#wpogonizasplashem
ACHTUNG! Dla chcących przeczytać treść dotyczącą tagu #edukacja zapraszam jedynie do ostatniego akapitu zatytułowanego “rozwój społeczny”.
Hej(to)!
Na koniec tego miesiąca miał być wpis w stylu bla bla bla pora na CSa, ale na tyle miałem miękką klawiaturę, że popłynąłem. Miłej lektury!
Wspaniały to był miesiąc, nie zapomnę go nigdy. Cudowny urlop z rodziną został zwieńczony mocarnym przeziębieniem, które wyssało ze mnie siły witalne oraz chęci do prowadzenia notatek.
Mój ulubiony motywator przegrywów, który miał to szczęście urodzić się na tyle dobrze, by wołano na niego filozof na tronie mawiał:
“gdzie można żyć, tam można żyć dobrze. Można żyć w pałacu, można więc i w pałacu żyć dobrze”,
dlatego po prostu postanowiłem przeżyć ten czas dobrze i mi się udało.
Moje efekty:
Pozostało mi do zrzucenia 2,26 kg do osiągnięcia papieskiego BMI. Później mogę iść na kremówki. Zrobię to tej jesieni na pewno.
Cel na sierpień wynosił 20,6 punktów?
Dlaczego tyle?
31 dni miesiąca - 7 dni wczasów = 24.
24 * 6/7=20,6
Przypominam, że mnożnik 6/7 pochodzi od prastarej mądrości pokoleń, aby 1 dzień w tygodniu wrzucić na luz i nie punktować (albo przynajmniej nie liczyć).
Podczas wczasów punktowałem i to dość intensywnie, ale zrobiłem sobie detox technologiczny od telefonu, który na co dzień jest moim podręcznym notatnikiem. Dlaczego nie przeszedłem na papier? Mam jeden podręczny notatnik, który jest takim zbiornikiem budujących mnie cytatów, aforyzmów i schematów. Nie miałem zamiaru robić z niego codziennego brudnopisu.
Po urlopie przyszło chorowanko, które mnie trochę spowolniło i rozleniwiło, ale punktowałem dzielnie, tyle że bez dalszego notowania. Czy udało mi się osiągnąć cele punktowe? Nie wiem, ale zakładam, że tak, bo żyłem godnie.
Rozwój fizyczny:
Tu być może najsłabiej. Przez infekcję biegałem średnio raz w tygodniu i obawiałem się przez moment, że nie odbuduję formy przed festiwalem biegowym na początku września, do którego się przygotowuję. Ostatnie tempówki i podbiegi upewniły mnie, że dalej mam w nogach tę moc, którą utrzymałem dzięki dużej ilości spacerów oraz ćwiczeniom.
Ćwiczyłem codziennie 1-3 sety po 14 pompek i 70 sekund planka. Od nowego miesiąca zwiększamy trudność o 1 pompkę i 5 sekund więcej.
.
Rozwój umysłowy:
Na pewno zaliczone. Momentami przegrzałem styki, tyle wartościowych treści przyswoiłem.
Wyróżniam książki:
Ramsey - “Dzieci mądre finansowo” - Momentami wydawała mi się zbyt ortodoksyjna. Niemniej jednak zawiera wiele cennych wskazówek jak wprowadzać dzieci w zarabianie, oszczędzanie i budżetowanie na różnych etapach dorastania.
Faber i Mazlish - “Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” - Czytam/słucham trzeci raz i znów mam wrażenie, że bardzo oddaliłem się od modelu komunikacji zawartego w tej książce. Tym razem zrobiłem notatki i jestem zadowolony z efektów wdrożenia tego dobrego, łagodnego języka w rozmowach z dziećmi.
Parafianowicz - “Polska na wojnie” - prawie wszystkie historie słyszałem już w różnych wywiadach z autorem, ale i tak było warto. Świetna lektura na jeden albo dwa wieczory. Jak to mawiał mój stary-bibliofil “czyta się jak powieść”
Do tego doszła niezliczona ilość wartościowych podcastów, która sprawiła, że przez ostatnie 10 dni miesiąca głównie słuchałem muzyki.
We wrześniu stawiam na lekkie powieści.
Rozwój duchowy:
Dużo bardzo owocnej medytacji pomogło mi celebrować dobre chwile i zachować pogodę ducha w trudnych momentach, które nakreślę w rozwoju społecznym. Zaliczone.
Rozwój społeczny:
To był miesiąc bez przedszkola i szkoły dzieciaków, więc poza oczywistymi rodzinnymi wczasami większość czasu poza pracą spędziłem wyjątkowo z dzieciakami xD
Było to dla mnie zajebiście trudne. Bardzo kocham moje dzieci i staram się być aktywnym, wystarczająco dobrym ojcem. Kosztuje mnie to sporo jak na gościa, który wychowywał się w domu z ojcem obecnym, ale totalnie biernym.
Tu jest miejsce na moje oświadczenie dotyczące systemu edukacji: nie żyję wg kalendarza rolniczego, podobnie jak większość polskich rodzin. Nie ma mojej zgody na 2 miesiące wakacji dzieciaków latem i później zapierdol w kieracie przez kolejnych 10. Nie muszę ich zapinać do pługa, ale muszę ogarnąć ich piramidę potrzeb. Ten system przez kilka upalnych tygodni z trudem pozwala mi ogarnąć ich potrzeby fizjologiczne i potrzebę bezpieczeństwa, bo niestety nie mam dostępnych dziadków lub wujków, którzy mogliby zastąpić mnie i żonę. Naprawdę, żyjemy w takich czasach, że łatwiej byłoby ogarnąć 1-2 tygodnie ferii 4 razy do roku niż kontynuować ten archaiczny maraton dożynkowo-wykopkowy. Dziwię się, żę nie ma tego tematu w debacie publicznej.
(Dorzucam tag #edukacja - mam nadzieję, że nic nie zaśmiecam)
Dziękuję pięknie za uwagę!
Z uściskiem dłoni,
ruhypnol
ACHTUNG! Dla chcących przeczytać treść dotyczącą tagu #edukacja zapraszam jedynie do ostatniego akapitu zatytułowanego “rozwój społeczny”.
Hej(to)!
Na koniec tego miesiąca miał być wpis w stylu bla bla bla pora na CSa, ale na tyle miałem miękką klawiaturę, że popłynąłem. Miłej lektury!
Wspaniały to był miesiąc, nie zapomnę go nigdy. Cudowny urlop z rodziną został zwieńczony mocarnym przeziębieniem, które wyssało ze mnie siły witalne oraz chęci do prowadzenia notatek.
Mój ulubiony motywator przegrywów, który miał to szczęście urodzić się na tyle dobrze, by wołano na niego filozof na tronie mawiał:
“gdzie można żyć, tam można żyć dobrze. Można żyć w pałacu, można więc i w pałacu żyć dobrze”,
dlatego po prostu postanowiłem przeżyć ten czas dobrze i mi się udało.
Moje efekty:
- Waga 71,5 kg (-0,5). BMI 22,07.
Pozostało mi do zrzucenia 2,26 kg do osiągnięcia papieskiego BMI. Później mogę iść na kremówki. Zrobię to tej jesieni na pewno.
- Punktowane obszary rozwoju.
Cel na sierpień wynosił 20,6 punktów?
Dlaczego tyle?
31 dni miesiąca - 7 dni wczasów = 24.
24 * 6/7=20,6
Przypominam, że mnożnik 6/7 pochodzi od prastarej mądrości pokoleń, aby 1 dzień w tygodniu wrzucić na luz i nie punktować (albo przynajmniej nie liczyć).
Podczas wczasów punktowałem i to dość intensywnie, ale zrobiłem sobie detox technologiczny od telefonu, który na co dzień jest moim podręcznym notatnikiem. Dlaczego nie przeszedłem na papier? Mam jeden podręczny notatnik, który jest takim zbiornikiem budujących mnie cytatów, aforyzmów i schematów. Nie miałem zamiaru robić z niego codziennego brudnopisu.
Po urlopie przyszło chorowanko, które mnie trochę spowolniło i rozleniwiło, ale punktowałem dzielnie, tyle że bez dalszego notowania. Czy udało mi się osiągnąć cele punktowe? Nie wiem, ale zakładam, że tak, bo żyłem godnie.
Rozwój fizyczny:
Tu być może najsłabiej. Przez infekcję biegałem średnio raz w tygodniu i obawiałem się przez moment, że nie odbuduję formy przed festiwalem biegowym na początku września, do którego się przygotowuję. Ostatnie tempówki i podbiegi upewniły mnie, że dalej mam w nogach tę moc, którą utrzymałem dzięki dużej ilości spacerów oraz ćwiczeniom.
Ćwiczyłem codziennie 1-3 sety po 14 pompek i 70 sekund planka. Od nowego miesiąca zwiększamy trudność o 1 pompkę i 5 sekund więcej.
.
Rozwój umysłowy:
Na pewno zaliczone. Momentami przegrzałem styki, tyle wartościowych treści przyswoiłem.
Wyróżniam książki:
Ramsey - “Dzieci mądre finansowo” - Momentami wydawała mi się zbyt ortodoksyjna. Niemniej jednak zawiera wiele cennych wskazówek jak wprowadzać dzieci w zarabianie, oszczędzanie i budżetowanie na różnych etapach dorastania.
Faber i Mazlish - “Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” - Czytam/słucham trzeci raz i znów mam wrażenie, że bardzo oddaliłem się od modelu komunikacji zawartego w tej książce. Tym razem zrobiłem notatki i jestem zadowolony z efektów wdrożenia tego dobrego, łagodnego języka w rozmowach z dziećmi.
Parafianowicz - “Polska na wojnie” - prawie wszystkie historie słyszałem już w różnych wywiadach z autorem, ale i tak było warto. Świetna lektura na jeden albo dwa wieczory. Jak to mawiał mój stary-bibliofil “czyta się jak powieść”
Do tego doszła niezliczona ilość wartościowych podcastów, która sprawiła, że przez ostatnie 10 dni miesiąca głównie słuchałem muzyki.
We wrześniu stawiam na lekkie powieści.
Rozwój duchowy:
Dużo bardzo owocnej medytacji pomogło mi celebrować dobre chwile i zachować pogodę ducha w trudnych momentach, które nakreślę w rozwoju społecznym. Zaliczone.
Rozwój społeczny:
To był miesiąc bez przedszkola i szkoły dzieciaków, więc poza oczywistymi rodzinnymi wczasami większość czasu poza pracą spędziłem wyjątkowo z dzieciakami xD
Było to dla mnie zajebiście trudne. Bardzo kocham moje dzieci i staram się być aktywnym, wystarczająco dobrym ojcem. Kosztuje mnie to sporo jak na gościa, który wychowywał się w domu z ojcem obecnym, ale totalnie biernym.
Tu jest miejsce na moje oświadczenie dotyczące systemu edukacji: nie żyję wg kalendarza rolniczego, podobnie jak większość polskich rodzin. Nie ma mojej zgody na 2 miesiące wakacji dzieciaków latem i później zapierdol w kieracie przez kolejnych 10. Nie muszę ich zapinać do pługa, ale muszę ogarnąć ich piramidę potrzeb. Ten system przez kilka upalnych tygodni z trudem pozwala mi ogarnąć ich potrzeby fizjologiczne i potrzebę bezpieczeństwa, bo niestety nie mam dostępnych dziadków lub wujków, którzy mogliby zastąpić mnie i żonę. Naprawdę, żyjemy w takich czasach, że łatwiej byłoby ogarnąć 1-2 tygodnie ferii 4 razy do roku niż kontynuować ten archaiczny maraton dożynkowo-wykopkowy. Dziwię się, żę nie ma tego tematu w debacie publicznej.
(Dorzucam tag #edukacja - mam nadzieję, że nic nie zaśmiecam)
Dziękuję pięknie za uwagę!
Z uściskiem dłoni,
ruhypnol
@ruhypnol widzę, że owocny miałeś miesiąc, gratuluję
I faktycznie bez sensu wyglądają te wakacje w obecnych czasach, ale to nie jedyny absurd w systemie szkolnictwa w naszym kraju.
Zaloguj się aby komentować