Zacznijmy jednak od początku...
Kolega zaprosił na wesele. Na miejscu okazało się, że impreza jest bez alkoholu. Z trzema innymi kolegami poprosiliśmy go na stronę i pytamy, co to ma być i dlaczego wcześniej nie powiedział. On na to, że jego żona i teściowie tak zdecydowali, a nie powiedział nam, bo wtedy byśmy nie przyszli.
Przyszlibyśmy, choćby przez wzgląd na szacunek do niego i wieloletnią znajomość. Szkoda tylko, że on nie okazał szacunku nam...
Wyszliśmy w czterech na papierosa, omówić sytuację i uradzić, co robimy. Widać było, że reszta gości jest podobnie zażenowana i rozczarowana jak my.
Jesteśmy w domu weselnym na wsi. Dookoła tylko inne wsie. Kolega jednak znalazł na mapach, że kilkaset metrów od nas jest wiejski bar. Tam skierowaliśmy nasze kroki.
Widok czterech obcych, wystrojonych facetów zdziwił barmana i kilku gości tego wspaniałego przybytku. Podając piwo, zapytał, skąd się tu wzięliśmy. Opisaliśmy sytuację, a on mówi, że jak jest nas tam więcej to serdecznie zaprasza.
- W sumie - pomyślałem - czemu nie?
Wysłałem kilka wiadomości i po krótkim czasie zaczęli się schodzić ludzie z wesela. W miarę wychylania kolejnych trunków, nawet nie zauważyłem jak kilku kolegów dogadało się z barmanem, który za odpowiednią opłatą zorganizował porządne jedzenie i nawet sprzęt grający z muzyką. Nie przesadzając, impreza przeniosła się niemal całkowicie do wiejskiego baru. Ludzie pili, jedli i tańczyli. Na weselu została tylko para młoda i ich najbliższe rodziny. Według relacji gości, którzy dołączyli do nas później, atmosfera tam przypominała bardziej stypę.
My zaś bawiliśmy się w najlepsze, zwłaszcza że dołączyły do nas miejscowe dziewczyny. Chłopaki zresztą też. Zrobiła się naprawdę duża impreza, która trwała prawie do świtu. Barman i właściciel lokalu (w jednej osobie) był szczególnie zadowolony, jako że zostawiliśmy u niego kupę pieniędzy.
Wszyscy szczęśliwi, wszyscy zadowoleni. No, prawie, bo kolega od tamtego czasu się do nas nie odzywa. Może to i dobrze?
#alkoholizm #pasta
bez sensu. Pasta. Kto organizuje popijawę bez popijawy
@Felonious_Gru Wy (obywatele pasty) wyszliście. Moja mama jako kelnerka była na takim, gdzie świadek w imieniu gości przez mikrofon wprost zwrócił się do matki młodego, która uczyniła wesele imprezą bezalkoholową, "Pani Iksińska, goście chcą wódki"
Ja wiem ze to pasta, ale dobrze to oddaje społeczne podjescie do alkoholu.
Nie da się po prostu siedzieć i gadac,
trzeba lać wódę do mordy.
Zaloguj się aby komentować