Pozornie nie było strat, nie mam dzieci i mam blisko do pracy.
Jednak zaczęło włazić na łeb i na relacje z najbliższymi.
Ostatnio nie pojechałem do Matki na jej Święto i to mnie najbardziej wkurzyło.
Zachęcony tym co tu ludzie piszą postanowiłem wrócić na ścieżkę trzeźwości.
Nie piszę tego dla piorunów tylko dlatego, że może choć jedna osoba podejmie podobne wnioski.
Chlając czy to wódę czy lekkie piwka balansujesz na cienkiej linie, nie ma czegoś takiego jak picie kontrolowane, zawsze są jakieś straty a na końcu ciemna pustka. Kilku moich kolegów już zdążyło się zapić.
Wczoraj padłem trzeźwy ok. 19tej, w nocy koszmary, rano poduszka mokra, błędnik zakręcony ale trzeba żyć i to w dobrym stylu. Pozdro wszystkim, dobrego dzionka
#alkoholizm #przegryw