Ophiocordyceps unilateralis jest dalekim krewnym maczużników - grzybów o których pisałem, jednego z nich mam obecnie w avatarze. Tamte przy nim są jednak grzecznymi chopacami. Ten jest spryciarzem i psychopatą.
Grzyb potrzebuje odpowiedniej temperatury i wilgotności oraz odległości od gleby do wzrostu. Zarodniki atakują mrówkę z gatunku Camponotus leonardi. Grzyb rozrastając się zmienia sposób, w jaki reaguje ona na feromony. Zainfekowana ofiara porzuca mrowisko, wchodzi na drzewo i na odpowiedniej wysokości wbija się w liść żuwaczką i zdycha. Grzyb przerasta ciało mrówki i z tyłu jej głowy wypuszcza szypułkę, która, pękając, rozsiewa zarodniki. Zarodniki są niesione z wiatrem i infekują kolejne mrówki. Cała ta zabawa trwa zaś od 4 do 10 dni. Brzmi paskudnie, co nie? To jeszcze nie koniec. Po przeprowadzeniu badań wyszło na to, że grzyb nie kontroluje umysły mrówki - przejmuje kontrolę nad mięśniami nóg, czy żuchwy, więc mrówka zapewne wie, że coś się odpierdala, ale nic z tym nie jest w stanie zrobić.
Takie atrakcje w lasach deszczowych, nasze rodzime mrówki mogą na szczęście spać spokojnie. My raczej też - bo The Last Of Us to jednak nie oparte na faktach. Nie widziałem ani nie grałem w The Last Of Us, więc chętnie uzupełnie informację od kogoś, kto zna temat od strony popkultury
#grzyby #fungi
Ciekawostka: był o nim wpis na hejto - rok przed tym jak zacząłem moje wpisy tematyczne




