Dziś zaparzyłem jedną z najciekawszych herbat jakie posiadam, mianowicie Ya’an Kang Zhuan. Herbata pochodzi z miejscowości Ya’an w prowincji Syczuan. Jest to więc sam przednóżek Tybetu. Herbata jest jednak nazywana herbatą tybetańską, ponieważ mieszkańcy Tybetu handlowali nią z Chińczykami z nizin za konie.
Herbatę tą tworzy się z starszych, bardziej dojrzałych liści razem z łodyżkami i przerabia się ją na styl heicha, o którym już pisałem tu: https://www.hejto.pl/wpis/na-dobre-rozpoczecie-weekendu-najlepsza-jest-herbata-grinning-dzisiaj-kolejny-gr . Nie wiadomo dokładnie ile ma ona lat, najprawdopodobniej jest z lat 2006-2008, ale możliwe że jest trochę starsza, nawet z 2002 roku.
Tybetańczycy mają bardzo ciekawy sposób na przygotowanie tej herbaty, przygotowywali je z mlekiem jaka, masłem oraz solą! Brało się to stąd, że Tybetańczycy mieli dość ubogą dietę i brakowało im sporo minerałów, a herbata gotowana z dużą ilością tłuszczu pomaga wyciągnąć z naparu najwięcej mikroelementów.
Przejdźmy do samej herbaty. Jest ona tradycyjnie prasowana w cegły o masie aż 600g. Ja otrzymałem oczywiście kawałek takiej cegły, widać po nim że liście nie są bardzo zbite, herbata odchodzi praktycznie rękami. Herbata ma aromat… piwnicy! Starej, zatęchłej piwnicy jaki pamiętam u mojej babci. Jest to bardzo wyczuwalne zarówno w aromacie samych liści jak i w aromacie zaparzonej już herbaty. A herbatę parzyłem wrzątkiem, 5g/250ml, pojedyncze, długie parzenie które trwało 5min. Piwnica w aromacie na całego, trochę słodyczy. No pycha! Ja to chyba dziwny jestem, bo mi takie aromaty pasują xD
Spróbowałem również zaparzyć tą herbatę w sposób tybetański, z masłem, solą i mlekiem prosto od krowy(bo to mleko powinno być jak najtłustsze) i jest to jedna z najobrzydliwszych rzeczy jakie spróbowałem w życiu xD Herbatę polecam, jak ktoś dostanie(bo ciężko z dostępnością) to zapraszam, jak ktoś chce spróbować jak smakuje piwnica u babci ;)
#herbata #herbatacodzienna #hejtoherbata
