Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego słodycze o smaku banana za cholerę nie smakują jak banan ze sklepu? Ano dlatego, że smakują jak odmiana, której już nie uświadczymy na świecie. Do połowy XX wieku prawie wszystkie komercyjnie uprawiane banany należały do odmiany Gros Michel. Każdy Wielki Michał na świecie był genetycznym klonem jednej konkretnej rośliny. Coś jak ludzie oglądający siostry Kardashian współcześnie.
Michał był smaczniejszy od obecnie uprawianego Cavendisha. Był też większy i nie brązował w 0,001 sekundy od położenia na blacie. Niestety został niemal całkowicie wybity przez grzyba o nazwie TR4, który wywołuje u bananowców chorobę panamską.
Dokładnie ten sam grzyb zagraża obecnie odmianie Cavendish, bo cóż za niespodzianka, zrobiliśmy to po raz kolejny. Wszystkie Cavendishe również są klonami, tak jak obecny kryzys bananowy jest klonem tego z połowy ubiegłego stulecia. Chociaż nie, jest pewna różnica. Mimo że na świecie mamy tysiąc różnych rodzajów bananowców, to tym razem żaden nie nadaje się do zastąpienia dominującej odmiany. Król jest nagi i grozi mu utrata banana.
No dobrze, jest parę odmian, które można uprawiać, np. Goldfinger. Jest tylko jeden mały problem. Ten konkretny banan smakuje jak jabłko. Gdyby ktoś mnie pytał o zdanie, to w sumie zmiana na lepsze, ale wiem, że mdła papka o smaku wyjazdu autokarem nad morze o 5:30 rano ma na świecie paru oddanych fanów.
Na przykład Amerykanów, którzy żadnego owocu nie wcinają tak chętnie jak właśnie banana. Pochłaniają go w ilości około 14 kilogramów rocznie, czyli więcej niż jabłek i pomarańczy liczonych razem. Tymczasem Polacy jedzą tylko 12 kilogramów jabłek. Nie wliczałem w to tymbarka jabłkowego podawanego z żubrówką, żeby nie zaciemniać danych. Za to, tu nie będzie zaskoczenia, ziemniaków jemy aż 100 kilogramów per Polak. Jeżeli sądzicie, że to za dużo, to rzućmy okiem na Ugandyjczyków, którzy konsumują aż 250 kilo bananów rocznie. Czy jest coś, co Polacy zjadają w takich ilościach? Poza wstydem rzecz jasna, ale dosyć już o Euro, nie uprzedzajmy wyników fazy grupowej
Mam dobrą wiadomość dla wszystkich przerażonych cenami słodkich wypieków. Technicznie rzecz biorąc bułka z bananem, jest jagodzianką. Zgadza się, banan to podłużna jagoda. Jakby tego było mało bananowiec to nie drzewo, tylko wielkie zioło, a banany nie zwisają z gałęzi tylko z długiego pędu nazywanego kłodziną.
No i na koniec informacja dla wszystkich fanów atomu. Banany są radioaktywne. Tzn. wszystko jest trochę, ale one zdecydowanie przekraczają normę. Przyczyną jest wysoka zawartość potasu, którego atomy nie potrafią wziąć się w garść i rozpadają się jak Michael Jackson na scenie. Właśnie dlatego detektyw Rutkowski wygląda obecnie, tak jak wygląda. To nie jego wina, ugryzł go radioaktywny banan.
#banan #rosliny #owoce
Polecam książkę autora bloga, trzyma poziom fanpeja :)
@em-te
astanawialiście się kiedyś, dlaczego słodycze o smaku banana za cholerę nie smakują jak banan ze sklepu? Ano dlatego, że smakują jak odmiana, której już nie uświadczymy na świecie
To dlaczego nie mogą zrobić smaku banana odmiany cavendish?
@cebulaZrosolu ponieważ ten wybity smakuje znacznie lepiej
@em-te mi smakuje tylko banan, nic innego o smaku bananowym już nie.
@cebulaZrosolu nawet z wpisu można wyczytać, że jest wiele odmian, które różnie smakują.
@em-te a jak robią aromat tej starej odmiany jeśli już nie istnieje?
@em-te no ale co mnie inne odmiany obchodzą, pytałem dlaczego nie robią np cukierków o smaku banana cavendish, bo tylko takie się u nas jada :p
I po co robią coś o smaku banana o smaku banana którego nikt nie zna bo nie jadł takiego banana ?
@roadie prawie nie istniej, a aromaty są sztuczne - chemia spożywcza
@em-te czyli pierwsze zdanie wprowadza w błąd - słodycze o smaku bananowym smakują sztuczną chemią a nie bananem gros michael
@roadie może smakują konkretnym estrem, wydestylowanym onegdaj z wielkiego michała
@roadie to ja poproszę o definicję prawdziwej chemii. Sztuczna chemia, to wyjątkowo idiotyczne określenie. Cały świat może rozpatrywać jaki związki chemiczne. Ty sam się z nich składasz. Durna sól na twoim grillu, to też chemia. Możesz poczekać milion lat aż powstanie złoże, albo stworzyć w warunkach laboratorium. Różni je czas, bo nawet stopień zanieczyszczeń da się skopiować.
@em-te sorry, za bardzo na chłopski rozum to napisałem xD
Bardziej mi chodziło o różnice między sztucznym a naturalnym aromatem. Aromat sztuczny może być związkiem niewystepującym naturalnie w środowisku. Stąd moje podejrzenie, że smak banana ze słodyczy może odbiegać od smaku wielkiego Michała, i nawet nie mamy jak tego zweryfikować skoro odmiana już wyginęła.
No chyba, że mówisz że da się odtworzyć 1:1 skład chemiczny tamtego banana, uwierzę na słowo bo nie jestem ekspertem
mielismy radioaktywny ladunek na statku. pojechalismy do USA, greenpeace nas podjebal do coastguardu i ci przyszli z miernikami radioaktywnosci NORM - naturally occuring radioactive materials. po wyjsciu stwierdzili, ze na pokladzie jest mniej radioaktywnosci niz na pokladzie bananowca. taka anegdotka.
btw. jesli tamta odmiana smakowala jak slodycze o smaku banana to bardzo dobrze, ze zdechla
@em-te kiedy wyginęła ta odmiana banana? Czy możliwe, że w latach 90 jeszcze była powszechna?
Komentarz usunięty
@adamec Nie jesteśmy zwolennikami narzekania, że kiedyś było lepiej… ale w tym wypadku było. Od 1870 roku świat jadł pyszne, trwałe banany odmiany* Gros Michel, którą wypatrzył na Jamajce i do USA sprowadził niejaki Lorenzo Dow Baker. Miały one elastyczną skórkę, która doskonale chroniła delikatny miąższ przed obiciem, nadawały się do długiego przechowywania, nie czerniały, były aromatyczne i wybornie smakowały.
A potem nadeszły lata 20. XX wieki i pojawiła się choroba panamska wywoływana przez grzyby Fusarium oxysporum. Atakowała ona korzenie roślin, była odporna na środki grzybobójcze i inne chemikalia i w ciągu kolejnych lat rozprzestrzeniła się wszędzie tam, gdzie uprawiano banany. Pech chciał, że Gros Michel okazał się na zarazę wyjątkowo wrażliwy. Trochę to trwało, ale w latach 50. najlepsze banany świata praktycznie całkowicie wyginęły.
Ich producenci i importerzy z United Fruit znanym dziś jako Chiquita stanęli przed wizją rychłego bankructwa. Ratunkiem okazał się pochodzący z Wietnamu i Chin Cavendish. Był odporny na chorobę panamską, ale jego skórka była cienka i delikatna, miąższ szybko ciemniał a jego smak… no cóż, mało kto dziś pamięta Gros Michela, ale ponoć różnica jest ogromna.
I tak zostaliśmy z bananami, które trzeba transportować niedojrzałe i starannie opakowane, które musza dojrzewać w sztucznych warunkach, a i tak w kilka dni po dostarczeniu do sklepu pokrywają się plamami i psują. Ale doceniajmy je – nowa odmiana choroby panamskiej znowu rozprzestrzenia się po świecie i tym razem nawet Cavendish nie daje sobie rady.
@em-te no proszę, i nawet obalanie demokratycznych rządów nie pomogło firmie United Fruit Company? Polecam poczytać, to od ich działań wzięło się pojęcie republiki bananowej, i to między innymi dlatego tak bardzo nie lubią Stanów w Ameryce Środkowej
@pszemek yhm. Na przykład demokracja po Kolumbijsku. Wspaniała sprawa. Chyba tylko Wenezuelska jest lepsza.
@em-te kiedyś, chyba w Focus jak jeszcze istniał, czytałem o eksperymentalnej hodowli bananów w której chyba jedna na tysiąc roślin dawała pestki w "jagodzie". Miało to na celu, chyba, wprowadzenie zróżnicowania genetycznego i uodpornienie cavendisha na tego grzyba. Czy słyszałeś coś o tym?
@maksym7 Nie, ale pewnie pomysłów jest więcej, bo według prasy "czeka nas przyszłość bez bananów". Ten grzyb jest wyjątkowo oporny, a monokultura stworzyła mu idealne warunki.
@em-te Z tego co mi wiadomo to polska jest sporym eksporterem bananów.
Tzn nie samych owoców a sadzonek bananowców.
Zaloguj się aby komentować