@dez_ Gdyby, nie daj Boże, wojna przyszła do nas, to państwo na siłę wręczyłoby Ci broń do ręki i kazało nią zabijać.
Gdy jest pokój, to państwo zabierze Ci wszelkie narzędzia, które, nie daj boże, mogłyby posłużyć do samoobrony przed nielegalną napaścią, a uargumentuje to jednym przypadkiem, gdzie akurat takiego typu narzędzia (nie noża, nie samochodu, nie zaostrzonego kija, nie paralizatora) użył bandyta przeciw funkcjonariuszom. Była to wielka tragedia, ale ci policjanci, po prostu, nie dopełnili swoich obowiązków i zlekceważyli niebezpieczeństwo.
Tydzień temu był przypadek, gdzie w Warszawie dwóch policjantów zostało zaatakowanych maczetą. Czy gdyby Ci policjanci również zlekceważyli niebezpieczeństwo, to za pół roku byśmy mieli debatę o tym, że trzeba ograniczyć dostęp do maczet? Możliwe! A gdyby jacyś policjanci zostali zaatakowani śrubokrętem, to skonfiskujemy śrubokręty?
Uważam, że tamta tragedia jest tylko pretekstem do przykręcania śruby obywatelom. Głównie praworządnym bo bandyci i tak znajdą sposób. Wiele lat praktycznie pomijalnego statystycznie użycia broni palnej (i to bez wyszczególnienia, jaka to broń, czy legalna, czy nielegalna) do przestępstw nie jest powodem do ułatwiania dostępu do broni, a jeden przypadek jest powodem do utrudniania.
Nie uważam, że dostęp do broni powinien być zupełnie swobodny, bo nie widzi mi się jakiś plinking w wykonaniu 14-latków, ale jest kilka kwestii (celowość posiadania, rejestracja broni, bieganie z promesami do sklepu i potem do WPA z fakturami, czerwone książeczki, uznaniowość w niektórych przypadkach itd.), które można by ułatwić. Zamiast tego dostaniemy nowe ograniczenia.