Rozpoczął się wrzesień, zatem czas na podsumowanie wakacji. Było gęsto.
Zajęcia z astronomii skończyły się oficjalnie w czerwcu, ale na prośbę uczestników zorganizowałem dodatkowe spotkania. Dokładnie w dniu zakończenia roku szkolnego wziąłem moją wesołą gromadkę na noc do obserwatorium w Tymcach. Pogoda nie dopisała, bo mieliśmy tylko ~godzinę na gwiazdki, ale i tak to wystarczyło do wywołania efektu 'wow' u ludzi obserwujących nocne niebo do tej pory wyłącznie z miasta.
Wraz z początkiem lipca, oprócz standardowego łażenia po gwiazdozbiorach i ciekawych obiektach na niebie, udało się nam oszacować jasność nieba w Krakowie za dnia. W tym celu obserwowaliśmy gwiazdy między 17:00 a 19:00. Wyszło nam, o ile dobrze pamiętam, około 4.3 mag/arcsec^2 w zakresie widzialnym. Całkiem nieźle.
Kolejną większą rzeczą było rozpoczęcie projektu obserwacyjnego T CrB, w którym przewodzi moja uczennica. Obserwacje się zaczęły z grubej rury, bo od razu z pełną fotometrią z czterech filtrach. Prace będą trwać aż do końca przyszłego roku szkolnego. T CrB to układ kataklizmiczny (symbiotyczny), w którym raz na ~88 lat dochodzi do pojaśnienia tak, że układ wskakuje na jasność gwiazdową magnitudo 2 (w tej chwili ma magnitudo 10). O tym układzie można by napisać osobny wpis, bo to ciekawa bestia jest.
Potem w lipcu był wyjazd na obóz obserwacyjny za granicę. Pojechali ze mną wybrani uczniowie, a na miejscu robiłem przy okazji jako technik. Dziesięć dni w "górskim" obserwatorium pośrodku niczego, na skraju parku ciemnego nieba to była najlepsza forma wakacji :). Przerobiliśmy techniki obserwacyjne oraz obróbkę danych (tak, IRAFem w licealistów). Moja grupa skupiła się na obserwacjach ciasnych układów podwójnych i wyznaczanie parametrów fizycznych gwiazd. Foto dołączone do tego wpisu zrobiłem z kopuły tamtejszego teleskopu, widok jest na planetarium (to takie ufo) i na budynki z teleskopami.
A potem był sierpień. Krótki wyjazd, łażenie laserkiem po niebie leżąc na plaży i trochę foto. Bez presji, z eks-uczniami. No i obserwacje Perseidów, leżąc plackiem na kopcu Piłsudskiego do prawie 3:00 rano.
Wreszcie w połowie sierpnia była Międzynarodowa Olimpiada z Astronomii i Astrofizyki. Poznało się całkiem sporo nowych ludzi, spotkało jeszcze więcej starych znajomych. Jako sędzia nie miałem za wiele wolnego, ale to w niczym nie przeszkadzało. Wszyscy byliśmy zakręceni wokół oceniania prac dniami i nocami. Bardzo pozytywne doświadczenie; kudos dla kolegów-organizatorów.
Końcówka sierpnia to kolejne spotkania z młodzieżą, kolejne obserwacje, kontynuacja obserwacji T CrB, rozpoczęcie monitoringu blazara (czyli jądra aktywnej galaktyki, które przez odpowiednią orientację spinu centralnej supermasywnej czarnej dziury strzela dżetem w Ziemię) oraz dopinanie wyliczeń parametrów fizycznych gwiazd. Tym razem torturowałem uczniów używając rachunku błędów. Propagacja niepewności następowała ( ͡° ͜ʖ ͡°). Ostatnim krokiem było pokazanie, jak można zautomatyzować cały proces przez proste skryptowanie. I voila, nagle wszystko okazało się szybkie i proste. Piękna sprawa.
Ta piękna sprawa zaowocuje najpierw pracą konferencyjną, a później publikacją w recenzowanym czasopiśmie (niezależnie od konferencji). Za tydzień jadę na międzynarodową konferencję, by opowiadać m.in. o wynikach pomiarów tychże ciasnych układów podwójnych, z naciskiem na fakt, że w projekcie biorą udział licealiści. Koszty okołokonferencyjne są mega wysokie, ale liczę, że jeszcze pozyskam sponsorów. Tak czy inaczej, młodzież będzie miała swoją pierwszą pracę w książce pokonferencyjnej, z ich nazwiskami. Uważam to za mój i ich mały sukces.
I oto jesteśmy we wrześniu. Na moje zajęcia z astro w #krakow, które startują w październiku, już zapisały się 34 osoby, chociaż limit miejsc jest 30 osób (a i tak przez kolejny rok robię już dwie grupy, bo limit miał być 15 osób). A zajęcia jeszcze nigdzie nie były reklamowane w szkołach. Trochę szkoda, że nie ma więcej miejsc. Tylko że ja sam nie będę w stanie przerobić więcej ludzi, bo albo będę musiał zrezygnować z moich prywatnych uczniów albo obniżę jakość zajęć w Centrum. Ani jedno ani drugie nie wchodzi w rachubę. No i na to nakłada się fakt, że te zajęcia są prowadzone właściwie dobrowolnie, jako hobby. Praca zarobkowa zajmuje mi czas codziennie do 16:00. Obowiązki na uniwerku też potrafią zeżreć popołudnia, wieczory i nocki (jak się trafi ładna pogoda i trzeba zbierać fotony do wiaderka). Swoją droga, jak się teraz patrzę wstecz, to nie wiem, jak ja zdołałem pożenić korpo-pracę zarobkową z taką ilością dodatkowych działań. Ale jakoś się udało.
Myślałem, czy by nie zrobić jakiegoś naszego społecznościowego spotkania z #astronomia na Błoniach, tylko że nie udało się znaleźć czasu. Może we wrześniu? Lub na jesień? Może by się udało jakiś teleskop mały skombinować lub lornetę chociaż. Albo lornetka i laserek z kopca Piłsudskiego? To by było dla mnie mniej czasochłonne, ergo bardziej prawdopodobne. Się zobaczy.
Fajne to były wakacje Nie zapomnę ich nigdy :).
Udanego września!
Nieregularne, okołoastronomiczne wpisy z życia wzięte --> #badespace