Zabawne że prawie każda miaubestia ma jakąś własną, unikalną schizę, która odróżnia ją od innych.

Ten konkretny tucznik trzody mrucznej ma codzienną, poranną tradycję:
Każdego ranka muszę zrobić mu na krześle karuzelę , co wprost uwielbia.
Potem czeka aż usiądę ubrany do biurka (sam się nauczył, żeby pazurkami nie podrapać), po czym wskakuje na kolana i wtula się, mrucząc, aż mu woda leci z nosa.

#koty #kocieschizy #opornekoty
06d674b7-a85a-4b37-b637-14485fd546b3
1ef0771d-8953-4a55-8f80-f7e9c643adb5

Czy twojemu kotowi leci z nosa kiedy się wtula?

68 Głosów
lechaim

My z Czyngisem też mamy poranny rytuał. Po śniadanku (jego, nie moim), czeka, az wypiję kawkę i pójdę do łazienki, bo wie, że następne są chrupsy i czesanko. Nienawidził czesania, a teraz przylazi zawsze i zostaje na kolanach po zjedzeniu chrupsów, aby dokończyć czesanie.


Potem spierdala i za jakąś godzinę podgryza kostki, domagając się kolejnej saszety xD


Szatan, nie kot


Ps. Mojemu z nosa nie leci, ale ze ma tylko kły, to potrafi trochę śliny na mnie zostawic

PaczamTylko

U mnie jednemu cieknie z ryjka jak się tuli lub ugniata. Drugi z kolei lubi się wgryzać w rękę i tak sobie ciumkać. Co jeden to lepszy

Boltzman

@Opornik znałem Kota, ktory kiedy ugniatał i miział się to ślinił się tak bardzo, że dosłownie z niego kapało i strach było go głaskać na kolanach xd

Opornik

@Boltzman właśnie dokładnie tak mam. mam jeszcze jednego który robi to samo, a pozostałe koty nigdy takie miały.

PanPaweuDrugi

@Opornik ja mam dwójkę, rodzeństwo - brata i siostrę.

Kocurek jak się cieszy z głaskania to zaczyna gruchać trochę jak gołąb.

Kotka z kolei nie jest w stanie usiedzieć w miejscu, jak się ją głaszcze to zaczyna chodzić i kłaść się w różnych miejscach i różnych pozycjach.

Obydwa boją się packi na muchy i szczotki do kurzu, czemu? Nie mam bladego pojęcia, ale obydwie mają teleskopową rączkę, może mają jakąś schizę z tym związaną.

Soviel

@Opornik Kotek mojej byłej był ekstra, siadał na krawędzi łóżka z ochotą w oczach i było wiadomo że chce abym mu podstawił kolano i odgiął się do tyłu żeby mógł mi wbiec na barki. Potem sobie tak chodziłem z kocim szaliczkiem po domu. Ehhh, po czasie bardziej mi brakowało tego kotka niż byłej.

Zaloguj się aby komentować