@jajkosadzone ja do pewnego momentu też mówiłem. Głośno, nawet przy rodzinnym stole jak się więcej osób zebrało i ktoś zaczynał takie dyskusje. Nie bałem się skowytu i teatralnego łapania się za serce. A potem przestałem. Bo to nie ma sensu, a czasu przepalonego na te jałowe gadki nikt mi nie odda. Ci co wiedzą nie potrzebują mojego ciągłego ględzenia w temacie bo się w końcu na mnie wkurzą, a reszta jest tak zapatrzona w karalucha i jego zasraną świtę jak w święty obrazek. Nic sobie nie dadzą powiedzieć, możesz rozmawiać, udowadniać, pokazywać dowody jedne, drugie, dziesiąte, godzinami ślęczeć i próbować przemówić do rozsądku. Nic nie pomoże bo wszystko zawsze się kończy tekstem ze znanego zestawu:
"gówno w życiu widziałeś a się wymądrzasz"
"a co ty możesz- hehe- wiedzieć w tym temacie panie polityku"
"no tak wy to tylko ten tusk u tusk"
"ale kto wcześniej dał tyle pieniędzy na dzieci i emerytów?!!"
"eeeech ja to już tego nie dożyję ale ty zobaczysz co będzie jak pis odejdzie od władzy"
"my się tyle nacierpieli w życiu, wreszcie ktoś nas docenił i znowu chcecie nam to odebrać?!"
"ja wiem że nie możesz się doczekać jak we wrześniu ten niemiecki szatan wygra"