ZROZUMIEĆ NIE-PUTINOWSKICH ROSJAN
hejto.plPełna wersja znajduje się na mojej stronie, gdzie od czasu do czasu coś wrzucam w ramach hobby, i zachęcam Was do sprawdzenia. Tymczasem tutaj umieszczam trochę skróconą wersję. Mam nadzieję, że Wam się spodoba!
ZROZUMIEĆ NIE-PUTINOWSKICH ROSJAN
24. lutego 2022 r. zakończył się pewien dziwny i niechlubny okres w relacjach Zachodu z Rosją, gdzie politycy – z nielicznymi wyjątkami, głównie z Europy Środkowo-Wschodniej – szukali porozumienia i dobrych stosunków dyplomatycznych tymże państwem. Najbardziej symboliczne są rozważania/plany włączenia Rosji do NATO, wizja Unii od Lizbony do Władywostoku, reset relacji USA-Federacja Rosyjska za rządów George’a W. Busha i Baracka Obamy czy ocieplenie na linii rząd PO-PSL a Rosja w okolicach 2008-2010.Haniebny akt agresji ze strony putinowskiej administracji sprawił, że politycy, publicyści, analitycy i różnego rodzaju działacze rozpoczęli rozważania dotyczące tego, co należy zrobić. Jednym z elementów polityki Zachodu wobec nowego-starego wroga jest kwestia samych Rosjan. Co zrobić z tymi, którzy są na terenie Unii Europejskiej, co zrobić z wydanymi wizami/zezwoleniami i czy zmieniać przepisy imigracyjne? Część osób postuluje dokonanie „drenażu mózgów” z Rosji poprzez wydawanie wiz dla naukowców, specjalistów (np. programistów, lekarzy, inżynierów) i ew. opozycji. Niektórzy idą dalej i chcą generalnie „pomagać” tym, którzy chcą uciec z autorytarnej Rosji, choćby przed poborem. Czy to dobre podejście? Cytując klasyka: „nie wiem, ale się domyślam”.
Jednakże celem poniższego wywodu nie jest dostarczenie odpowiedzi, tylko zwrócenie uwagi na pewien ważny aspekt, który jest pomijany zarówno przez zwolenników, jak i przeciwników operacji „lobotomia rosyjskiej gospodarki”. Mianowicie, czy rzeczywiście rozumiemy nie-putinowskich Rosjan[1] ?
Nie-putinowski Rosjanin – Europejczyk czy watnik?
Oczywiście wielu Rosjan to – mniej lub bardziej – dalej żywe homo sovieticus czy tzw. watnicy [2] . Ich znamy, nie lubimy i nie chcemy – myślę, że pod takim stanowiskiem podpisze się większość mieszkańców Polski. Ale, jak możemy podejrzewać, nie wszyscy Rosjanie to powyższe typy. Wszak wiemy, że w Mordorze istnieje opozycja, choćby Garri Kasparow, mniej znana Wiera Kiczanowa czy popularny ostatnimi laty mój imiennik, Aleksiej Nawalny. Sam Nawalny zasługuje na osobny tekst ze względu na wiele mitów i nieporozumień na jego temat, które wynikają m.in. ze względu na właśnie niezrozumienie Rosji i nie-putinowskich Rosjan – ale, jak wspomniano, to będzie temat osobnego artykułu.Wydaje się, że część zwolenników wyżej wspomnianej „lobotomii” uważa – wzorując się choćby na Polsce – że w Rosji istnieją „wielkomiejscy, zachodni liberałowie”, którzy siłą rzeczy daliby radę odnaleźć się w zachodnim świecie i mogliby zostać normalnymi członkami społeczeństwa, wyróżniającymi się głównie akcentem. Czasem mogą zawężać/rozszerzać liczebność tych rzekomych rosyjskich liberałów do zwolenników/działaczy antyputinowskiej opozycji. Otóż nic bardziej mylnego.
Rzecz jasna takie osoby istnieją, choćby wyżej wspomniana Wiera Kiczanowa, która zdaje się być bardziej zachodnia, niż wielu „oryginalnych” mieszkańców Zachodu. Aczkolwiek nieznana jest choćby przybliżona wartość udziału tych „zachodnich Rosjan” w populacji Federacji Rosyjskiej i zdaje się, że nie pomylimy się, jeśli stwierdzimy, że jest to raczej 1%, niż 10%. Niektórzy do tych paru procent wliczali/wliczyliby choćby Nawalnego, co jest właśnie oznaką niezrozumienia tego wycinka społeczeństwa. Ale wróćmy do meritum.
Jak powstają nie-putinowscy Rosjanie?
Władimir Władimirowicz Putin wraz ze swą administracją zrozumiał pewną bardzo ważną rzecz, czyli jak minimalizować opór społeczeństwa przed dyktaturą i skutecznie wykorzystał to najpierw w Rosji, a później przy budowaniu dezinformacji wśród zachodnich społeczeństw. Aby chronić reżim trzeba zniszczyć to, co jest jednym z fundamentów wolnych wspólnot, czyli zaufanie społeczne[3] . Podobnie działał choćby Związek Radziecki i jego satelity, gdzie były wiadome dwie rzeczy: każdy może być szpiclem i publiczne media to tuby propagandowe (promujące jedyną słuszną linię Partii). Współczesna Rosja poszła dalej.Poprzez budowę oficjalnie niezależnych mediów i partii, a w rzeczywistości będących marionetkami władzy, można dotrzeć do wielu grup społecznych, które jeśli nie lubią obecnej władzy to i tak będą sączyć jej narrację. Każde źródło informacyjne może prowadzić „swoją” narrację, dzięki czemu w przestrzeni medialnej mogą pojawiać się przeróżne, czasem sprzeczne, tezy, które znajdują swych odbiorców. I, dziwnym trafem, z grubsza wszystkie są na rękę Kremlowi. Przykładem są choćby rosyjskie narracje w odniesieniu do ukraińskiego rządu – Rosjanie jednocześnie twierdzą, że np. w Kijowie rządzą naziści i Żydzi. Dzięki czemu trafiali i trafiają do skrajnej lewicy oraz skrajnej prawicy, których przedstawiciele zasilali szeregi tzw. separatystów w Donbasie.
Wydawałoby się, że w takiej sytuacji jest jedno proste rozwiązanie. Jeżeli wiemy, że rosyjskie media to tuby propagandowe to może sięgnijmy po niezależnych blogerów? Po zachodnie media typu CNN albo BBC? To byłoby dobre rozwiązanie. O ile już wcześniej nie wmówiono ci, że USA/Zachód jest przynajmniej równie złe, co Rosja. „Twój kolega został pobity przez służby porządkowe? Okej, ale spójrz tutaj, nagranie jak policja w USA strzela do protestujących! Oni są jeszcze gorsi!”.
Na wiele różnych sposobów wmawia się Rosjanom, że na Zachodzie jest okropnie, źle, biednie, opresyjnie. Zachodnie media kłamią, zachodni politycy są skorumpowani, kradną, chcą zniewolić ludzi. Zachodnia policja służby do utrzymywania dyktatury. Europejczycy i Amerykanie prześladują mniejszości, to naziści, faszyści, rasiści. To ostatnie może działać choćby wśród Białorusinów w kontekście Polaków. I tak dalej. Dzięki temu nawet, jeśli jakiś Rosjanin stwierdzi, że nie lubi Putina i jego rządów to nie ma gdzie skierować swej sympatii czy gdzie szukać inspiracji.[4]
Nawiązując do klasyka – taki ktoś już nie tylko zdaje sobie sprawę, że jest w dupie, ale zaczyna się w niej urządzać. Popada w marazm, brak w nim nadziei, że może być lepiej. Zaczyna akceptować swój nieszczęsny stan, próbuje się w nim jakoś odnaleźć, by móc żyć w miarę normalnie. Jednocześnie nie ufa (prawie) żadnej instytucji czy publicznej osobie. Nawet, jeśli zacznie odchodzić od tego modelu myślowego to jakakolwiek pomyłka danej stacji telewizyjnej momentalnie przypomni mu i potwierdzi, że wszyscy kłamią.
Znamy to z polskiego podwórka. Przez lata można było słyszeć np. TVN kłamie. Wiele osób ma to gdzieś z tyłu głowy, nawet jeśli nigdy nie oglądało TVNu albo nie widział żadnego „kłamliwego materiału”. Ale wystarczy, że tenże TVN zrobi jeden błąd. Wystarczy jeden mały, głupi błąd, a momentalnie stanie się to „potwierdzeniem” hasła „TVN kłamie!”. Efekt potwierdzenia w praktyce.
Oto klucz, by móc zrozumieć nie-putinowskich Rosjan. Jeżeli ktoś taki ucieknie ze swojego kraju do Unii Europejskiej to nie zacznie nagle cieszyć się na widok policjanta, z pasją czytać Die Welt, słuchać BBC czy oglądać TVNu/Polsatu. Jak Białorusin dorastał w przeświadczeniu, że Polacy to tak nie za bardzo lubią Białorusinów, to nawet mieszkając wiele lat w Polsce może myśleć, że w urzędzie go źle potraktowali, bo jest Białorusinem albo że lekarz go zbył z powodu nienawiści na tle narodowym/etnicznym. Choć tak naprawdę urzędnik miał zły dzień, a lekarz to konował, którzy przecież istnieją w każdym zawodzie i każdym kraju.
Masakra w Buczy w oczach nie-putinowskiego Rosjanina
Z perspektywy zachodniej ten model myślowy może wydawać się śmiesznym, wyolbrzymionym albo niezrozumiałym. Mieszkańcy naszej części świata mogą mieć problem ze zrozumieniem tego tak, jak problem mają Rosjanie z przyjęciem do wiadomości, że za masakrą w Buczy stoją Rosjanie.Kilka miesięcy temu opublikowano wideo z ulicznej sondy, gdzie autor pytał Rosjan o opinię nt. rosyjskiej zbrodni w Buczy w Ukrainie. Dzięki youtuberowi prowadzącemu kanał „1420” poznamy kilku mieszkańców nieokreślonego rosyjskiego miasta (prawdopodobnie Sankt Petersburg). [5]
Na wideo widzimy, jak twórca przedstawia ankietowanym nagrania przedstawiające martwe ciała ukraińskich cywili leżących na drodze w Buczy. W odpowiedzi słyszy, że to mogła być ukraińska prowokacja czy że pytany ma wątpliwości dotyczące autentyczności przedstawionego dowodu. Respondenci stwierdzają, że „wszyscy rozpowszechniają fake’i”, nie wiedzą komu ufać, zbadali wiele źródeł i z pewnością to fake („myśl samodzielnie” – brzmi znajomo?). Niektórzy wprost wypowiadają zdania będące potwierdzeniem powyższego wywodu:
„Nie jestem w stanie nic powiedzieć. Nie ufam w ogóle telewizji, ponieważ nasze media mówią to, ich media mówią tamto. To gra polityków (…)” czy „Wiesz co, za dużo fake’ów, więc nie wierzę żadnej ze stron. Teraz oglądasz to, a następnego dnia okazuje się to być fałszywe. Dlatego przestałem śledzić ten temat całkowicie. Teraz to jest bardziej wojna informacyjna z każdej strony. Więc zdystansowałem się od tego”.Dla większości Polaków takie słowa są absurdalne. Prawdopodobnie ktoś, kto słyszał o Buczy wściekłby się, kiedy usłyszałby jak Rosjanin próbuje zanegować, że to rosyjska armia jest sprawcą. Wydaje się, że niektórzy próbowaliby doszukiwać się tutaj przyczyn w strachu odpowiadających, którzy próbują odpowiedzieć wg klucza, by nie popaść w kłopoty z powodu bycia „niepoprawnym”. Otóż nie tym razem. To właśnie myślenie sporej części nie-putinowskich Rosjan. Ci ludzie nie muszą popierać ani Putina, ani wojny w Ukrainie. Mogą marzyć o życiu w Marsylii, Berlinie, Warszawie, Madrycie czy Londynie. Nawet mogą mieć tam rodzinę, znajomych, może studiowali w ramach programu Erasmus+. Jednak świat poszedł do przodu, pojawiło się GPT-3, tanie linie lotnicze, samochody elektryczne i dostęp do Internetu ze smartfona. Ale co z tego, skoro ich mózgi bazują na tych samych modelach myślowych, są intelektualnymi potomkami człowieka, który uwierzył w zrzucanie stonki przez Amerykanów.
Dlatego trzeba uważnie rozważyć czy rzeczywiście chcemy dokonać „drenażu mózgów” z Rosji, ponieważ powyższe nie dotyczy jednej grupy społecznej czy ideologicznej. W ten sposób myśleć może zarówno robotnik, jak i dyrektor filii zachodniej korporacji w Moskwie. Choć wydaje się, że ten drugi w to uwierzy, a pierwszy prędzej pójdzie w „ugabuga buga ukraińcy naziole naszych mordują ułułu”, niż podejmie się próby niuansowania.
Co więcej, to jest trudne do zmiany, z obu stron. Oczywiście zapewne niektórym wystarczy powiedzieć: „słuchaj, generalnie tutaj media nie kłamią” [6] , ale inni będą potrzebować specjalnych metod i więcej czasu. Niektórzy może nigdy nie przyjmą tego w 100% do świadomości. Jednak czy możemy im się dziwić, skoro nawet w zachodnich społeczeństwach mamy spore grupy ludzi wierzących, że np. „USA=ZŁO=ROSJA” czy „wszyscy kłamią, myśl świadomie!”?
Podsumowanie, czyli tl;dr
Podsumowując, prawdopodobnie istnieją Rosjanie, którzy nie przepadają za Putinem i są w duszy przedstawicielami Okcydentu. Jednakże mamy podstawy, by obawiać się, że jest ich bardzo niewielu. Nie możemy z góry zakładać, że rosyjski opozycjonista czy (zadeklarowany) liberał jest taki, jak „nasi” liberałowie. Wręcz przeciwnie – należy przyjąć, że bliżej mu do putinisty.Taki Rosjanin może mieszkać od wielu lat w Unii Europejskiej czy Ameryce Północnej, może być dyrektorem w amerykańskiej korporacji, a jego dzieci mogą chodzić na zachodni uniwersytet. Ta sama osoba prawdopodobnie oglądając BBC, czytając Rzeczpospolitą albo słuchając Europe 1 Paris będzie myślał, że to jest to samo, co Channel One Russia czy Russia-1. Co gorsza, ten rzekomo europejski Rosjanin dalej może mieć wielkoruską duszę[7] i będzie oglądał Russia Today pochłaniając rosyjską kulturę oraz propagandę.
Czy to znaczy, że dla Rosjan nie ma ratunku i już na zawsze będą wrogami Okcydentu? Część osób może tak myśleć powołując się na choćby przypadek próby budowy demokracji w Iraku czy Afganistanie. Jest to błędne rozumowanie, które wymagałoby szerszego omówienia, jednak warto pamiętać, że demokracja nie była od samego początku w naszej zachodniej kulturze czy nie mamy jej w genach. Więc dlaczego i Rosjanie mieliby jej nie przyswoić kiedyś?
Miejmy nadzieję, że pewnego dnia dostrzeżemy rzeczywistą zmianę wśród Rosjan. Do tego czasu bądźmy ostrożni, ponieważ możemy niechcący pozwolić na budowę V kolumny w europejskich państwach, którą już można dostrzec w choćby wschodnich Niemczech.
#ukraina #swiat #wojnanaukrainie #rosja #zachod #usa #propaganda #dezinformacja #putin #geopolityka
[1] Tak naprawdę dotyczy to również Białorusinów, choć w mniejszym stopniu, Ukraińców (w jeszcze mniejszym) oraz innych mieszkańców terenów byłego ZSRR, gdzie dokonywano rusyfikacji. W zasadzie to możemy pod to podpiąć niektórych Europejczyków, którzy przyswoili sporo antyzachodniej propagandy.
[2] W
celu poznania znaczenia słowa „watnik” sprawdź np.:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Watnik
[3] Dlatego też puszczanie pseudozabawnych fake’ów (czy, powiedzmy, pewien wycinek trollingu polegający na wkręcaniu ludzi) w świat jest szkodliwe w skali makro. Podobnie szkodliwe jest rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji nt. USA w Europie i o Europie w USA, np. dotyczące opieki zdrowotnej w USA.
[4] Dodajmy, że podobne działania podjęto wobec Aleksieja Nawalnego. Dlaczego zamknięto go w kolonii karnej za korupcję? Między innymi po to, by zwykli Rosjanie nie uważali go za kogoś lepszego, niż ich dotychczasowa klasa polityczna. A jeśli Nawalny jest takim samym złodziejem to po co umierać za niego?
[5] https://www.youtube.com/watch?v=rFNMaDbJDTk
[6] Prawdopodobnie pojawią się komentarze typu „jesteś debilem??? Oczywiście, że kłamiom!” etc.
[7] To temat na osobny tekst.