XXIX i XXX dzień #wspinaczka  w ramach #trenujzhejto

Jestem ciekawym przypadkiem - bardziej kręci mnie samo trenowanie niż wykorzystanie tego w praktyce. Mooooże to kwestia tego, że nigdy nie udało mi się po wypoczynku faktycznie poczuć jakiegoś przypływu formy (niezależnie od sportu), zwykle czułem przypływ zmęczenia.

Zatem z przyzwyczajenia spróbujmy pomierzyć postępy trudnością ćwiczeń na treningu.

Pierwszy dzień (wczoraj) - lina. Piramidy na 6b. A potem na 6a+. A potem, na dobicie, 5-6 interwałów na 6a+/b. Zdecydowany postęp, szczególnie robienie tylu interwałów na tak spokojnie, na palczastej drodze.

Drugi dzień (dziś) - baldy. Zdecydowanie widać, że większość piątek, w które się wstawiam (przypominam - skala jest 1-9), robię w pierwszej, max drugiej próbie. Pomijając różne ekwilibrystyczne. Chociaż z tym idzie mi coraz lepiej, dziś właśnie jedną piątkę w przewieszeniu ze skokiem do klamy dopisałem do notesu. Prawie też zrobiłem szóstkę, ale brakło mi trochę mocy, by - po kolejnym skoku - utrzymać topowy chwyt (bo był bardzo paskudny).

Wygląda na to, że jest lepiej, teraz czas na zasłużony odpoczynek.
Yes_Man

@Statyczny_Stefek ciekawe hobby, miałem chwilową przygodę z boulderingiem, ale wyprowadzka do innego miasta mi ją przerwała. Coś tam się wspinałem po ściankach w Kotłowni Lublin

Zaloguj się aby komentować