#psychologia

25
619
#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia #psychiatria #rozkminy #iinnetakietakie

TLDR: Dzień z życia w psychiatryku tym razem w trybie manii.

37.
W kontrze do poprzedniego wpisu dodaje wpis jak wygląda dzionek w czubkowie gdy ma się zbyt dużo chęci i mocy

0:00 Nie mogę spać, myśli kłębią się jedna za drugą. Nie odczuwam ani grama zmęczenia. Najlepiej jakbym mogła teraz wstać i zacząć sprzątać, albo tańczy, albo cokolwiek. Na nocnym obchodzie dostaje tabletki nasenne, więc chcąc nie chcąc odpływam.
7:30 Wstaje z budzikiem- lecę po poranne leki. Myślę o tym, że może pójdę spać, ale w ostateczności póki nie ma tłumów na sali pierdolne sobie taką jogę jakiej świat nie widział. Tak mi leci pół godzinki, wołają na śniadanie.
8:00 Czas na szamkę i leki, stanie w kolejce generuje we mnie tonę frustracji, przeskakuje z nogi na nogę czekając na dojście do okienka. Słyszę komplement, że bardzo radośnie wyglądam od Pani kucharki. No baa, Pani nie wie nawet jak bardzo. Śniadanie zjadam w pośpiechu, nie mam na to czasu. Jedna kanapka wystarczy w zupełności. Biegnę na rowerek stacjonarny. Jakoś trzeba spożytkować tę energię.
8:30 Rowerek wieje już nudą, muszę pochodzić zanim zacznie się obchód. Rozpoczynam korytarzowe turnusy z hardbassami na słuchawkach. Teraz tylko one mnie rozumieją.
9:00 Próbuje grzecznie wyczekać na lekarz w łóżku, nie ma bata muszę wrócić do chodzenia. Bezruchu generuje we mnie niepokój i drazliwość. Zreszta jak będzie coś chciała to złapie mnie jakoś. Wychadzam kolejne kroki, a moja postać dreptająca w tę i z powrotem powoli wpisuje się w krajobraz oddziału.
10:00 Gadka z moją lekarz prowadzącą odbywam w trakcie marszu. Pyta jak tam zyciu mija i inne takie takie. Mówię, że ciężko i wspaniale, nudzi mnie to chodzenie, ale nie widzę innych perspektyw dla siebie w tym miejscu, drażnią mnie nawet Ci co chodzą wolniej ode mnie. Dodaje że mogłabym podbić świat, ale nie tutaj. To generuje kolejną fale złości. Zostaje mi przypisana kolejna dawka relanium.
11:00 Spotkanie społeczności, każdy mówi jak się czuje, co osiągnął w tym tygodniu i jakie rzeczy sprawiły mu radość. Słucham z 20 pacjentów, odpowiedzi są różne. Odchodzę raz bo nie jestem w stanie wysiedzieć, kolejka dochodzi do mnie, więc się chwalę, że czuję się przewspaniale, bosko i wzzechmocnie. Dodatkowo rozdzielanie są obowiązki oddziałowe na pacjentów typu: wycieranie stołów po posiłkach, odpowiedzialność za bibliotekę, czy dołączenie do komisji czystości, która sprawdza i ocenia pierdolnik we wszystkich salach (dla najbardziej schludnego pokoju jest słodka nagroda, zupełnie jak w jakimś teleturnieju). Ja bym się mogła zgłosić do wszystkiego, ale nie pozwolili mi. Ach ta moja chorobową nadgorliwość. Wybieramy również rodzaj ciasta na spotkanie przy herbatce. Wygrało jebane ciasto czekoladowe, ja wolałam rabarbarowe. Czekoladowe można jeść zawsze, rabarrborowe już nie. Jestem tym zdruzgotana. Resztę czasu do 12 spędzam na chodzeniu.
12:00 Czas na zajęcia plastyczne. Koloruje sobie ptaszki, było fajnie. Nawet godnie wysiedziałam ten czas. Koleżanka zwróciła uwagę, że pierwszy raz widzi mnie taką spokójną. Samą mnie to zdziwiło, bo kobita ma rację.
12:30 Powtórka z rozrywki, nie mam czasu na jedzenie. Zjadam w pośpiechu połowę papryki z farszem i zmykam.
13:00 Ruszamy na spacer, który ja bym raczej nazwała konduktem pogrzebowym, bo zamiast chodzenia mamy człapanie. Dobija mnie to do reszty, bo ja wolę chodzić sama i własnymi ścieżkami. Tutaj nie mogłam z powodu ryzyka, że ktoś uzna, że próbuje zwiać. Wymęczyłam się na nim, pomimo wolnego tempa.
14:00 Wkurw rośnie, za mało miejsca, dobijający ludzie, czekam do 15 na relanium. Wciąż chodzę, a bity nierozłącznie ze mną.
15:00 Zegar wybił, It's relanium time! Po pół godziny mój umysł zwalnia. W końcu siadam sobie na łóżku i czytam na spokojnie komiks. Ten proszek był dla mnie niczym melisa. Więc to tak jest, jak można skupić myśli i coś zrobić bardziej statycznego. No nie powiem nawet fajnie.
Do 16:00 korzystam z klarownego umysłu. Czytam, rozmawiam na spokojnie, puzzelki sobie ułożę nawet i odpoczywam, w końcu odpoczywam.
16:30 Kolacja, zjadam nawet więcej niż zazwyczaj. Zaczynam odczuwać głód, jak ludzki człowiek.
17:00 Mam odwiedzinki siostry, miałam mieć przepustkę na wyjście z nią, ale z powodu środowego ataku furii na cały świat, lekarze cofnęli mi ten przywilej. No cóż. Wzamian możemy wyjść na ogródek, gdzie zawsze jest łatwiej uzewnętrznić się niż w socjalnym. Siedzę prawie spokojnie, ale to i tak niebo w porównaniu z tym co wcześniej.
18:30 Siostra wychodzi, a ja zostaje w najgorszym możliwym czasie. Wiem, że nie tylko ja czekam na leki.
19:00 Ni chuja nie wiem co się działo od 19, ale wiem że dobiłam w krokomierzu 12 km. Nie wiem czy mam się czuć z tego powodu dumna.
20:00 Znowu umysł mi przyspiesza, chcę iść na rolki. Błagam. Potrzebuje złapać oddech. Wciąż chodzę.
21:00 Leki, chwała Bogu leki! To dla mnie nadzieja na chwilę wytchnienia. Wjeżdża lit, lamitrina, relanium i chuj tam jeszcze co. Jestem królową życia, ale nadal zamknięta w swojej wieży. Do 22 siadam z paroma innymi pacjentami do gry w uno. Nawet ten czas jakoś zleciał.
22:00 Wyłączamy światło, cisza nocna moi drodzy. Nie ważne że jesteś dorosłym człowiekiem z pełnia praw obywatelskich, sio do łóżka, raz dwa! Czasami ludzie chowają się do palarni, by sobie pogadać na intymne tematy typu jak ktoś chciał się zabić i dlaczego, ale ja tym razem w tym nie partycypuje. Mam już wenę aby coś kolejnego dla Was napisać.
23:00 Powoli kończę, powoli zasypiam. Może dzisiaj zasnę bez dopalaczy. Życzę tego sobie. Zwłaszcza miło wstać bez porannej zamułki. Dobrej nocy wariatuńcie. Czas przytulić się do podusi.

To jeden z dni w oddziale. Ogólem zajęć i konsultacji jak np. z psychologiem jest więcej, ale nie miało to miejsca tego dnia. Powiem Wam że nie wiem jak się czuje czasami, to bardzo trudne do opisania. Może jak się ustabilizuje łatwej mi będzie złapać większą perspektywę. Zresztą jak to myślałam o poprzednim poście tego typu, to uznałam że w sumie spanko i myślenie o śmierci zamieniłam na zapierdalanko i napęd na robienie wielu rzeczy na raz. To nie brzmi zdrowo. Chujowe są te choroby psychiczne. Nie polecam.

Dziękuję bardzo, bardzo i nie na podziękuję się Wam za Waszą obecność i wsparcie pod wieloma kątami, a hasełko na dzisiaj dla wytrwałych czytających to Relanium, a co mogło być innego. Fajnie ze to przeczytaliście. :) Buziaczki i miłej niedzieli.
9e832835-984c-4155-bf4c-371840f0f64f

Zaloguj się aby komentować

W ostatnich latach w USA na nowo odżyły dawne indiańskie mity o tajemniczych istotach z tamtejszych legend. Szczególnym zainteresowaniem cieszy się Wendigo i tak zwany Skinwalker czyli rodzaj złej wiedzmy która może opętywać lub przybierać postać zwierzęcia. Jedną z najbardziej znanych historii o Skinwalkerarch jest Ranczo Skinwalkera. Mowa tu o pewnym ranczu w USA gdzie miało dochodzić do dziwnych sytuacji związanych właśnie ze Skinwalkerami. Oprócz tego jednak Skinwalkerzy pojawiają się w całej masie różnych internetowych historii czy creepypast. Na youtubie z kolei tworzone są filmy poświęcone Skinwalkerowi więc widać, że temat ten ludzi w USA mocno fascynuje. Pozostaje jednak pytanie, dlaczego tak się dzieje.

Niemiecki filozof Spengler uważał, że ludzka dusza jest swego rodzaju mikrokosmosem w której odbija się makrokosmos czyli wszechświat. Nie jest to bynajmniej nowy pogląd bo już Platon uważał, że kosmos ma swojego rodzaju własną duszę i jest on na swój sposób żywy. Spengler jednak nie rozumiał tego w sposób dosłowny, a bardziej symboliczny. Chodziło o to, że człowiek poprzez fenomenologiczne doświadczenie (a nie refleksje) otaczającego nas świata tworzy sobie o nim pewne wyobrażenie które też przenika jego duszę. Ludzie poprzez komunikacje dzielą się tymi wyobrażeniami o świecie przez co rodzą się później mity, religie, a w końcowej fazie kultury. Każda cywilizacja ma swoje własne wyobrażenie na temat świata ponieważ ludzie w nich żyjący przebywali w różnych środowiskach co przekładało się na różne postrzeganie rzeczywistości.

Kiedy jednak Europejczyk przybył do ameryki to opuścił swoje naturalne środowisko i zaczął żyć w tej samej krainie w której żyli przed nim Indianie. Psycholog Jung podzielał zdanie, że otoczenie w którym człowiek żyje i w którym się rodzi wpływa na jego mentalność. Jego zdaniem człowiek wyczuwa to nawet instynktownie. Przywoływał nawet przykład prymitywnych plemion które nie chciały podbijać innych terenów z obawy, że przebywanie na obcych ziemiach mogłoby mieć na nich zły wpływ. Dostrzegał on spore różnice w psychologi amerykanina i europejczyka. Po części uzasadniał to wpływem kultury afroamerykańskiej która się tam wytworzyła, ale dostrzegł też podobieństwo mentalne amerykanów i Indian. Wydaje mi się, że to jest dość dobrym wyjaśnieniem czemu mity o Wendigo czy Skinwalker zdołały przeniknąć do amerykańskiej kultury i w niej dalej przetrwać.

#revoltagainstmodernworld #filozofia #psychologia #socjologia
a7bd4939-099a-4d4a-9987-a6c8fb2f34f8

Zaloguj się aby komentować

Czy uważacie się za NPC ?
Że jesteście niewyrózniająca się postacią, która ktoś mogłby z łatwością zaprogramować taką jak inne NPC.
Czy może uważacie że nie jestesteście NPC, wasze cechy i zachowania są mocno niestandardowe, trudno przewidywalne i mało popularne, mocno wyrózniacie sie na tle reszty ?

Generalnie uważałem się za wyjątkowego (płatka śniegu ( ͡° ͜ʖ ͡°) ) dopóki nie otrzymałem diagnozy spektrum autyzmu a pozniej nie zaczałem czytać o tym, ostatnio znalazlem wykaz 16 kryterium z których spełniam ..... 16. To dało mi do myslenia że jestem łatwym do zaprogramowania NPC.
#psychologia #autyzm
8ccaac40-65cf-4f5a-8611-9e37db6c7e86

Czy jesteś NPC ?

296 Głosów
Ragnarokk

@pokeminatour

Osoby co używają terminu NPC w kontekście ludzi to pierwsi kandydaci do bycia takowymi

maximilianan

@pokeminatour autyzm to nie bycie npc tylko inna ścieżka rozwoju postaci

Thereforee

@pokeminatour W dupie mam te śmieszne buzzwordy i labele które sobie ludzie naklejają na czoła. Jestem sobą a nie chuj wie czym.

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia #psychiatria #rozkminy #iinnetakietakie

TLDR: Pierdololo, niespełnione pragnienia, potyczka z oddziałowym goliatem i fantazje na temat masego mordu.

36.
Możliwe, że dzisiejszy post będzie jednym wielkim bełkotem. To też dobrze, czasem w życiu się pierdoli. Chociaż znając siebie i tak przed publikacją będę go redagować z dziesięć razy. Ach i sorka, za bombardowanie Was moimi postami w ostatnim czasie, wiem że już wiele osób przewraca oczami widząc na tablicy moje kolejne wypociny, ale jak już wiele razy pisałam, bardzo mi to pomaga i jest to jedna z niewielu rzeczy, które mogę robić w skupieniu. Zresztą kto jest tym zmęczony, polecam dać tag do czarnej listy i problem się szybciutko rozwiąże. A teraz wracamy do sedna!
<br /> Pędzi wszystko w mojej głowie jak starlinki wypuszczone w niebo. Nawet nie jestem stanie wyłapać tej jednej konkretnej. Jest wszystko i nic zarazem. Gdyby tylko moje ręce nadąrzały za tym co chcę Wam przekazać, ten post miałby już z 3 nowe akapity. Oficjalnie jestem w manii, nie ma przelewek. Maszyna nazywana moim ciałem jest w takiej matni, że to się nawet filozofom nie śniło. Tańczę, chodzę znaczy sorki, zapierdalam po korytarzu robiąc 10 km w ciągu 4 godzin. Jak myślicie ze to pikuś to zapraszam do siebie na oddział, to zrozumiecie ile kółek musiałam zrobić, aby osiągnąć taki szałowy wynik. Potem chwilka rowerku. Pedałuje jakby wściekły nosorożec mnie gonił na safarii. Później joga na korytarzu, moje ciało gibkie jak u węża napierdala najtrudniejsze dla mnie pozy, bez żadnej asekuracji. Mi się nie uda?! Weź tylko potrzymaj mi psychotropy. Niby wszystko fajnie, bo działam w myśl zasady źle Ci, to idź pobiegać tylko problem jest w ilości, wytrzymałości, oraz tym, że znacznie więcej spalam niż przyjmuje energii w jedzeniu. Nie mam czasu na jedzenie, nawet to robię szybko. Zobaczymy ile jeszcze pociągnę na takim speedzie.

Męcze się, strasznie się męczę. Mam milion nowych koncepcji na siebie: tatuaż, lekcje tańca, trening rolek, pisanie książki, powrót do jogi, praca wykonywana na 120% i milion nowych niepotrzebnych, materialnych pierdół jak pędzel do czyszczenia klawiatury, wielki plecak od chińczyków, czy ostrzałka od noży. A jeszcze był skorpion, bo przecież tylko on jest mi potrzebny do życia. Bez skorpiona się nie obędzie. To zbyt dużo jak na jeden raz, szybko by to mnie wyczerpało, albo potem bujała bym się z konsekwencjami swoich wyborów (skorpiony potrafią bardzo długo żyć o dziwo). Wszystkie pomysły za sugestią lekarzy zapisuję i mam je rozpatrzeć po tym jak już ustabilizuje mi się nastrój, bo do tego trzeba na spokojnie przysiąść. A że tutaj nie ma miejsca na to bym realizowała swoje cele, a partner już niechętnie odbiera za mnie kolejne paczki, to chodzę, piszę, tańczę i znów chodzę. Jak w jakimś koszmarze w stylu filmowego Dnia Świstaka.

Wczoraj do tego wszystkiego dostałam ataku furii. Wspominałam Wam, że w manii stany rozdrażnienia mogą być tak silne, że człowiek czuję iż jest od krok od popełnienia masowego morderstwa? Nie?! To już wiecie. Miałam tak właśnie wczoraj. Zaczęło się od spaceru, bo grupa za wolno chodziła, a skończyło się na grożeniu największemu bysiorowi na oddziale cedzac przez zaciśnięte zęby, że rzucę się na niego jak będzie do mnie teraz mówił. Ziomuś zapytał tylko przyjaźnie co tam u mnie, więc należało mu się c'nie? Po chwili patrząc na jego szerokie bary, szybko zreflektowałam się i dodałam, że może bym przegrała, ale i tak się bym się na niego rzuciła. Oczywiście przeprosiłam go za to dzisiaj i już w spokoju, oraz zgodzie pogadaliśmy sobie w palarni. Poprosiłam lekarz prowadzącą o pomoc warcząc i krzycząc, że ja nie wytrzymam tutaj ani minuty dużej i rozpierdolę to miejsce i każdego z osobna. Wcale moje słowa nie były na wyrost. Znaczy były, ale nie dla mnie przekonanej w tamtym momencie o własnej wyższości. Spacyfikowała mnie czymś, co sama określiła że mnie rozłoży na łopatki i pójdę spać. Rzeczywiście rozłożyło mnie na łopatki na parę dobrych godzin i przyznaje, że wtedy przyjęłabym cokolwiek, byle to uczucie mnie opuściło.

Dobra, lecę po mojego czasowego rozluźniacza w postaci relanium i klasycznie na papieroska. Może będzie fazka. Do następnego!

PS Na zdjęciu widać rękę Pana Edzia z demencją, który chciał mi pomóc w układaniu 1000 puzzli. Ta sterta losowych elementów w rogu to jego robota. Daliśmy mu promil procenta, bo statystycznie istniała szansa, iż jeden element w końcu znajdzie się na właściwym miejscu. Niestety nie tym razem, ale było widać wysiłek intelektualny na twarzy Pana Edzia. Nie miałam serca mu tego odbierać, ale konieczność ponownego sortowania tego wszystkiego sprawiła że odpuściłam dalszych prób skończenia. Tak to jest jak bierzesz się za coś większego w szpitalu.
d09e20f2-d4ca-4775-8ea0-055023d96211
Dzemik_Skrytozerca

Proszę o więcej. Czyta się świetnie, jest autentycznie, a świata się nie przebuduje się na poczekaniu.


Żałuję tylko, piszesz głównie wtedy jak jesteś na szczycie. Brakuje choćby słowa z tej drugiej perspektywy.


A, i próbuj nowych rzeczy. Zagadki. Łamigłówki. Krótkie formy literackie. I napisz, czy jesteś w stanie opanować swoją energię na tyle by coś z niej mieć dla siebie.


Z rzeczy, które bym polecił:


- spróbuj przeczytać podręcznik do programowania, np. Python lub Html5. Samo czytanie języka programowania może sprawic, że zapragniesz coś stworzyć. Oba tematy są proste, i mogą sprawić, że zdołasz skanalizować energię.


- poczytaj o typografii. Choćby coś stąd: https://cssauthor.com/typography-books/

Okrupnik

@Fafalala zawsze czytam, gratulację dla wytrwałości

Byk

Pisz, pięknie się uzewnętrzniasz i pokazujesz ,,normalsom" z czym się musisz mierzyć.

Kto wie, może nawet dzięki Twojemu pisaniu, ktoś zauważy u kogoś bliskiego podobne objawy i szybciej ta osoba otrzyma pomoc.

Zaloguj się aby komentować

Wracając do głównego wątku mojego wpisu, to jeszcze denerwuje mnie, bo buduje domek na działce i nie tylko od żony ale i od rodziny czy od szwagra np. słyszę, hehe będziesz miał gdzie spać jak, cię żona wygoni z domu...

No kurwa śmieszne.... #psychologia #zwiazki
pol-scot

@cebulaZrosolu piszesz, że odstawiasz maniane a potem żalisz się, że słyszysz tego typu teksty...

szymek

@cebulaZrosolu mów że pewnie, już dupeczki nagrane masz i święty spokój

NiebieskiSzpadelNihilizmu

Takie gównoteksty jak ktoś nie ma pomysłu co powiedzieć jak leci rozmowa to potem takie coś produkuje. Ja już się przekonałem że jak mam sądzić takimi hasłami to już lepiej w ogóle się nie odzywać

Zaloguj się aby komentować

Ej powiem wam, że zaczyna mnie mocno wkurzać coś co zawsze było "w żartach". Mianowicie żona często "żartuje" że hehe bo się z Tobą rozwiode, albo naodwalałeś to mam ochotę się z Tobą rozwieść, ooo jak kiedyś coś odwalisz to się z tobą rozwiode i złamie Ci nos...

Święty nie jestem, zdarzają mi się wpadki ale jak mam być szczery to te niby "żarty" wywołują u mnie reakcje odwrotną do tej zamierzonej, jak tak słysze to mam ochotę naodwalać jeszcze bardziej... Jak to kiedyś powiedziała Pani psycholog, że niby chce swoim kosztem udowodnić, że ktoś inny miał rację...

Przypomina mi to sytuację z technikum, z pewnych względów (prywatnych) postanowiłem, że mój bunt będzie objawiał się tym, że nie będę się uczył, oczywiście po półroczu ileś tam zagrożeń, mama z pedagogicznym podejściem wyjaśnia co się stało, co zrobić itp, ojciec jak zwykle wyzywa od debili (najlżej mówiąc), tłucze i wyżywa na mnie swoje zale... zgadnijcie kogo posłuchałem? No przecież ojca... Że jestem debilem i nie zdam no i nie zdałem...

Poznałem wtedy pewna kobietę (nie nie moją żonę) która pomogła mi wyjść z dołka, z momentu w którym z technika informatyka stałem się budowlańcem z zawodówki (do dzisiaj to synonim łysego seby hehe kurwa wiecie ej)... Niestety nie sprostałem jej wymaganiom i nasze drogi się rozeszły, a że jestem kochliwy to przeżyłem to dosyć mocno...

W końcu jako ustatkowany mechanik automatyki przemysłowej (jak do tego doszlo pomijam bo za długo by pisać), poznałem pewna kobietę która jest teraz moja żona (żona od lat bodaj 3, znamy się lat 9)... Na poczatku wszystko było git, nie wiem czy to zakochanie czy po prostu było inaczej, ale serio przez dobre 7 lat od poznania nie pokłóciliśmy się ani razu. A ostatnio dzieje się coś złego, coś co kiedyś jej nie przeszkadzało teraz wywołuje w niej odrazę, ja wiem, że ludzie się zmieniają odkrywają w sobie nowe rzeczy które wpływają na nich negatywnie, ale mi się wydaje, że ja to w ogóle jestem negatywny w 100% wobec niej...

Kurde się rozpisałem... Pewnie mało składnie ale poniosły mnie emocje
#psychologia #zwiazki
opinia-rowna-sie-polityka

Mi się wydaje że takie "zarciki" to sprawdzanie jakiejś granicy

cyber_biker

@cebulaZrosolu możliwe, że już po związku a ona ma już kogoś innego na bloku albo ma już taką wizję. Imo kwestia czasu

bartek555

Jak mozna sie nie poklocic przez 7 lat? Moze troche z tego wynika wasz problem teraz, ze nie umiecie ze soba rozmawiac w razie problemow? Klocenie sie to jest czesc relacji, raz, drugi, trzeci, piaty i obie osoby wiedza jak druga reaguje, co ja triggeruje, jak rozwiazywac i lagodzic konflikty.

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia #psychiatria #iinnetakietakie

TLDR: CHADowe problemy.

35.
Witajcie moje Zuchy. Za chwileczkę minie miesiąc od przyjęcia mnie na oddział, a diagnoza CHAD, tzn. zaburzeń afektywnych dwubiegunowych wydaje się już formalnością, biorąc pod uwagę, że dopadła mnie miła hipomania. Do moich leków już bez skrupułów dodali węglan litu, czyli takie cudo do wyeliminowania tych radosnych górek. O wy paskudy, chcecie mnie pozbawić dobrego samopoczucia. Tak jeszcze wczoraj gadałam z lekarzami. Mały bezczel się ze mnie zrobił.

Wczoraj udało mi się 23 km zrobić, z czego 13 km to wychodziłam naginąc jak dzika po korytarzu. To miejsce jest zdecydowanie za małe dla takich świrków jak ja. Wytargowałam w celu rozładowania energii przepustkę 3h z moim partnerem. Tak też udało mi się dobić do tych ponad 20 km. Co się ludzie wczoraj na oglądali mnie latająca w tę i we w tę to już ich. Dzisiaj powtarzam proceder, prawie że mimowolnie ale staram się przerywać to posiadowkami na kanapie w socjalnym. Byle tylko nie wykończyć swoich nóg i nie spalać więcej kilokalorii niż przyjmuje. Nie jest to łatwe zadanie, jak odczuwa się taki przymus ruchu.

Co poza tym można było by warto dodać, tak dla lepszego ogladu na sprawę. Ach, no tak sen i łaknienie jest na bardzo niskim poziomie, co onacza, że zasypiam po 2 a budzę się już po 5 gotowa do zabaw, ale tutaj zwłaszcza o tak wczesnej porze nie idzie znaleźć sobie konstruktywnego zajęcia, poza moim (nie)ulubionym korytarzowym maratonie w rytmie hardbassów. Wczoraj nawet lekarze nie byli mnie w stanie złapać w celu poprowadzenia że mną rozmów. Zabawny to był pościg. Z jedzeniem również słabiutko, znaczy dla mnie to nie problem. Jestem na etapie, że jem bo muszę. Mówcie co chcecie, ale sen i jedzenie jest dla słabych.

Z osoby zabaradydowanej w sali od paru dni, stałam się osobą mega towarzyską. Mogę gadać właściwie o wszystkim i z każdym. Sztuka gotycka? Dawaj! Hodowla psów? Mam z tego doktorat. Budowlanka? Pff urodziłam się z młotkiem w ręku. Wcześniej mówiłam na tym miejscu jak o piekle intorwertyków, teraz to dla mnie ekstrawertyczny raj. Tyle jest ciekawych tematów do przerobienia. Nie traćmy czasu, na jaki temat mam się teraz głupio wymądrzać?

Niby fajnie co nie, ale problemem jest zasada: po każdej górce przychodzi dołek. A na ostatnim dołku bardzo poważnie rozważałam możliwość unicestwienia się, wręcz na poziomie przymusu. To nie jest w porządku. Nie ważnie jak ja personalnie się w tym momencie czuję, a czuje się zajebiscie.

Dobra, i tak już zbyt dużo poświęciłam czasu na posiadowkę. Trzeba ruszać, korytarz sam się pięćsetny raz nie przejdzie.
16cb3d39-ad2c-41af-bf41-5cedc49a74a0
Mentalista

@Fafalala  diagnozy psychiatrów sa zajebiste, maja takie niesamowite nazwy

Pan_Buk

@Fafalala Gdyby tylko ta cała psychiatria była jakoś oparta na dokładnych wynikach badań, np. krwi, a nie na wyczuciu psychiatry. Powiedzmy, pani Fafie skoczyło ciśnienie do 150/110 to jej dajemy węglan litu, ale tylko 1 miligram bo jej bilirubina utrzymuje się powyżej 150 dm/l. Jak ciśnienie spadnie do 100/70 i glukoza będzie powyżej 50 to jej damy 13,5 miligrama lamitryny.

Coś w tym stylu, dokładne wyniki badań, statystycznie nie do obalenia, aptekarskie dawki leków.

A nie, że "jest pobudzona to dajcie jej tego głupiego jasia w zielonych tabletkach". Co Ty na to?

bori

@Fafalala Poznałem piękne słowo: "zabaradydowany" 😅

Zaloguj się aby komentować

Cześć!

Szukam wskazówek odnośnie wyboru psychoterapeuty.

1 Wiadome jest że nie każdy psycholog pasuje do każdego pacjenta, zawsze jest ryzyko że "nie będzie działać". Więc trochę ryzyko jest.

2 Nurty psychoterapii,
Podobno nurt terapii poznawczo-behawioralna (CBT) jest tym najszybszym, wiele osób poleca, ale czy to aby na pewno ma duże znaczenie? Czy faktycznie w zależności od nurtu, w gabinecie jest jakoś inaczej? Rozmowy przebiegają w inny sposób?

3 Czy do danych typów osobowości pasują poszczególne nurty psychoterapii?

4 Pytanie do osób które przerobiły już kilku "specjalistów", po czym poznać że to jest zwykły szaman i należy przygodę zakończyć już po pierwszym spotkaniu?

5 Czy płeć psychoterapeuty (w kontekście kompatybilności z płcią pacjenta) ma znaczenie? I nie pytam tutaj o "komfort pacjenta".

6 Wielu psychologów na "znany lekarz" ma do wyklikania kilka rodzaji usług, np.: konsultacja psychologiczna, konsultacja psychoterapeutyczna, poradnictwo psychologiczne, psychoterapia.
Jeśli dane specjalista wpisał sobie w profil jedynie "konsultacja psychologiczna" to znaczy że nie prowadzi pełnowymiarowej psychoterapii?

#psychologia #psychoterapia #leczsiezhejto #depresja
KLH2

@Marchew 


Jeśli dane specjalista wpisał sobie w profil jedynie "konsultacja psychologiczna" to znaczy że nie prowadzi pełnowymiarowej psychoterapii?


Tak.

Zielczan

@Marchew 2 - ogromne, to są całkiem inne spotkania, działania i cele. CBT to jest szybka interwencja z konkretnymi działaniami, na psychodynamicznej będziesz 2 lata dowiadywał się, że jakieś tam zdarzenie z dzieciństwa miało bądź nie miało wpływu na Twoją psychikę

mart

Jeśli twoje problemy związane są z kobietą to nie idziesz do kobiety. Solidarność jajników działa.

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia #psychiatria #iinnetakietakie

TLDR: Życie, życie jest nowela, raz przyjazną, a raz wrogą.

34.
Jestem zmęczona ludźmi, jestem zmęczona tymi ścianami, mam dosyć dzielenia pokoju z innymi, po prostu nie chcę już tutaj być. Elementy socjalizacji kończą się wyrzutem, że wszystko co mówię jest głupie i zbędne. Chciałabym przesypiać od śniadania do obiadu, od obiadu do kolacji, od kolacji do śniadania. Czasem próbuje to zrobić, ale momentami zmuszanie się do snu, jest jak próby wydalenia stolca bez odruchu parcia. Leżę i myślę i myślę i myślę i kręci się to wszystko w głowie jak karuzela potężnego spierdolenia.

Tylko mój partner przynosi mi ukojenie. Dzisiaj na trzy godzinnej przepustce wraz z nim udało mi się zrobić 10 km spacerując po lesie. Wiecie jakie to jest osiągnięcie dla osoby chodzącej od 3 tygodni wyłącznie po paru metrowym korytarzu?! Czuję że moje ciało powoli w tym miejscu zamienia się w miękką gąbkę. Mamy na oddziale rowerek stacjonarny. Próbuje na nim choć trochę zrobić formę na wyjście do Wialkiego Świata.

Radość daje mi również pisanie. Lubię sobie zająć tym głowę i tworzyć treści dla anonimowych odbiorców tzn. Was. Wtedy mój mózg jest ostry jak żyleta nasuwając kolejne słowa do moich czasami zbyt długich i mocno egocentrycznych elaboratów. Nie wiem jak to jest, że na książce czy serialu nie mogę się skupić dłużej niż 15 minut, ale pisać mogę bez końca? Kto zna odpowiedź, wygra mój cenny makaron teryjaki zachowany na specjalną okazję.

Chciałabym wyjść, bardzo wyjść ale ostatnia dzienna przepustka skończyła się mikro załamaniem psychicznym na ilość dostarczonych bodźców. Byłam u mamy i podróżowałam z moim kochanym konkubentem, ale wszystko co doświadczałam mój mózg interpretował jako coś na co nie zasługuje. Jakbym była za jakąś szyba zza której pukają moi bliscy, a ja czuję że nie powinnam w ogóle za tą szyba istnieć. Czy to już jest depresja?

Umiłowani hejto znajomi, proszę dbajcie o swoje zdrowie psychiczne i bądźcie czujni na pierwsze symptomy gorszego bądź, abstrakcyjnego myślenia. Nie idźcie głębiej w to bagno, bo zanim się zorientujecie błoto będzie wylewało się już ustami do waszego wnętrza. Obiecajcie mi proszę, że będziecie czujni.

Z fartem!
30e7a403-e60f-43d1-ba7a-c3fd6cd9e1bc
winet

@Fafalala pisz proszę dalej, bardzo przyjemnie się czyta :)

A jak Twój chłopak? Jest 'czysty', czy lubi się bawić?

Pan_Buk

@Fafalala Pisanie chyba rozładowuje wewnętrzne napięcie, więc to ci przynosi ulgę. Dobrze piszesz, ciekawie. A śmieszą Cię memy? O co Ty byś poprosiła dżina?

b4168012-cfda-4806-890e-e28785f046ad
dsol17

Nie idźcie głębiej w to bagno, bo zanim się zorientujecie błoto będzie wylewało się już ustami do waszego wnętrza. Obiecajcie mi proszę, że będziecie czujni.

@Fafalala 12-13 lat za późno...

Zaloguj się aby komentować

Hej, ktoś wie co się stało z @rebe-szunis ? Bo nagle widzę konto wygaszone, a wiem, że zmagał się z diagnozą, na DM nie odpisał mi od dawna ale widziałem go aktywnego jeszcze, a tu dziś widzę brak użytkownika.
#kiciochpyta #zdrowie #psychologia
DiscoKhan

@UbogiKrewny tak jak się z nim spinałem wcześniej tak tutaj poszło w zasadzie o dokładnie to samo za co wcześniej dostawał opierdziel - sam coś tam miał usunięte za szumowinę ale komentarz obok z "polaczkiem" nie miał żadnych problemów. Co by nie pisać jednak hipokryzja, zwłaszcza że on sam za identyczne zachowania dostawał reprymendy.


Było nie było sam z siebie konto usunął, IMHO lekka przesada jezeki coś takiego się raz odwaliło - bez fanatyzmu, a też nikt mu żadnych banów, nawet chwilowych, wtedy nie wlepiał.

Mjelon

@UbogiKrewny obraził się, że moderacja nie banuje krytyków ludobójstwa w Palestynie za antysemityzm i sobie poszedł.

Zaloguj się aby komentować

Psychologiczna ciekawostka,

Podczas poszukiwań psychoterapeuty natrafiłem na ciekawe zjawisko.
90% specjalistów ma terminy na "jutro/pojutrze", a tydzień do przodu to już zajętość grafika 30% lub mniejsza.
Znalazłem jednak pewną dwójkę (dwóch różnych specjalistów) u której najbliższy wolny termin to ostatni tydzień czerwca. Prawie za dwa miesiące! A zelżenie grafików do poziomu 50% następuje w drugiej połowie lipca...
Mowa oczywiście o gabinetach prywatnych.

Czy naprawdę jest taka przepaść (w kontekście jakości usług) pomiędzy tą dwójką a przeciętnym psychoterapeutą? <- to pytanie w kontekście całego rynku, a dokładniej dysproporcji w jakości usług.
Ceny u wszystkich porównywalne.

#psychologia #psychoterapia #leczsiezhejto
5tgbnhy6

terminy na jutro są wolne, bo większość ma zasadę, że jak nie odwołasz z wyprzedzeniem, to musisz zapłacić za wizytę

cebulion

@Marchew tak to wygląda odnośnie wszystkich lekarzy w tym kraju. I co najgorsze, lepiej wychodzi umówić się na wizyte za dwa miesiące czy nawet trzy, niż iść do trzech różnych innych lekarzy w tym czasie....

Topia

Albo po prostu mają urlop i nie umawiają terminów na ten miesiąc xD

Zaloguj się aby komentować

Ernst Cassirer to filozof którego ogólnie mocno cenie bo pozwolił mi wyjść z pułapki sensualizmu. Zdecydowanie opowiadam się za tym, że człowiek nie postrzega rzeczywistości samej w sobie dzięki zmysłom lecz poprzez symbole. Człowiek więc jest dla mnie istotą symboliczną.

#filozofia #psychologia
a24407d7-ac21-4cfd-bb67-9ec37e1a235b
Iknifeburncat

@Al-3_x mógłbyś coś więcej napisać o człowieku jako istocie symbolicznej?

NiedyspozycjaRzeczywistosci

@Al-3_x Skłaniałbym się do tezy, że to świadomość jest właśnie wypadkową zmysłów i bodźców jakie odbieramy. Zwierzęta mają zupełnie inne zmysły - delfiny mają rentgen w oczach, ptaki kompas, ich świadomość to suma zupełnie innych doznań

AndrzejZupa

Aż mnie zaciekawiło to…poczytam o Typie. Dziękuję!

Zaloguj się aby komentować

[...] W tym miejscu musimy się przyjrzeć morfologii kompleksu matki. Jak pisałem, kształtujący wpływ osobowej matki na psychikę dziecka jest ogromny. Jej doświadczenie jest przez dziecko uzewnętrznianie w postaci kompleksu, czyli emocjonalnie naładowanego klastra energii, który znajduje się poza kontrolą ego. Jako, że matka jest dla chłopca pomostem do świata natury oraz ciała, a także do rzeczywistości relacyjnej, to doświadczenie wstrząsa jego archetypowym światem.
Innymi słowy, męska relacja ze sobą samym i z innymi, a także z wewnętrzną energią życiową, jest głęboko ukierunkowana przez pierwotne doświadczenie matki. Będzie on cierpiał z powodu ran wynikających z porzucenia i przytłoczenia w takim stopniu, w jakim matka nie zaspokoiła jego potrzeb, narzucając mu własne kompleksy. Te pierwsze zranienia nauczą go braku zaufania we własną wartość i w niezawodność świata. Te drugie pozbawią go zdolności do obrony swoich delikatnych granic, przez co jego osobowość stanie się uległa i współzależna lub podszyta strachem, a jednocześnie ukierunkowana na nadmierną kompensację i zdominowana motywem władzy. W obu przypadkach nie będzie sobą i spędzi życie w reakcji na doświadczenie tak potężne, że podporządkuje mu swoją naturalną, wewnętrzną prawdę. Tego rodzaju powtarzająca się przez okres dzieciństwa formacja ugodowa tworzy fałszywą osobowość i sprzyja projektowaniu relacji pierwotnej na relacje późniejsze, w dorosłości. W ten sposób życie kierowane jest fałszywym self.
Ponieważ dziecko jest w sytuacji całkowitej zależności, każde zagrożenie jego potrzeb wywołuje u niego ogromny lęk. Wszyscy mężczyźni noszą w sobie powieloną pamięć takiej wrażliwości. Przeżywają olbrzymi lęk, że ich potrzeby nie zostaną zaspokojone i że przedłuży to ich zależność. Taki stan rodzi w mężczyznach złość lub smutek, niezależnie od ich wieku. Przeżywają gniew z powodu niezaspokojonych potrzeb, opłakując jednocześnie utratę. W miarę upływu czasu, gdy stają się coraz bardziej znękani i wyniszczeni rolami związanymi z dorosłością, ich emocje zazwyczaj zapadają się w nieświadomość. Jednak tego rodzaju energia nie znika tak po prostu. Gniew może zostać skierowany do wewnątrz, skutkując dożywotnią depresją, lub też somatyzowany w postaci emocji atakujących ciało. Może ujawnić się w przemocy wobec kobiet, w prześladowaniu środowisk gejowskich albo w bardziej abstrakcyjnych, korporacyjnych rozgrywkach. Mężczyźni trzymają się z dala od animy, która przypominając im o świecie matki, budzi w nich strach, ona zaś daje o sobie oczywiście znać ogólną wrednością i drażliwością. Żal mężczyzny pojawia się w formie melancholii bądź uzależnień, które są rodzajem rozmytego osuwania się w matkę, lub też w postaci nieokreślonej tęsknoty za ukochaną, która miałaby pojawić się w jego życiu i przynieść mu uleczenie.
Tego rodzaju dynamika skrywa z jednej strony męski strach przed brakiem opieki, zaś z drugiej - przytłaczające przerażenie zależnością. Dlatego mężczyźni walczą z tym, co kobiece, zarówno od wewnątrz, jak i na zewnątrz. Wynika to z ich w znacznym stopniu nieświadomego lęku przed własnym incestualnym pragnieniem spokoju.
Wszyscy mężczyźni, choć każdy na swój sposób, niosą głęboko w sobie imago matki. Wynikiem ich ograniczonej świadomości jest silnie chroniona i wąska definicja męskości. Patriarchat, wraz z jego zasadami, myśleniem hierarchicznym, strukturami społecznymi i zniewoleniem kobiecości, jest męskim produktem służącym obronie przed kompleksem matki. Ojcowie i synowie niemal wcale że sobą nie rozmawiają. Musieliby bowiem powiedzieć sobie, że wykastrowani ojcowie dążą do kastracji własnych synów, tak jak w przypadku Kronosa i Saturna. Kompensacja jest więc równie zabójcza co problem, przed którym miałaby zabezpieczać. Zarówno przerażające stłumienie kompleksu, jak i patriarchalna reakcja prowadzą mężczyznę ku odseparowaniu od samego siebie.
Wszędzie mężczyźni są skazani na zmaganie z partnerami, instytucjami czy jakimś rodzajem ich emocjonalnego odpowiednika niosącego dynamikę okresu dzieciństwa w postaci aktualnego doświadczenia. Przeszłość tak naprawdę nie jest przeszłością. Ojciec i matka nieustannie żyją wewnątrz. Nie tylko osobowi rodzice, lecz również ich zbiorowe doświadczenie. Dlatego przeżywając stare potrzeby i lęki, stare pragnienia i gniew, mężczyźni projektują je na obecnego w teraźniejszości Innego. W efekcie ów Inny zyskuje moc, która niegdyś należała do pierwotnego rodzica, a którą mężczyźni będą się starali skontrolować, udobruchać lub jej unikać.
To tłumaczy, dlaczego tak wielu mężczyzn przejawia gniew i tendencje do kontroli w domu i w środowisku pracy, a także coraz powszechniejsze zjawisko biernej agresji. Mężczyźni w swoim gniewie czują się bezsilni, znajdują więc sposoby sabotowania lub podważania Innego. Bezsilność jest tym bardziej dotkliwa, im większy brak pozytywnych męskich wzorców upodmiotowienia, które pokazują, jak się uporać z tak ogromnymi potrzebami i lękami, zdejmując w ten sposób własne projekcje z innych osób.
Mężczyzna nie może zaistnieć w rzeczywistości, to znaczy radzić sobie z Innym jako kimś autentycznie różnym, jeżeli nie dostrzeże wpływu kompleksu matki, który targa nim od wewnątrz. Uświadomienie sobie tego wymaga wielkiej odwagi, wglądu i cierpliwości, a także regularności. Praca z kompleksem matki jest w przypadku mężczyzn szczególnie trudna, ponieważ odkrywanie jego mocy i życiowego znaczenia wiąże się z ryzykiem utraty wątłej relacji z poczuciem męskiej tożsamości. Dopóki jednak mężczyzna nie podejmie tego ryzyka, pozostaje w tożsamości kompensacyjnej, która jedynie pogłębia wewnętrzne podzielenie i wyobcowanie.

James Hollis "W cieniu Saturna. O leczeniu męskich zranień"

#psychologia #filozofia #qualitycontent #cytaty #gruparatowaniapoziomu

Zaloguj się aby komentować

Nauczono mnie, że miłość oznacza trzymanie się innych przez całe życie, lub pozwalanie na to aby inni trzymali się mnie. Miłość to dramat. Miłość to ból. Miłość ma jakości uzależnienia. Wierzyłem, że miłość to lekceważenie własnych uczuć i potrzeb, uciszanie własnego unikalnego głosu oraz desperackie próby wyratowania z bólu wszystkich w koło, zabranie ich samotności, strawienie ich niestrawionych uczuć.
Praca na pełen etat. Wyczerpująca. I niemożliwa.
Nie mogłem ich uzdrowić. Nie mogłem. I myślałem, że coś ze mną jest strasznie nie w porządku, skoro nie mogę ich uzdrowić. Może muszę się bardziej starać, dać z siebie więcej. Bardziej siebie wykończyć. Zły ja. Nieodpowiedni ja. Niedobry ja. Egoistyczny ja.
Nie miałem pojęcia kim jestem. Wymachiwałem wokół w ciemności. Wiedziałem jedynie, że nie jest w porządku zaprzestać tych wysiłków, odpocząć. Nie było ucieczki; czułem się odpowiedzialny za emocje wszystkich w koło, dzień za dniem. Chciałem być “dobrym chłopcem”, dbającym, wrażliwym, słodkim i miłym. Odpocząć byłoby egoizmem. Gdybym odszedł, dopadłoby mnie poczucie winy. Byłem kontrolowany przez winę, byłem jeńcem poczucia winy. A wszyscy w koło cieszyli się mogąc tą winę we mnie dokarmiać.
Oni mnie potrzebowali w równym stopniu jak i ja potrzebowałem ich; więzienie nieszczęścia i niezaspokojonych potrzeb.
Ale przynajmniej czułem się potrzebny. A miłość to potrzeba, prawda?
Byłem odcięty od własnego ciała, oddechu, uczuć, mojej prawdy. Gotowała się we mnie gwałtowna wściekłość i pulsował potworny i trudny do wyrażenia żal. Czułem się jakbym umierał. Czasem miałem ochotę zabić. Wszystko co mogłoby przynieść ulgę napięciu we mnie. Wszystko co mogłoby zlikwidować odrętwienie. Wszystko dzięki czemu mógłbym się poczuć ŻYWY. Moje dziwne myśli i fantazje jedynie karmiły historię, że coś jest ze mną potwornie nie tak. Że jestem popsuty, wybrakowany, bezwartościowy, że jestem potworną niedołęgą, skazany na mieszkanie pod mostem, na nie kończące się życie w samotności.
Mówiąc w skrócie, czułem się niewarty miłości, tak więc stałem się żebrakiem miłości, która nigdy nie przychodziła.
Otrzymywałem świetne stopnie w szkole.
A potem, w swojej boskiej mądrości, życie powaliło mnie na kolana.
Uzależnienie ugięło się pod swym własnym ciężarem.
Myślę, że już bym nie żył, gdybym wtedy się nie złamał.
Obudziłem się ze snu o miłości. Nagle wzeszło nowe życie. Życie, w którym nie było moją pracą nikogo ratować od nich samych, zabierać ich ból, samotność, rozczarowanie, gniew, lęk, stres, smutki. Gdzie nie byłem już zakładnikiem poczucia winy. Gdzie moje uczucia nie były błędem, albo oznaką porażki, ale cennymi energiami, które potrzebują się poruszać. Gdzie nigdy nie musiałem wstydzić się bycia sobą. Gdzie miałem prawo mówić tak, mówić nie, a także nie wiem.
Prawo do pozostania, i prawo do odejścia. Prawo do zabrania przestrzeni. Prawo do wyrażania prawdy. Prawo do decydowania z kim spędzam czas. Prawo do mojej wiary. Prawo do własnego serca. Gdzie dobroć nie oznacza karania i pomniejszania mnie do ratowania i uzdrawiania innych, ale kochania siebie w wystarczającym stopniu do stanięcia we własnej mocy i słuchania innych bez brania ich bólu za własny. W obecności jest moc!
Mieć gotowość do odczuwania poczucia winy, kłanianie się jej; nie tłumienie ani unikanie.
To co ty przyjmiesz, przestaje mieć nad tobą władzę.
Bywa, że gdy przestajesz ratować ludzi, oni tego nie lubią. Nazywają ciebie złym, niemiłym, tym który opuszcza. Zamiast spotkania z własnymi uczuciami odrzucenia, próbują wywołać w tobie poczucie winy. Oskarżają ciebie o ich poczucie nieszczęścia. Chcą powrotu “starego ciebie”; chcą swojej fantazji na temat ciebie. Nie chcą ciebie; chcą wyobrażenia.
Najbardziej wyzwalającą lekcją, której kiedykolwiek się nauczysz jest: nikt nie może spowodować, że będziesz szczęśliwy. A ty nie jesteś odpowiedzialny za szczęście kogokolwiek.
Jesteś wolny. Wolność jest twoją naturą, i zawsze nią była. Tak więc, tak jak Słońce, zawsze świecisz. Nie czekasz aż ktoś inny zaświeci, nie potrzebujesz usprawiedliwienia po to aby świecić, po prostu świecisz. Nie czujesz się odpowiedzialny za wszystkie te słońca, które jeszcze nie odkryły swojego światła. Po prostu świecisz. Uczysz poprzez dawanie świadectwa. Idziesz odważnie swoją drogą. A jeśli inni czują się źle z twoim świeceniem, jeśli cię oceniają, atakują za to, że nie sprawiasz, że są w centrum twojego zainteresowania, to jest to w porządku. To jest ich praca. To jest ich droga. Życzysz im dobrze. A kiedy zaprzestajesz prób ratowania innych, kiedy przestajesz próbować być matką lub ojcem, którego nigdy nie mieli, możesz w końcu, zamiast tego, kochać ich. Możesz być obecnym, nieporuszonym. Możesz kochać ich tak bardzo, że aż pozwolić im odejść.
Bo miłość ma zapach wolności.

Jeff Foster

#psychologia #filozofia #cytaty #qualitycontent #zwiazki
big-bolt

Jak ja potrzebowałem tego tekstu

splash545

@koniecswiata rano przeczytam tekst na spokojnie. A póki co to fajnie, że jesteś Zastanawiałem się ostatnio czy jeszcze do nas wrócisz i cieszę się, że jednak wróciłaś bo zauważyłem, że ten planowany miesiąc już cosik Ci się przedłużył i myślałem, że już się odzyczaiłaś od hejto całkowicie

splash545

Świetny tekst aż go sobie zapisałem.

Zaloguj się aby komentować

Z ciekawości zrobiłem sobie test AQ i trochę lipa bo poraz kolejny na testach wychodzi mi, że zapewne psychicznie jestem chory. #autyzm #psychologia
077be275-549c-4c0b-a47c-10ebfb7d64a6
MaMajk

Jeśli robisz sobie testy na aspergera w Internecie, to zapewne masz aspergera w Internecie ;)

evilonep

@Dudleus też zrobiłem z ciekawości i wyszło mi to samo co Tobie. Dobrze jest w sumie napisane w podsumowaniu wyniku. Gdzie tu masz, że coś jest z Tobą nie tak? Ty jak już jesteś chory to na wymyślanie sobie zaburzeń psychicznych xD Jak Cie to ciekawi to zrób sobie u psychologa jakiś normalny test, ja kiedyś zrobiłem MMPI-2 to z 500 pytań ma

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia #psychiatryk #rozkminy #iinnetakietakie

TLDR: Tylko smuty, ale tym razem bez śmieszków.

33.
Szaleje z tą produkcją postów, ale mam tyle w sobie treści wszelakich, że muszę to uzewnętrznić. Mam nadzieję, że szybko się nie znudzą, ale w sumie bez znaczenia. Do kogo trafi ten post to trafi. Ja tylko wylewam swoje wnętrzności na cyfrowy papier.

Ogarnia mnie rezygnacja. Od dwóch dni właściwie nie wychodzę z pokoju. Śpię albo próbuje zasnąć. Dzisiaj dopiero od 14 zyskałam jakieś moce przerobowe. Wcześniej leżałam i spałam na przemian, i to od 8. Takie nadmiarowe leżenie też męczy.

Od ponad dwóch tygodni nie widziałam świata poza tym co mamy tutaj. Korytarz przespacerowany serii razy. Już nawet to nie rajcuje. Skaczę przez leki między górkami, a dołami jak szalona. Aż dziw, że nie kręci mi się w głowie od tego. Walczę o przepustkę, chociaż sama nie do końca sobie ufam. Ale muszę wyjść, muszę posmakować trochę tego życia zza krat. Dopiero jutro po badaniu lekarki specjalistki psychiatrii dowiem się, czy uda mi się wyjść chociaż na jeden dzień. Wariuje tutaj.

Rozpoczął się również proces diagnozy PTSD, wypełniłam dwa kwestionariusze, zupełnie jakby miały one określić w cyferkach mój poziom cierpienia jakie doświadczyłam. Już nie mam sił. Dzień temu zesztywniałam na 1,5h nie mogąc zmobilizować mięśni do pracy. Dysocjacja spowodowała, że owładneła mnie dysmorfia ciała i odnosiłam wrażenie jakby moje dłonie, nogi i głową zrobiły się ogromne. Ciężar nowo nabytej masy uniemożliwił mi kontrolę nad kończynami. Dopiero kolejna dawka benzo pomogła mi. Pielęgniarka musiała podnosić moją głowę, bo nawet tego nie mogłam zrobić. Po tym miałam kolejny atak FMD (funcional movement disorder) przez co chodziłam sztywna jak niepełnosprawna. Próby chodzenia wręcz mnie upokarzały. Chwała Wielkiemu Lorafenowi, że szybko puściło. Wymęczyło mnie to nieziemsko. Umysł potrafi być tak samo niesamowity jak i okrutny.

Dużo też dzisiaj osób dostało wypis. Moja szajka do palenia, rozmawiania i grania w pingla się momentalnie wykruszyła. Niby człowiek wiedział jak to wszystko działa, ale nadal przykro. Sorry, taki mamy klimat.

Już nie smęcąć dalej chciałam podziękować bardzo osobom, które uznały że mój post jest na tyle wartościowy, aby go gratyfikować finansowo. Było to dla mnie mega zaskoczenie i pozostaje mi bardzo serdecznie podziękować.

Dobra, wracam do cichego cierpienia pod kołderką, chociaż liczę na to, że zaraz ktoś się odezwie i będę mogła uciec z tego świata w krainę Hejto dyskusji. Dzisiaj liczę, na to znacznie bardziej niż zazwyczaj. Pozdrowki.
7195afbe-936f-4c7c-8e01-fa6413a42f0f
Klamra

@Fafalala Bardzo Ci kibicuję i wierzę, że pokonasz to cierpienie. Kibicuję Ci, bo sam mam zaburzenia psychosomatyczne i jestem autystykiem i wierzę w terapię, bo długie lata mi zajęło dojście do normalnego funkcjonowania. Do tego miałem dziewczynę, która miało dość silne epizody depresyjne i udało mi się jej jakoś też pomóc (dołożyć cegiełkę do jej leczenia)

Dlatego zawsze czytam co tam u Ciebie, mimo, że nie zawsze odpisuję.

splash545

No kiepsko, że tym razem gorsze wieści od Ciebie. Trzymaj się tam

będę mogła uciec z tego świata w krainę Hejto dyskusji. Dzisiaj liczę, na to znacznie bardziej niż zazwyczaj.

A mnie jak na złość nie zawołało powiadomienie

ttoommakkoo

Dzięki @Fafalala za zdobycie się na kolejny wpis. Szczery i przejmujący tym razem. Widać, że to nie przelewki. Tym bardziej życzę powodzenia tam w rzeczach małych i dużych z czasem.

Zaloguj się aby komentować

Następna