby komentować

Dobra trzeba zacząć wrzucać pasty żeby nie pszepadły. Ja zacznę:
Chcecie schudnąć? Jedzcie żelki! Ale nie takie zwykłe. Słuchajcie mircy, opowiem wam historię.
Byłem sobie ostatnio w Tesco i zdałem sobie sprawę z tego, że chyba z dziesięć lat nie jadłem żelków. Stoi facet, lat trzydzieści pięć, łysina się zaznacza zakolami większymi niż ma Amazonka w górnym biegu, i ogląda żelki jak mały knyp. No i upatrzyłem sobie - Haribo sugar free. No spoko, bez cukru to może mi dziąseł nie wypali bo słodyczy to nie jadłem w hooy długo. Kupiłem sobie taką paczkę 2kg i szczęśliwy podbijam do kasy. Za mną jakiś starszy pan. Stuka mnie w ramię i mówi:
-Tylko pan ich nie jedz za dużo, bo jak wnuczce kupiłem to dwa dni z kibla nie wychodziła.
Nie dałem o to najmniejszego #!$%@?(od kiedy mój bratanek zjadł całego szluga i wysrał kiepa nic mnie już nie zdziwi, ale to temat na osobną historię), zapłaciłem za wszytko i wychodzę. Ale po jakimś czasie dałem #!$%@?. I pomyślałem sobie "a hooy, spróbuję."
Wbijam do domu(oczywiście nie mówię dzień dobry bo mieszkam sam, żadna nie odważy się spojrzeć na moje piękne, kuliste ciało), jem sobie obiadek, i coraz bardziej myślę o żelkach. Szybko wpieprzyłem mielone(sprzed 4 dni, ale tbw) i otwieram paczkę. Te misie, matko, jakie piękne! Żebyście wy to widzieli. To nie jakieś tam zwykłe żelki #!$%@? ze sklepu, tylko dosłownie każdy miś patrzy na ciebie i się uśmiecha. Pragnie, żebyś go wchłonął. No i zacząłem je wchłaniać. W międzyczasie zadzwonił dzwonek do drzwi - jak się okazało, brat wpadł z ww. bratankiem. No i tak siedzimy sobie, my z bratem po kawce, młody prawilnie spija soczek z wysokiej szklanki jak browara. #!$%@?śmy może ze trzy czwarte tej paczki(tak z półtora kilo), kiedy usłyszałem bulgotanie. Ale to nie takie bulgotanie jak bączek w wannie, tylko takie jak to wyśpiewują mnisi z Tybetu czy innego #!$%@?. Młody czerwony, spuścił łeb, zdążyłby nawet szklankę po tym soku umyć zanim to bulgotanie ustało.
-Tata, kupa.
-No słyszę
No i jak brat wstawał, to tylko spojrzał na mnie oczami jak 5 złotych i jak nie #!$%@?ął bączura, to myślałem że mu spodnie rozerwie. Brzmiał dosłownie jak stary Wartburg, i to przez dobre 10 sekund.
-Coś ty nam #!$%@? dał?
-No zwykłe że... - i nagle jakbym dostał pięścią w brzuch. Tak mnie skręciło, że się #!$%@?łem z krzesła. No i #!$%@?łem.
Co potem się działo to była fekaliopokalipsa. Młody oczywiście nie doszedł do kibla, zasrał próg w kuchni i kawałek przedpokoju. Brat w ostatniej chwili podłożył sobie garnek, fajny taki nowy, pięciolitrowy, i w trzy sekundy się z niego wylało. #!$%@? nie dość, że garnek zasrany, to jeszcze brat się patrzy na mnie jakbym nie wiem co mu zrobił. A ja sram na podłogę i krzyczę z bólu, bo mnie skręca jakby mnie zombie gryzły. Brat wtóruje, młody wyje sopranem. No istny performance, oprócz wrażeń wizualnych mamy jeszcze śpiew i breakdance w konwulsjach.
Po pięciu minutach pierwsza fala ustąpiła. Co za debil wymyślił żelki-misie, które w jelitach zmieniają się w niedźwiedzie polarne? Brat patrzy na mnie, ja na brata, młody patrzy tępym wzrokiem przed siebie. Nawet on czegoś takiego z siebie nie wyrzucił, a oprócz wcześniej wspomnianego szluga ma na swoim koncie więcej podobnych wyczynów. Już zacząłem iść po wiadro, i to był dobry odruch. Druga fala przyszła tak niespodziewanie, że ledwo zdążyłem kucnąć nad wiadrem. Młody popuszcza jakieś mokre bąki, a ja kurczowo trzymam się drzwi od łazienki podczas gdy furia szatana niszczy wiadro. Brat siedzi wyczerpany na krześle i mówi:
-O, dobra. Ten będzie suchy.
Po jego twarzy wywnioskowałem, że nie bardzo. Zaraz zaczął się zwijać i spadł z tego krzesła, prosto we wcześniej pozostawione przez niego gówno. Ta fala trwała jakieś dwadzieścia minut, i czułem że jak przyjdzie jeszcze jedna to wysram materię pozakosmiczną, bo gówna to tam już nie będzie. W międzyczasie słyszę stukanie w rury. Jakby ta stara raszpla z piętra niżej wiedziała przez co przechodziliśmy, to już by co najwyżej w wieko trumny mogła pukać.
Do czwartej fali byliśmy już przygotowani niemal strategicznie - młody zajął kibel bo najwygodniej, a my z bratem siedzimy oparci dłońmi o brzeg wanny. I czekamy. Nagle jak lecącego Apache wroga słyszę takie łopotanie. I zaczyna się desant, który trwa kolejne czterdzieści minut. To już był rekord. Nie wiedziałem, że mam w sobie tyle czegokolwiek - myślałem w pewnej chwili, że jelitom już się #!$%@?ło do reszty i zaczęły się wywijać na lewą stronę. Nagle walenie do drzwi.
-#!$%@?ć!
-Panie Gównalski, otwierać! Policja!
-Sram!
-Gówno mnie to obchodzi! Otwierać!
-Pięć minut!
Jelita pozwoliły mi wstać po dwunastu. Otworzyłem drzwi, i nie zdążyłem nawet przyjrzeć się policjantowi, bo #!$%@?ął na glebę jak kawka XD raszpla szepnęła tylko "o boże" i zaczęła zbiegać po schodach. Dała radę zejść po dwóch zanim zgasły jej światła. Zamknąłem drzwi(przy okazji wychlapując trochę niedźwiedziego łupu na klatkę schodową), i zdążyłem dojść do drzwi od łazienki, kiedy się znowu zaczęło. Czułem, jak gorąca magma opuszcza mój wulkan i tworzy nowe połacie lądu na podłodze mojego przedpokoju. Było tam wszystko - rzeki, małe pagórki i dolinki, nawet coś na kształt naszej komendy policji. Zrezygnowany brat z tępym wzrokiem osunął się dupą do wanny i tak już siedział w środku, stopniowo robiąc coraz głębszą błotną kąpiel. Mówię wam, wyglądało gorzej niż te kible w "Trainspotting."
Koniec końców, spędziliśmy jakieś sześć godzin walcząc z tymi niedźwiedziami. Młody miał mniej w sobie więc po czterech godzinach tylko siedział w rogu kibla i cichutko płakał. Mieszkanie było wynajęte, więc trochę przyps, bo posprzątać trzeba. Po czterech dniach było w miarę ok(poza smrodem), a worki #!$%@?łem do lokalnej oczyszczalni ścieków bo po godzinie spuszczania w kiblu zapchałem i zrobił się mały wylew. Myślałem, żeby zacząć to gówno ściągać z podłogi jak wodę z akwarium (wiecie, gumowa rurka, zasysanie i lecimy), ale w ostatniej chwili brat mi wyrwał węża z ręki i #!$%@?ął nim w głowę. Jak znosiłem worki po klatce schodowej to wylewałem trochę pod wycieraczkę tej starej psiochy, niech ma to zdarzenie w pamięci do końca swojego życia XD
Epilog: zgubiłem tego dnia 12 kilo. DWANAŚCIE. Niech mi żadna Ewa Koniakowska czy inna Mela B nie #!$%@?, że jej dieta jest skuteczniejsza. Po tym, jak tydzień nie było mnie w pracy #!$%@? mnie z firmy ochroniarskiej. Zatrudniłem się w restauracji. I jak przychodzą jakieś gnojki które są za głośno to daję im miseczkę żelków "dla szanownych klientów." Przecież się gówniarze (hehe) nie przyznają rodzicom, że wpieprzały słodycze. A ja mam ubaw, widząc ich skręcone małe ryje XD brat dalej się do mnie nie odzywa, ale myślę że mu niedługo przejdzie.
#pasta #heheszki
Koloalu

@sullaf lepiej mieć buckup :). Nie istnieje coś takiego jak przesadna ostrożność.

Zaloguj się aby komentować

Poprzednia