No, a jesli chodzi o perfumy, to myślałem, że nakupię sobie smrodów albo sprawdzę wszystkie testery w wąchalniach i w tydzień poznam cały przekrój perfumiarstwa ( ͡° ͜ʖ ͡°) oczywiście przesadzam, ale dąże do tego, że po pierwsze jak dla mnie to można próbować max 2 zapachy dziennie, jeden rano, a drugi ewentualnie po kąpieli na wieczór, na wyjście z domu albo wieczorne czilowanie, a po drugie żeby poznać zapach to trzeba co najmniej kilka, jak nie kilkanaście takich aplikacji. Na szybko się nie da, to trzeba na spokojnie synek.
Prawie rok na tagu (najpierw u Michała, teraz tu), a widzę, że dalej jestem na samym początku drogi.
Do tego oczywiście trzeba powiedzieć o silnym potencjale uzależniającym obu substancji, ale w końcu tu alkohol i tu alkohol ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Tak wiem, nikt nie pytał #wysryw
@olejek_rurzany nie no bez przesady, ja na początku testowałem podczas jednej wizyty powiedzmy ok. 8 zapachów na bloterach, z czego 4 najbardziej obiecujących lądowało na ciele (przy nadgarstkach oraz przy łokciach) i potem kilka następnych godzin na spokojnie się im przyglądałem. Wiadomo, że w pełni wiarygodny będzie dopiero global czy dwa i to różnych porach roku, ale na ogólne zorientowanie się w temacie sprawdzało mi się to całkiem dobrze. Zwłaszcza, że w tych popularnych drogeriach wcale nie ma tak wiele dobrych pozycji
Nieraz łapię się na skojarzeniach Toma Forda z RIS-ami albo Creeda z lambikami. Cały przebieg uzależnienia rówwnież jest podobny. Na początku świeżaczki (APA, IPA), potem coś z twistem (jakieś saisony, może lekki kwasik), potem sięganie po cięższe rzeczy. Po 12 latach tylko torfy, sahti i lambiki, czyli najbardziej wytworne smrody. Jest jakaś nadzieja.
testowałem podczas jednej wizyty powiedzmy ok. 8 zapachów na bloterach
@tango tylko wiesz, że przy takim pobieżnym teście na papierku oceniasz wyłącznie kilka minut otwarcia. Od pewnego czasu w zasadzie prawie cały mainstream jest togo świadom i często tak konstruuje zapachy: kilka minut wow, a potem godziny tej samej nudy co zwykle.
@saradonin niekoniecznie chodzi się do wąchalni z mainstreamem. U mnie panuje złota zasada. Najpierw bloter, a jak coś mnie wyjebie z papci to trafia na skórę, ale tylko na nadgarstki po obu stronach. Cztery zapachy to by było za dużo żeby się nie nakładały w powietrzu, a przy samym zaciąganiu się zapachem najpierw idę z metr czy dwa żeby wyjść z potencjalnej bańki. Po tym jak już mi coś podejdzie szukam cebulowych flaszek w necie xD
@saradonin wiadomix, może zbyt pobieżnie przeczytałem post, ale mówiłem o ogólnej startegii jaką miałem jako żółtodziób. Obskoczenie 8 zapachów z mainstreamu nie było specjalnym wyczynem, zwłaszcza że miałem przeciwnie niż mówisz - zamiast każdorazowego efektu wow miałem większość "meh", więc nawet wybierając 50% z tych bloterów na testy skórne czułem się jak selekcjoner reprezentacji piłki nożnej Maroko. Zdarzały się wpadki, ale tak jak napisałem, ogólne strategia na start mi się sprawdziła. Jak z średnio czterech odrzuconych zapachów pierwszy był na bloterze (w otwarciu) obrzydliwe słodki, drugi plastikowy, trzeci jebał dziadem a czwarty był flankerem pierwszego, to rzadko kiedy w przyszłości zmieniałem zdanie, choćby po globalu
robi się tzw. global z jednymi perfumami i się wtedy ocenia
@Qtafonix ja to kiedyś nie miałem sumienia, żeby srogo zlewać się w psikalni testerami, jedynie 2 małe psiki i tyle
@tango ogólnie mieszkam w Wawie i tu jest trochę perfumerii niszowych czy miejsc gdzie można powąchać butikowe linie designerów. Ja też tylko psikam raz albo dwa na łapkę i idę sobie dalej. Najczęściej jest tak że wchodzę z zamiarem przetestowania konkretnego zapachu więc wchodzę, psikam i wychodzę xD WTF na twarzach lasek z obsługi jest cudny.
Zaloguj się aby komentować