Virtualo pozywa Legimi

Virtualo pozywa Legimi

Rynek książki
Pozew na kwotę ponad 450 tys. złzostał złożony dziś (20 marca 2025) do Sądu Okręgowego w Warszawie w związku z potwierdzonymi nieprawidłowościami w zakresie rozliczania przez Legimi S.A. wypożyczeń bibliotecznych ebooków i audiobooków dystrybuowanych do Legimi przez Virtualo.

Wskazywane przez Virtualo nieprawidłowości dotyczą 2 grup wydawniczych, 9 bibliotek i jednego roku kalendarzowego (2024), jednak biorąc pod uwagę skalę działania Legimi na rynku bibliotecznym przypuszcza, że pełna skala nadużyć Legimi jest znacząco większa - szacowana jest na setki tysięcy nierozliczonych transakcji o wartości kilkunastu milionów złotych.

#ksiazki #prawo #legimi
6

Komentarze (6)

@aerthevist Rodzi się poważny problem. Jeśli (mam nadzieję, że nie) książki przejdą z papieru na cyfrę rodzi się problem z degradacją bibliotek. Oczywiście w pewnych formacjach ideologiczno-ekonomicznych utrzymywanie bibliotek to komunistyczna brednia.

@Michot w tej sprawie problemem było nadużywanie dostępów bibliotecznych dla osób prywatnych

@aerthevist OK. Niemniej nie jest pewne, czy ebooki też będą mogły być kupowane jednorazowo jak książki papierowe.

@Michot te wszystkie subskrypcyjno-płatne usługi online, te Netflixy, HBO, Spotifye, Tidale... no sorry że to powiem, ale od bardzo dawna je uważam za raka. Tak, ja wiem, że ich powstanie było kwestią czasu i musiały się pojawić. Tak, zdaję sobie sprawę, że to jest wygodne- odpalasz wybrane treści kiedy chcesz, skąd chcesz i masz (no, przynajmniej w teorii), bo są "w chmurze" (gdzie? 🤨). Ale... to tyle. Z punktu widzenia użytkownika to jest wszystko z "zalet". A wady?


  • Nie jesteś już właścicielem produktu (np filmu czy soundtracku), tylko dzierżawcą usługi, którą mogą ci wypowiedzieć w każdej i z dowolnego powodu, nawet bez podawania przyczyny.

  • Trzeba ciągle opłacać abonament, bo inaczej tracisz dostęp czy to do swojej "biblioteki" czy do ogólnego katalogu.

  • Nie ma czegoś takiego, że opłacasz dostęp do 1 produktu i go masz

  • plany abonamentowe to jebany żart (taki netflix chyba dalej nie ogarnia, że jest 2025 rok, a nie 2005 i w najniższym planie daje ci łaskawy dostęp do 720p, a w średnim 1080 xD)

  • Nie podzielisz się z kimś kontem, bo platforma, która do tego kiedyś gorąco nakłaniała nagle zaczęła mieć o to ból dupy

  • Nie da się tego zwyczajnie ściągnąć, więc jak ci wysiądzie net i stwierdzić "no nic, to sobie przynajmniej obejrzę X"... no to sobie nie obejrzysz

  • ... albo nie obejrzysz, bo platforma łaskawie stwierdziła, że jesteś użytkownikiem drugiej, albo i trzeciej kategorii, więc w twoim kraju danego tytułu nie ma bo nie ma

  • ... a ja stwierdzisz "no to po prostu użyję VPNa w czym problem"... to się może okazać, że cudowna platforma zacznie cię traktować jak najgorszego złodzieja. W ogóle używanie VPNa traktuje jako jakąś zbrodnię, mimo że dziś VPN to podstawa cyfrowej higieny

  • ... albo zwyczajnie któregoś dnia się zalogujesz do komunikatu, że te treści przestały być udostępniane w twoim kraju, mimo że opłaciłeś ten jebany abonament właśnie po tę jedną rzecz

  • ... tak jak 10 innych abonamentów, bo na każdej platformie jest taki 1 wybrany tytuł

  • a na samym końcu, po opłaceniu tego wszystkiego, zgodzeniu się na traktowanie jak szmata, wysłuchaniu formułek, że to lepsza rzecz jak kablówka, bo tu nie ma reklam... i tak dostajesz na ryj reklamy, bo platforma stwierdziło, że jej mało i je wprowadziła

  • ... przy okazji podnosząc ceny na wszystkich progach


Hasło "netflix okazał się problemem branży VOD" jest z perspektywy czasu bardzo trafione. To jest przykład usługi, która niestety dotarła do tej drugiej części: "...or live long enough to see yourself become the villain". I to jest smutne, bo jak Netflix wchodził na rynek, to to był powiew świeżości. To miał być ten mesjasz, na którego wszyscy czekali. Wreszcie była konkretna alternatywa dla warezowania i torrentowania- wygodna, bo nie trzeba było się przekopywać przez 10 wersji 1 filmu, żeby znaleźć jakąś znośną, oferująca wysoką jakość, która nie okazywała się być RIP 360p, która miała cywilizowane napisy, platforma prokonsumencka, gdzie była ogromna oferta w jednym miejscu, a jednocześnie sam Netflix zachęcał wtedy do dzielenia się swoim kontem z rodziną. Za cenę średniego abonamentu na satelitę można było mieć dostęp do naprawdę solidnej biblioteki, jak jeszcze robiło się zrzutę w kilka osób to to w ogóle były grosze. A potem zaczął się stopniowy zjazd w dół- Netflix z czasem zaczynał coraz bardziej przypominać kablówkę, zaczęła się szmirowatość, pojawiało coraz więcej syfu na poziomie wenezuelskiej telenoweli romantycznej, zaczęły się podwyżki cen, zaczęło się szatkowanie co możesz obejrzeć, a co nie, początkowa walka o klienta zmieniła się w walkę z klientem kiedy zaczęto walczyć ze współdzieleniem kont, do czego wcześniej zachęcali, bo heh pakiet rodzinny się sam nie sprzeda, klienta zaczęto traktować na każdym kroku jak złodzieja, szczególnie jak używał VPNa, bo wiadomo że VPNa tylko złodzieje i przestępcy mają.

A gdzieś między tym zaczęła się sroga fragmentacja rynku, o co oczywiście nie można winić Netflixa- po prostu każdy w końcu zauważył, że to to kasiasty rynek z którego można wyciągnąć niezły hajs. Więc każdy się rzucił jak szczerbaty na suchary, bo każdy musiał mieć swoje VOD. Efekt?

Netflix

HBO

Discovery+

Disney+

Amazon Prime Video

Paramount+

Hulu

YT Premium

AppleTV

Peacock

Showtime

Crackle

...na 100% coś pominąłem i to nie jedno czy dwa. A to tylko te telewizyjne.

@Michot No i szybko się okazało, że szczytna idea wylądowała 2 metry pod ziemią, bo z sytuacji, gdzie płaciło się te $10 na starcie za Netflixa i miało się spokój (bo nie czarujmy się- za to się chętnie płaciło- za święty spokój i wygodę), zmieniło się to w festiwal "chcę obejrzeć X, ale to jest tylko na platformie Y, do tego jeszcze podoba mi się W na platformie Z bo nic innego z ciekawych rzeczy tam nie ma, a no i jeszcze V z platformy U". I jakby to podliczyć, to oglądanie takich pojedynczych seriali rozstrzelonych po różnych platformach spowodowało, że oglądanie tego "po bożemu" zmuszało nas do opłacania jednocześnie 5-6 abonamentów, bo nawet taki upflix się poddawał. Miesięczna cena z $10 rosła sumarycznie do $100+ i człowiek sam zaczynał przeglądać zakładki w poszukiwaniu tych dawno porzuconych warezów i torrentów. Bo jak wcześniej to na torrentach można było czasem zwariować szukając czegoś dobrej jakości żeby nie natknąć się na jakiegoś 240p RIPa z arabiskim porno, tak teraz środowisko torrentowe mocno się wyczyściło i to tam w znacznej mierze można łatwo znaleźć to co się chce. Bo ponownie- tu nie chodzi o rycerzykowanie i walkę z piractwem. Nigdy o to nie chodziło. Ludzie chętnie zaczęli płacić za Netflixa, bo na początku był wygodniejszy od piractwa. A kiedy przestał być wygodny (a ostatnio i oferować cokolwiek solidnego), ludzie poszli tam, gdzie jest wygoda. It's that simple.

@NiebieskiSzpadelNihilizmu No to jesteśmy zgodni. Skupiłeś się (i słusznie, bo mechanizmy będą wszędzie takie same) na filmach. Mnie do szału doprowadza ten rak w przypadku samochodów. Zwróć też uwagę na gry. Tam proces poszedł jeszcze dalej. Już wyrosło pokolenie, które śmieje się z gier na nośnikach. Gazety i czasopisma idą w tym kierunku. Książki jeszcze nie są zagrożone, tradycja jeszcze się broni. Dopóki cyfryzacja nie rozepchnie się łokciami jest alternatywa. W tym biblioteki. Dlatego się martwię. Kulturotwórczej roli książki (również jako formy fizycznej) nie da się przecenić.

Zaloguj się aby komentować