Siedziałam dziś z tą głupszą częścią rodziny. Nie skrajnie głupia, nie ma za wiele patologii (choć na ich wychowywanie dzieci nóż się w kieszeni otwiera), ale jednak przebywanie tam męczy psychicznie.
Najlepsze są te wciągające rozmowy:
- X: a Czudecka urodziła dziecko
- Y: jaka Czudecka?
- X: ta, co z nią pracowałam 5 lat temu, ta co mieszka za Fronczewską
- Z: Fronczewską? Na Miodowej? Przecież tam Kowalski jest, (...myśli) Strugała (NIE PRZERYWAJ MI!)..., Fronczewska i potem Zawieja przecież
- X: No tak, Zawieja, bo ona ma drugiego męża i zmieniła nazwisko
- Y: No to tak jak u naszej Zosi z recepcji, też wyszła za mąż i ...
i pierdu pierdu o sprawach nie mających dla nich żadnego znaczenia, byle ględzić i w międzyczasie tyle dygresji, że w sumie i tak główny wątek zmienia się co parę minut i żaden nie zostaje dokończony... przynajmniej tak to brzmi xD Ja za to kompletnie nie mam nic do dodania większość czasu, więc tak sobie siedzę
Całe szczęście dziś nie było kompletnie nic o polityce, bo raz mnie nosiło srogo, jak się odpalili tuż po rozpoczęciu wojny na Ukrainie.