@Merkury Powiem Ci tak.
Feeder to gliździarstwo. Do takiego łowienia trzeba być jako tako przygotowanym - zanęty, świeże robale, dobrze by było mieć też inne przynęty, zanęty, no i pierdyliard akcesoriów - od jakiegoś mebla do siedzenia, przez tysiące różnych krętlików, haczyków, rurek, koszyczków, wypychaczy, przyponów, dalej wiader, wędek, podbieraków, podpórek itd. No trzeba się dobrze obkupić żeby łowić w miarę komfortowo i wyprawy przygotowywać z wyprzedzaniem. Jeśli już jednak wszystko masz i jesteś nad wodą - to już tylko czilera utopia. Siedzisz sobie na dupie, sączysz piwko, patrzysz na szczytówki czy co tam masz - no relax i lenistwo.
Spinning natomiast (szczególnie wiślany) to są grube kilometry po krzakach, pokrzywach, wykrotach, bobrzych dziurach itd. idzie się dobrze styrać i nader często chuja złowić. Jest to jednak aktywna forma spędzania czasu, bo nawet stojąc na miejscówce co chwilę jednak ciskasz tą przynętą i zwijasz kombinując na różne sposoby. Dużą zaletą moim zdaniem jest to że od decyzji o pójściu na ryby do samego wyjścia wystarczy ci 5 minut - wrzucasz w plecak 2 pudełka przynęt, bierzesz kij, jakąś wodę i w zasadzie jesteś gotowy.
Podstawową różnicą jest jednak to czy wolisz aktywnie czy na leniucha - to determinuje co przypasuje ci bardziej.