Miałem podsumowywać jak gra Wisła Kraków w tym meczu po 45min i właśnie padł gol na 5:0, a jak piszę to znowu, była kontra, po której mogło być 6:0. To się w pale nie mieści, jak tragicznie wygląda ten zespół w pierwszej połowie.
W gruncie rzeczy Wisła gra na stojaka, nie od początku, ale chyba po szybkim gongu po prostu przestali grać. We własnym polu karnym stoją jak sparaliżowani, nie chcą wybijać, doskoczyć. Trudno powiedzieć o co tu chodzi, bo Rapid wchodził w nich, jak rozgrzany nóż w masło. Pogoń Wiskitki pojechała na Barcelonę. Tak to dosłownie wygląda. Jeden strzał chyba i to z około 35m na bramkę Austriaków. Tyle do zaoferowania. Każda, absolutnie każda kontra Rapidu praktycznie wchodzi w pole karne i tylko losowy bilard chroni bramkę, bo nie sami piłkarze. Masakra.