Widzieliście meduze? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Z podłączaniem
#retrokomputery do dzisiejszych telewizorów jest ten problem, że nie ma jak tego łatwo zrobić. Nikt już nie ma w nowym TV Scarta, S-Video czy nawet złącza kompozytowego. Trzeba się ratować jakimiś chińskimi konwerterami, które narzucają ogromny input lag i wypluwają z siebie obraz koszmarnej jakości.
I z tą jakością to nawet nie jest tak, że kiedyś sygnał z
#atari czy
#commodore tak wyglądał i nikt nie narzekał, a teraz oczekuję od nich nieskazitelnego 4K. Obraz z taniej przejściówki jest dużo gorszy niż dawniej - rozmazany w całkiem inny sposób, niż na CRT, ma spieprzone kolory, poszarpane krawędzie i, co mnie najbardziej uwiera, zupełnie nie ogarnia efektów opartych na interlace. Na małym Atari dużo "nowszych" trybów graficznych było opartych na wyświetlaniu na zmianę w 50 fps dwóch klatek o różnej kolorystyce, co sprawiało wrażenie palety barw dużo większej niż oryginalne 256. Nie zobaczycie tego na żadnym filmie z YouTube, bo kompresja video też tego nie ogarnia. Jak ktoś bardzo chce, to może użyć emulatora.
Jest też druga sprawa - częstotliwość pozioma sygnału. A czasach ośmiobitowców podłączanych do telewizorów w trzech obowiązujących standardach (PAL, NTSC i SECAM) było to około 15 kHz. Do ówczesnych rozdzielczości wystarczające, ale później nastały 16-bitowce z już wyższymi rozdziałkami. Zanim powstał standard VESA ustalający minimalną częstotliwość poziomą na 31,5 kHz, różne rzeczy się działy i każdy system wymagał swojego dedykowanego monitora. W efekcie dziś mało który monitor posiadający złącze VGA (czyli i tak już stary sprzęt) jest w stanie wykryć i obsłużyć sygnał podawany mu przez Atari ST czy
#amiga .
I tu całe na biało wchodzą scandoublery. Oryginalnie powstały na scenie amigowej, mają do zrobienia jedną prostą rzecz - wziąć klatkę sygnału w 15 kHz i przesłać ją dalej dwa razy. Wtedy będzie na tyle blisko standardowego 31,5 kHz, że większość współczesnych odbiorników to zaakceptuje. Bez obróbki, reskalowania, cudowania - dzięki temu bez dodatkowego input laga. Choć oczywiście można pokusić się o jakieś bajery.
Ostatnio dla odmiany postanowiłem pobawić się zakupionym jakiś czas temu Atari ST. Zainwestowałem w emulator dysku twardego, podłączyłem sprzęt tym samym chińskim badziewiem, którego używałem do 65XE i efekt strasznie mnie rozczarował. Kompletnie nie ogarniał rozdzielczości ST, co zresztą widać na zdjęciu.
W wielkim świecie w takiej sytuacji używa się np. Retrotinka, który jednak razem z wysyłką z USA i cłem wyszedłby chyba koło 6k, co powodowałoby uzasadnione pytania o poczytalność. Ale w świecie Atari mamy nasz lokalny produkt skrojony pod potrzeby 8 i 16-bitowców: Medusę. Koszt niecały tysiaczek.
I co tu dużo mówić - efekt jest niesamowity. Obraz ostry jak żyleta, kolory żywe, pierwszy raz od lat zobaczyłem interlace na prawdziwym sprzęcie. Ba, obraz nawet trochę za dobry, więc włączyłem sobie lekki szum i symulację linii jak w CRT, dzięki czemu wygląda to dużo przyjemniej. Jestem już prawie gotowy na noc z demosceną Atari
😀
W kolejnym odcinku - karta graficzna do małego Atari
😀