Epiktet, Diatryby
#stoicyzm
@splash545 Co w przypadku zmiany poziomu na niższy? Jak bardzo będzie źle? A może patrząc z góry okażą mi choćby współczucie?
@Kyros tego nie wiadomo i takie rzeczy wychodzą w praniu. I tak np. jak kiedyś byłeś radosny a teraz zaczniesz się nad sobą użalać to jeden może okazać współczucie a drugi stwierdzi, że nie chce z takim ponurakiem przebywać. Jedno jest pewne, że przy zmianach czy w jedną czy drugą stronę jakieś tarcia w relacjach są nieuniknione
W całym współczesnym bełkocie psychologicznym śmieszy mnie najbardziej nawoływanie "bądź sobą". Ale nikt nie mówi ani nikt nie wie co to oznacza. Bo nie ma wzrorca "siebie" i nikt tego w granicie nie wykuł jaka jest ostateczna forma siebie na której należy się zatrzymać. Bo należy stać w miejscu by tę rzekomą "sobość" zachować aż do śmierci. Epiktet mówi wyraźnie, wzniesiesz się na wyższy poziom to oznacza "odsobienie" i ryzyko że otoczenie przestanie cię poznawać. Ludzie się rozwijają wraz z wiekiem, zmianami otoczenia i po jakimś czasie 50 letni kumpel hipis który od 30 lat jest sobą ganiając nago z winkiem po łące może zacząć lekko irytować
@tmg dokładnie. Bo ogólnie co to w ogóle znaczy być sobą? Tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak "jedno stabilne ja". W zależności od czasu czy bodźców różne "ja" się uaktywniają. Jeden z buddyjskich nauczycieli miał w sumie ciekawą koncepcję jak komitet umysłu. Umysł można porównać do jakiegoś komitetu, parlamentu lub coś w ten deseń. Są różne partie z różnymi pragnieniami i metodami osiągnięcia władzy. Jako człowiek możesz manipulować wspierając różne partie w umyśle lub tworząc nowe, ale nie ma tutaj jakiegoś stabilnego "ja" do którego można przylgnąć i nazwać prawdziwym sobą. Takie przyleganie jest tylko ograniczające
@Dan188 właśnie tak. Zabawne jest też kto mówi młodym ludziom o tym byciu sobą. Są co celebryci i różne wycieruchy sieciowe którzy włożyli wiele wysiłku by zmienić się tak by upodobnić się do własnego wyobrażenia o sobie samym. Często ich bliscy ich nie poznają bo tak się zmienili że są zupełnie innymi ludźmi. Można postawić tezę że "będąc sobą" zostali by tam gdzie są ci którym tak fałszywie doradzają.
@tmg mało tego, jesli jestes zlodziejem, mordercą, gwalcicielem, oszustem, pijakiem ktory napierdala swoja zone i dzieci, sluchasz glosno muzyki w miejscach publicznych i nie myjesz rąk po sikaniu - staraj się raczej być kimś innym niż sobą
Bycie sobą można śmiało zdefiniować, jako odpowiadanie na wewnętrzne potrzeby, pasje, wyrabiając asertywność i jednocześnie miłość do otoczenia.
W opozycji do takiego "bycia sobą" może być na przykład robienie czegoś z powodu lęku przed drugą osobą, np. partner ukrywający swoją pasję lub hobby przed partnerką, która niedojrzale interpretuje jego zainteresowania, nie pozwalając mu "byc sobą".
Zatem wszystkie maski i "persony" ktore zrzucamy podczas terapii moze byc zdefiniowane jako bycie sobą
Bycie sobą nie musi oznaczać stałości w ogóle.
Zaloguj się aby komentować