Dzwoni starsza pani ze stacjonarnego i prosi o rozmowę jakimś tam policjantem. Pytam się w jakiej sprawie, a ona, że przed chwilą się rozłączył, a ona ma jeszcze jakieś pytania.
Ja: niech zgadnę, powiedział pani, że jest jakaś szajka czy grupa przestępcza, która interesuje się pani pieniędzmi i chce panią w jakiś sposób okraść.
Zgłaszająca: A skąd pan wie?!
Ja: Bo to najprawdopodobniej oszuści, a ja słyszałem tę historię setki razy. Przekazała im pani jakieś dane albo pieniądze?
Zgłaszająca: No tak przekazałam.
Ja: Pani mieszka pod [adres abonenta], prawda?
Zgł: A to skąd pan wie?!
Ja: Bo to dane telefonu, z którego pani dzwoni na numer alarmowy. Ile tych pieniędzy pani przekazała?
Zgł: Ja panu nie powiem! Ja chcę rozmawiać z tamtym policjantem, bo mam do niego jeszcze kilka pytań.
Ja: Ale tłumaczę pani, że to był oszust.
Zgł: Nie, proszę pana, to był policjant z CBŚ. I ja proszę o ponowne połączenie z nim, bo nie mam tutaj jego numeru.
Ja: Połączę panią z komendą policji, dam prawdziwy policjant wszystko pani wyjaśni.
Przełączam kobietę na linię oczekującą i wysyłam zgłoszenie razem z rozmową.
Ja: Panie dyżurny, właśnie wysłałem zgłoszenie i mam tu panią na linii, która najpewniej została oszukana, ale nie ufa mi i nie chce podać szczegółów.
Dyżurny: Nawet z całą pewnością została oszukana. Pewnie też na niezłą sumę, skoro wstydzi się o tym mówić. Dobra, daj ją.
Piszę o tym, bo co jakiś czas są fale takich zgłoszeń i jak już muszę odbierać, to wolę rozemocjonowanych dziadków lub babcie, którzy z przejęciem opowiadają mi jak to pogonili takiego oszusta niż właśnie takie osoby jak pani wyżej, które wręcz bronią się przed przyjęciem do siebie informacji, że właśnie oddali oszustowi często kilkadziesiąt czy nawet kilkaset tysięcy złotych (pani, która wyrzuciła przez okno siatkę z 15 tys zł zmusiła mnie do poważnych rozważań własnych wyborów życiowych).
Jak macie jakiegoś dziadka czy babcie, to zwróćcie im uwagę, że policja nigdy, ale to przenigdy nie będzie prosić o pieniądze. A jak ktoś zadzwoni podając się za Was i sepleniąc coś o wypadku, który rzekomo spowodowaliście (tu historia jest o potrąceniu kobiety w ciąży, a seplenienie jest spowodowane przez złamany nos lub wybite zęby), to najpierw niech się rozłączą i oddzwonią na Wasz numer, żeby wszystko (nie)potwierdzić. I nie ważne, że nie mają pieniędzy - oni potrafią wziąć spore kredyty w banku na ten cel, co zresztą oszuści czasem sugerują.
#skurwysyny #pracbaza #112 #oszustwa #babcia #dziadek #policja
@Sauronus wielki szacun za kawał dobrej roboty. Moją mamę chcieli oszukać na policjanta. Wzięła nawet kredyt w banku. Panie w kasie coś podejrzewały i nawet jej kartrczke napisały czy nikt jej nie zmusza ale to nie pomogło. Dalej była wkręcona w historię o policji. Coś ja na szczęście tknęło i do mnie zadzwoniła, mówiąc mi że ktoś ją podsluchuje przez telefon. Udało się wszystko odkręcić. Kompletnie nic nie pamiętała co jej tam nawijali na uszy.
@Sauronus Z jednej strony podziwiam, bo to pewnie arcy trudna robota. Z drugiej niestety sam miałem 2x kontakt i po drugiej stronie osoba totalnie na wyjebce chciała temat zakopać.
@Klamra nie piszemy „you” z wielkiej litery ;)
@utede ano, trochę wiem jak wygląda sytuacja w kraju i że poziom profesjonalizmu się waha tu i ówdzie. Ale chyba jak w każdej branży.
A co to jest ten e call, jak takie zgłoszenie wygląda od twojej strony?
Zaloguj się aby komentować