W końcu udało mi się przetestować kilka zapachów z kolekcji Memento.
Filippo Sorcinelli Domm
Otwiera się ciekawie - gorzką czekoladą z kadzidłem i jest to bardzo niecodzienne połączenie. Niestety po chwili wychodzi mi na skórze coś kwaśnego, jakby cyprys skropiony bergamotką i nie pasuje mi to do czekoladowej dominanty. Jeszcze później dołącza tandetna paczula rodem z Reminiscence, który nie wiadomo dlaczego jest zapachem niemal kultowym, będąc podłym syntetycznym gównem. No nie. Starałem się do tych perfum przekonać, ale niestety za każdym razem w pewnym momencie mam ochotę je zmyć.
Filippo Sorcinelli Santa Casa
Filippo Sorcinelli jest artystą na tyle charakterystycznym, że w przypadku perfum Santa Casa już od pierwszego psika nie ulega wątpliwości, kto jest ich autorem. Sercem kompozycji jest bowiem sygnaturowy akord kurzu, drewna i smużki kadzidła znany już wcześniej z Plein Jeu. Nawet żona stwierdziła, że pachnie starymi, pożółkłymi książkami. Coś w tym jest. Akord ten został podany w otoczeniu morsko-mszanym, ale nie jest to ohydne słodko-melonowe calone, a bardziej zmurszałe drewno wyrzucone na brzeg. Blisko skóry daje się też wyczuć odrobinę słodkiej róży, jednak nie czuję jej w powietrzu. Po chwili pojawia się również jakiś ciepły pudrowy motyw oraz waniliowy benzoes i wówczas kompozycja odrobinę się wysładza, nigdy natomiast nie wkracza w obszary spożywcze czy ulepowe. Ogólnie to fajne pachnidło, już nawet wypsikałem dekant, jest tylko jeden problem - nie jestem fanem nut morskich.
Filippo Sorcinelli Pont. Max.
Gdzieś już to wąchałem. No tak, znów ten akord kurzowo-kadzidlany tylko tym razem wzmocniony do kwadratu. Dym z kadzidła jest zagęszczony mirrą, warstwa kurzu jest gruba, a element drewniany przybiera postać suchych wiórów. Z czasem zapach się nieco wysładza, ale żywicznie-benzoesowo i w tym momencie trochę przypomina bardziej wytrawną i przez to lepszą wersję Contre Bombarde. Można więc powiedzieć, że Filippo się nie wysilił, ale z drugiej strony dobrze to pachnie i podoba mi się bardziej niż wspomniane manubria organowe.
To tylko 3 z 8 zapachów z linii Memento w epicko wyglądających flakonach. Ciekawią mnie jeszcze Notre Dame Notte di Natale, Sacristie des Arbres i Basilica di Assisi, ale nie mam ciśnienia. Tak sobie myślę, że jak się jednocześnie wypuszcza kilka różnych zapachów, to część zawsze będzie nie do końca przemyślanych. Z perspektywy bogatego portfolio artysty, to tak średnio-słabo bym powiedział. Nie mogę się oprzeć wrażeniu wtórności, perfumy wykorzystują motywy znane m.in. z linii Extrait de Musique. Natomiast w odniesieniu do ogółu współczesnej niszy, jej miernoty i milionowej inspiracji bakarata, to mimo wszystko poziom jest co najmniej przyzwoity, a kompozycje ambitne i oryginalne. Taki paradoks.
Ilustracja: filipposorcinelli . com
Pisałem słuchając: Deus salutis meæ by Blut aus Nord
#perfumy #recenzjeperfum #smrodysaradonina
Filippo Sorcinelli Domm
Otwiera się ciekawie - gorzką czekoladą z kadzidłem i jest to bardzo niecodzienne połączenie. Niestety po chwili wychodzi mi na skórze coś kwaśnego, jakby cyprys skropiony bergamotką i nie pasuje mi to do czekoladowej dominanty. Jeszcze później dołącza tandetna paczula rodem z Reminiscence, który nie wiadomo dlaczego jest zapachem niemal kultowym, będąc podłym syntetycznym gównem. No nie. Starałem się do tych perfum przekonać, ale niestety za każdym razem w pewnym momencie mam ochotę je zmyć.
Filippo Sorcinelli Santa Casa
Filippo Sorcinelli jest artystą na tyle charakterystycznym, że w przypadku perfum Santa Casa już od pierwszego psika nie ulega wątpliwości, kto jest ich autorem. Sercem kompozycji jest bowiem sygnaturowy akord kurzu, drewna i smużki kadzidła znany już wcześniej z Plein Jeu. Nawet żona stwierdziła, że pachnie starymi, pożółkłymi książkami. Coś w tym jest. Akord ten został podany w otoczeniu morsko-mszanym, ale nie jest to ohydne słodko-melonowe calone, a bardziej zmurszałe drewno wyrzucone na brzeg. Blisko skóry daje się też wyczuć odrobinę słodkiej róży, jednak nie czuję jej w powietrzu. Po chwili pojawia się również jakiś ciepły pudrowy motyw oraz waniliowy benzoes i wówczas kompozycja odrobinę się wysładza, nigdy natomiast nie wkracza w obszary spożywcze czy ulepowe. Ogólnie to fajne pachnidło, już nawet wypsikałem dekant, jest tylko jeden problem - nie jestem fanem nut morskich.
Filippo Sorcinelli Pont. Max.
Gdzieś już to wąchałem. No tak, znów ten akord kurzowo-kadzidlany tylko tym razem wzmocniony do kwadratu. Dym z kadzidła jest zagęszczony mirrą, warstwa kurzu jest gruba, a element drewniany przybiera postać suchych wiórów. Z czasem zapach się nieco wysładza, ale żywicznie-benzoesowo i w tym momencie trochę przypomina bardziej wytrawną i przez to lepszą wersję Contre Bombarde. Można więc powiedzieć, że Filippo się nie wysilił, ale z drugiej strony dobrze to pachnie i podoba mi się bardziej niż wspomniane manubria organowe.
To tylko 3 z 8 zapachów z linii Memento w epicko wyglądających flakonach. Ciekawią mnie jeszcze Notre Dame Notte di Natale, Sacristie des Arbres i Basilica di Assisi, ale nie mam ciśnienia. Tak sobie myślę, że jak się jednocześnie wypuszcza kilka różnych zapachów, to część zawsze będzie nie do końca przemyślanych. Z perspektywy bogatego portfolio artysty, to tak średnio-słabo bym powiedział. Nie mogę się oprzeć wrażeniu wtórności, perfumy wykorzystują motywy znane m.in. z linii Extrait de Musique. Natomiast w odniesieniu do ogółu współczesnej niszy, jej miernoty i milionowej inspiracji bakarata, to mimo wszystko poziom jest co najmniej przyzwoity, a kompozycje ambitne i oryginalne. Taki paradoks.
Ilustracja: filipposorcinelli . com
Pisałem słuchając: Deus salutis meæ by Blut aus Nord
#perfumy #recenzjeperfum #smrodysaradonina
Stare, pożółkłe książki brzmią zachęcająco.
@saradonin_redux saradonin wruc kochanie tesknimy za toba
Zaloguj się aby komentować