Praca na morzu wiaze sie z wieloma przygodami, zwiedzaniem wielu krajow, ale tez z mnostwem wyrzeczen, opuszczonych imprez, urodzin, slubow, pogrzebow.
To zdjecie zrobilem w Trynidadzie. Pojechalem na statek, ktory zmienil, a moze jedynie przyspieszyl moja kariere (ale byl strasznym gownem).
Mialem przesiadke w USA i straznik graniczny pyta mnie dokad dalej lece. No to mowie, ze Gujana. Patrzy na mnie i mowi „no nie lecisz, lecisz do Antigui i potem Trynidadu”. Tu dostalem maly brain fart, ale za chwile okazalo sie, ze w trakcie lotu do USA zmienili mi lot, bo nie zdaze na statek.
Do brzegu Bartek…jak to mawial jeden z moich wspanialych (not) wykladowcow „ten statek juz odplynal”. No i rzeczywiscie, nie czekali na mnie, bo robota czeka.
Zatem hotel w Trynidadzie. Jak sie okazalo - caly tydzien. Nie marnujac czasu sprawdzilem miejsca do zwiedzenia, wynajalem fure i pojechalem.
Zwiedzilem kilka pieknych miejsc, w tym to ze zdjecia. Lubie do niego wracac, bo jest bardzo wymowne. „Jedynie najsilniejsi przetrwaja”. „Jesli rzucaja ci klody pod nogi to zbuduj z nich schody”, itp, itd.
W drodze powrotnej przyjebalem w jakis uwalony bananowiec na srodku drogi i probowalem wypchnac wgnieciony zderzak, ale sie skumali, bo byl troche porysowany i zabrali mi chyba z 500 czy 1000zl z kaucji
A Trynidad chujowy, jak juz to lepiej do Tobago.
Hej przygodo!
#barteknamorzu #podroze #marynarz #pracbaza #fotografia
Zaloguj się aby komentować