Zaczynam robić krótsze wpisy. I to nie dlatego, że ten ostatni, będący chyba najdłuższym ze wszystkich, zebrał ledwie nieco ponad 20 grzmotów, ginąc w tłumie memesów i wiadomości dotyczących buntu Pirożygina. Po prostu nie pamiętam zbyt wielu szczegółów z moich kolejnych dni, bo odbyte (he he) wycieczki nie były jakieś spektakularne. 
Co prawda w okolicy Bariloche znajdowały się wysokie szczyty i wymagające trasy trekkingowe, ale na tych naprawdę konkretnych panowały już mocno zimowe warunki, dlatego bez stosownego wyposażenia nie było sensu się tam wybierać. Zostały mi więc mało wymagające spacery po okolicznych punktach widokowych. Na pierwszy ogień wziąłem park Llao Llao znajdujący się 25 km od Bariloche.
Zanim jednak wsiadłem do autobusu jadącego w tamtą stronę, postanowiłem zmienić hostel. Selina, w której spędziłem dwie poprzednie noce była spoko, jednak jej problemem była odległość od centrum. 15 minut spaceru to może nie jest dużo dla kogoś, kto uwielbia chodzić po górach, ale jednak łażenie nudną trasą po kilka razy dziennie nie jest tym samym, co wejście na jakiś punkt widokowy. A skoro o punktach widokowych mowa, to mój nowy hostel właśnie takowy posiadał - z 10 piętra obiektu o wdzięcznej nazwie Penthouse 1004 rozpościerał się niesamowity widok na miasto, jezioro i odległe góry. Mimo, że nocleg tam kosztował więcej niż w Selinie, stojącej przecież na bardzo dobrym poziomie, ten widok był zdecydowanie wart dodatkowych pieniędzy. Co więcej, obsługa była bardzo miła - gdy pojawiłem się tam wcześnie rano, by spytać czy mogę już zostawić mój bagaż, stwierdzili że mogę nawet zjeść sobie bufetowe śniadanie, mimo że technicznie należało mi się ono dopiero od kolejnego dnia. 
Wróćmy do wypadu do parku Llao Llao. Wystarczyło wsiąść w autobus jadący tuż pod moim hostelem i gdzieś po godzinie docierał on na obrzeża parku. Zanim doszło się na szlak trzeba było jeszcze podejść kawałek poboczem drogi, ale nie stanowiło to problemu, bo ruch był niewielki.
Sam szlak wiodący naokoło parku był niestety dość rozczarowujący. Albo inaczej - był rozczarowujący dla kogoś kto właśnie przyjechał z El Chalten, gdzie zrobił ponad 100 km piechotą po jednych z najpiękniejszych zakątków tej części globu. Choć z drugiej strony po prostu trasa szału nie robiła. Ot spacer po lesie z 2 czy 3 zejściami nad jezioro z przyjemnym widokiem. No ok, jeszcze niektóre drzewa wyglądały ładnie.
Gdy już prawie kończyłem pętlę i miałem kierować się ku wyjściu, dostrzegłem jeszcze na mapie, że można podejść ze 150 w pionie na kolejny punkt widokowy, czyli gór(k)ę Llao Llao. Z jednej strony mi się nie chciało, bo poprzednie miejsca oznaczone jako punkty widokowe były takie sobie, ale z drugiej miałem jeszcze sporo czasu do autobusu powrotnego. Ruszyłem więc pod górę. Już po chwili uznałem to za dobrą decyzję, bo przynajmniej czułem przyjemne zmęczenie.
Na samym "szczycie" były ze dwa miejsca niezarośnięte krzakami, z których rozpościerał się w sumie bardzo ładny widok. Ostatecznie stwierdziłem, że warto było tu przyjechać choćby i dla niego. Klapnąłem sobie na tyłku, pogapiłem się w dal, włączyłem sobie nawet ze dwa utwory na słuchawkach i tak sobie chillowałem z pół godziny. Koniec końców trzeba było jednak wracać, żeby złapać kolejny autobus powrotny.
Gdy tak sobie szedłem bardzo szybkim tempem ku wyjściu z parku, dostrzegłem jakąś dziewczynę idącą dokładnie w tym samym kierunku. Gdy tylko mnie zauważyła, wyraźnie przyspieszyła kroku - wciąż jednak nie na tyle, żeby dystans między nami się nie zmniejszał. Gdy byłem z 10 metrów za nią, nagle zaczęła biec. Nie jakoś super szybko i w panice, ale ewidentnie się mnie obawiała, bidulka W sumie się nie dziwię - to był środek lasu i dookoła nie było już żywej duszy. Gdy mi uciekła poza zasięg wzroku zastanawiałem się, czy nie czai się gdzieś za drzewem z jakimś konarem w ręku, żeby mi w razie czego przydzwonić
Na autobus zdążyłem prawie w ostatniej chwili, ale ani razu nie przeszedłem w trucht, ślepo ufając, że nie odjedzie przed czasem. Może i było to lekko ryzykowne (a kolejny miał jechać jakieś 1.5h później), ale co tam. Pogoda była spoko, najwyżej bym sobie posiedział na trawie.
Niejako w ramach rekompensaty za szlak, który dupy nie urywał, wieczór zaserwował mi piękny zachód słońca, który podziwiałem sącząc lokalne craftowe na hostelowym tarasie. Co by nie mówić, to był przyjemny dzień.
#polacorojo #podroze #patagonia #argentyna #mojezdjecie
35b6a037-5763-4519-952c-4094f0e2468e
899d3880-03c8-4268-9e51-d5dd328358c2
b392ac88-0df3-48ad-8b49-4259f0f66cc3
e9229a2f-060f-457b-ac24-3d7cf4b99378
ac7c27e8-7489-4808-ae2f-e4ae7c113cc3
Sniffer

A co tam, dorzucę jeszcze zdjęcia tych fajnych drzew i piwka z widokiem

3a7e7a4f-16aa-4e76-a6d4-258697139fd5
48ebda89-d5b1-47df-96c9-1ffa9fb87195
8178f8ba-088d-428c-8216-84a1b9752b74
ciszej

@Sniffer żywe sękacze

Czemu

@Sniffer za duzo do czytania, dlatego ginie

Sniffer

@Czemu czy ja wiem. Zawsze moje wpisy są długie, grzmoty pewnie zbieram głównie za zdjęcia. Po prostu w zeszłym tygodniu było zatrzęsienie innych wiadomości i mój wpis nie przebił się nawet na chwilę do gorących


Ale w sumie wszystko jedno, bo dla grzmotów tego nie spisuję. No może troszkę mi pomagają utrzymać motywację w spisywaniu wspomnień

Opornik

@Sniffer Nie przejmuj się, zasięgi to porąbana sprawa. Używaj jakiegoś tagu autorskiego żeby fani mogli śledzić.

Sniffer

@Opornik mam autorski tag #polacorojo (ale kilka z pierwszych wpisów się nie skatalogowały prawidłowo). Właściwie to wszystkie moje wpisy poza pierwszym dotyczą moich wypraw, więc gdyby ktoś koniecznie chciał prześledzić, to wystarczy że wejdzie w mój profil.


Na zasięgi nie narzekam, w sumie to koszę tych grzmotów zawsze całkiem sporo odkąd zrozumiałem kiedy najlepiej wrzucać Jedynie tydzień temu opublikowałem co jakąś godzinę za późno, no i przez wydarzenia w rosji było już od cholery innego kontentu w gorących. Nie uroniłem jednak ani jednej łzy

Opornik

@Sniffer Aha nie wiedziałem że to twój autorski. 1 grzmot więcej wart niż 100 plusów na vipok.ru

Sniffer

@Opornik tu ci przyznam całkowitą rację

Analnydestruktor

@Sniffer czytając Twoje opisy, naprawdę człowiek nabiera ochoty na tamten kierunek. Dzięki za wpisy.

Sniffer

@Analnydestruktor dziękuję za częste docenianie w komentarzach! A kierunek bardzo polecam, sam bardzo chciałbym wrócić w tamte rejony

Analnydestruktor

@Sniffer o wiele bardziej Azja mnie rajcuje, byłem raz miesiąc, w listopadzie znów lecę. Nie znam języka by pchać się do Ameryki południowej. Ale może kiedyś. Byłem na Jukatanie więc wiem że gdzieś dalej angielski nie starczy, a translator też za mało.

Sniffer

@Analnydestruktor też nie znałem i nie znam języka Jeśli w Azji się dogadałeś, to tu też dasz radę (no chyba, że w Azji gadałeś jednym z lokalnych języków ).


Ale ogólnie Azja też super kierunek i ledwie przeze mnie liźnięty. Które kraje odwiedziłeś?

Analnydestruktor

@Sniffer tylko Tajlandia, teraz też raczej tylko. Ale i wtedy i teraz bez dokładnego planu, (gdzie pojadę tam będę;) np. Planowałem w Chiang Mai 5 dni a byłem ponad dwa tygodnie

Sniffer

@Analnydestruktor Tajlandia spoko, moja pierwsza z dwóch wypraw do prawdziwej Azji. Bardzo dobrze wspominam.


Polecam też Bali (choć bardziej wyspę Nusa Penida), no i wulkan Bromo na Jawie robi wrażenie (choć tam polecam się wybrać na własną rękę, a nie z wycieczką, bo będą tłumy).


Choć pewnie w samej Tajlandii jeszcze ze 100 rzeczy do obejrzenia będziesz miał

inspektom

@Analnydestruktor miałem to samo w chiang mai. Zwiedziłem Tajlandię od północy na południe, ale chiang mai dużo bardziej mnie urzekło niż Bangkok czy piękne wyspy

Matteo

Nie czytam, ale masz pioruna za wysilek. Taki content tu jest wazny, bo duzo szamba na glownej jak na wykopie.

Sniffer

@Matteo dzięki wielkie, nawet jeśli nie czytasz!

wrukwiony

Jedziesz na wakacje, pierdolniesz kilka fotek, opiszesz spacer i się dziwisz ze ludzi nie i interesuje xD

Sniffer

@wrukwiony no właśnie dziwię się, że ten wpis tyle zainteresowania zebrał, mimo że był jednym mniej ciekawych

Today

@Sniffer pioeunuje w ciemno, żeby zachęcić do pisania kolejnych wpisów

Sniffer

@Today przy takiej zachęcie i zatrzęsieniu grzmotów, to sądzę że nawet jutro się coś pojawi (ale równie krótkiego)

Corrosive_Dust

@Sniffer Stary, ni chuja nie czytam, co napisałeś, ale foty wyjebały mnie z kapci xD

Piękna to planeta... Póki co...

Sniffer

@Corrosive_Dust dzięki! Zgadzam się, mamy przepiękne miejsca na tej planecie i właśnie dlatego uważam że warto ruszyć dupę i ich poszukać. A wcale nie trzeba lecieć na drugi koniec świata

michalnaszlaku

Widoczki jak na trasę bez szału to petarda

Zaloguj się aby komentować