Dla mnie taki wyjazd trwał przeważnie tydzień do dwóch - wyprawa stopem lub pociągiem z plecakiem i kilkoma ciuchami ale do jednego wspomnienia dziś wróciła moja już żona. Kiedyś idąc pijany z rana w japonkach jedna mi się poślizgnęla potknąłem się i wpadłem w kałuże, tylko nie była to taka zwykła kałuża... Wyobrażacie sobie taki wielki gar z bigosem jak byście dla całej kompani wojskowej gotowali? Bingo - gościu mył taki gar i wszystko wylał na trawę a ja się w to wywróciłem. Kapusta we włosach, czuć mnie było z kilku metrów i o dziwo nikomu nic ze znajomych za bardzo nie przeszkadzało. Po wytrzeźwieniu doprowadziłem się do stanu używalności - czyli dnia następnego.
#pijackaimpra #wspomnienia