#uk
Studenci w Cambridge dalej walczą
Z kim?
@Konto_serwisowe ze swoimi bogatymi starymi. taki opóźniony okres buntu.
@Konto_serwisowe @voy.Wu To banonowy protest przeciwko wojnie w Gazie.
@groman43 @voy.Wu
Studia licencjackie na Oxbridge kosztują przeciętnie tyle samo, co na innych uniwersytetach, więc jedynym kryterium przyjęć tam są wyniki w nauce. Ciekawe, czy o bananowych starych też byście pisali gdyby wspomniany był przecietny uniwersytet gdzieś na północy Anglii.
Przyjmijmy nawet, że pochodzą z zamożnych rodzin. Wasze spłycanie do "bananowości" itp. nie różni się w sumie niczym od wytykania palcami kogoś, kto urodził się w biednej rodzinie. Tyle, ze w bialych rekawiczkach. Co gorsza - wy o tym nie wiecie 😅
A jeżeli uni jest 'potajemnie' pro-izraelski, wowczas protest ma ogromny sens.
@Afterlife
ludzie z working class mają 0% szans na dostanie się nie mówiąc o ukończeniu uniwersytetu z topki. ten podział w UK jest widoczny i akceptowany od wieków. stąd też tego typu protesty, gdzie bananowe dzieciaki protestują w imię czegoś co ich nie dotyczy wzbudzają w reszcie społeczeństwa w najlepszym wypadku uśmiech politowania.
piszę to na podstawie własnych doświadczeń w kontaktach z bananowymi dzieciakami w UK, albo raczej z dzieciakami z wyższych klas, po różnych uniwersytetach. jak widzę community garden (w któym nic nigdy nie urośnie) i palestyńskie flagi (podczas gdy nigdy Palystyńczyka nie widzieli na oczy, a każdy Palestyńczyk wytknąłby im hipokryzję tak samo jak ja) to już wiem z kim mam doczynienia. gdyby akurat 'fancy' było protestowanie przeciwko czemukolwiek innemu, to by tam wisiały inne flagi. ich zaangażowanie w większości przypadków sprowadza się do powtarzania autorytarnym tonem górnolotnych haseł zasłyszanych na uniwerku, co daje im fałszywe poczucie że mogą coś zmienić, podczas gdy ich życiorysy były w większości napisane przez ich starych jeszcze zanim się urodzili. wszyscy, których poznałem po jakimkolwiek z topowych brytyjskich uniwersytetów, byli w mniejszym lub większym stopniu oderwani od rzeczywistości i gdyby nie ich starzy to w normalnym świecie zginęli by marnie. z niektórymi się przyjaźniłem, i pomimo ich oderwania dobrze ich wspominam, bo to byli w porządku ludzie po prostu. ale to były wyjątki, natomiast większość należy po prostu do middle class, lub upper class, do której jako imigrancki robotnik nigdy nie miałbym wstępu. nawet gdybym miał kase na studia, nawet z moim 100% z matury z matematyki, gdbym jakimś cudem dostał się na Oxford University, dla mnie zawsze byłyby to bananowe dzieciaki, z którymi styczność miałbym jeśli akurat chcieliby się 'pobawić' w normalne życie. tak jak bawią się w 'walkę o pokój' na tym proteście.
@Afterlife Rządowe capy na opłaty dla home students to jedno, dodatkowe opłaty na University of Cambridge to drugie. Na przykład za roczne członkowstwo w Trinity College potrafisz zapłacić tyle, ile za same studia. Więc nie, studia na Cambridge nie kosztują tyle samo - https://www.undergraduate.study.cam.ac.uk/sites/www.undergraduate.study.cam.ac.uk/files/publications/undergraduate_tuition_fees_2024-25.pdf Poza tym, dochodzą koszty związane z uczestnictwem w wydarzeniach socjalnych. W sumie, niektórzy studenci powiedzieli mi, że za cztery lata zapłacili około £500,000. A najlepsze w tym wszystkim jest fakt, że jakość edukacji wcale nie jest wybitna.
Poza tym, na Cambridge, jak na wielu innych uczelniach, znalezienie home students graniczy z cudem. Większość to internaltional students, którzy są bezczelnie dojeni na kasę. W niektórzych przypadkach płacą 4 razy więcej.
@voy.Wu Lekki off-topic, ale zawsze to mnie interesowało. Jakim cudem Radosław SIkorski był w Bullingdon Club. Studiowanie na Oxfordzie to jedno, ale jakim cudem biedny student z komunistycznej Polski dostał się do tego "prestiżowego" zrzeszenia studentów? I ile restauracji rozwalił?
@Afterlife @groman43
bardziej niż wyniki w nauce liczą się referencje od dwóch nauczycieli, a mówiąc dokładnie liczy się to kim ci nauczyciel są. więc możesz być wybitnym dzieckiem z public school i dostać referencje od swojej wychowawczyni, która musi dorabiać jako sprzątaczka w tej samej szkole żeby wiązać koniec z końcem. albo możesz urodzić się w upper class i dostać referencje od kolegi twoich starych, który przypadkiem jest też laureatem nagrody nobla i do któego chodziłeś na zajęcia w swoim fancy private school. tyle w temacie wyników w nauce. same nic nie znaczą.
jest to problem, który różne rządy w UK próbowały rozwiązywać na różne sposoby i żadnemu się nie udało. tam po prostu tak jest skonstruowane społeczeństwo i każdy kto próbuje to zmieniać, kończy marnie.
@voy.Wu
"ludzie z working class mają 0% szans na dostanie się nie mówiąc o ukończeniu uniwersytetu z topki."
Rozumiem.
"piszę to na podstawie własnych doświadczeń w kontaktach z bananowymi dzieciakami w UK"
A ja na przykładzie bycia certyfikowanym przez British Council doradcą na rynku szkolnictwa wyższego w UK od 8 lat, absolwent dwóch Russel Group Uni i ktoś, kto otrzymał oferty od Edinburgh, UCL, Imperial i kilku innych. Żadnej odmowy. Aha, i jako były ładowacz tira, forklift operator, cnc operator, kierowca wana itp. (ba, co gorsza z biednej polskiej rodziny) - jak to tak, prawda?
"podczas gdy nigdy Palystyńczyka nie widzieli na oczy"
41% studentów na Cambridge to obcokrajowcy. Pakistańcy robią też inne rzeczy niż prowadzenie narożnych sklepów.
@groman43 Zgadzam się z Tobą, że international fees są wyższe, ale to (w różnych proporcjach) występuje na wszystkich uniwersytetach.
"Poza tym, na Cambridge, jak na wielu innych uczelniach, znalezienie home students graniczy z cudem. Większość to international students"
Nie, nie większość i nie, nie graniczy z cudem. No ale dużo, można uznać, że połowa (naciągając).
Co do tego, że ktoś zapłacił za wydarzenia socjalne dużo pieniędzy - tak, tylko jaki z tego płynie wniosek? Z tego, co piszesz, jest to opcjonalne, prawda? Na marginesie można też zapytać o źródło takiej informacji, ale akurat wierze, takie pieniądze mogły się rozpłynąć na pewne wydarzenia.
Podsumowując mój argument i kończąc - uważam, że nie ma co wrzucać wszystkich do jednego worka pod tytułem "bananowe dzieci", bo jest to zwyczajnie nieprawda. Zgadzam się z Tobą jednak, że jest dużo skrajności, są odklejone od rzeczywistości dzieciaki i coś takiego, jak mówisz - występuje. Jednak narracja w internecie jest skrajna. Znacznie bardziej skrajna niż w rzeczywistości (według mnie). Ot, wyznaję zasadę (pewnie sam czasem to robię), żeby nie grupować ludzi tak pochopnie.
Peace.
@Afterlife Jak robiłem magisterkę w UK, to grubo ponad połowa studentów pochodziła z zagranicy. A uniwersytet, żeby przyciągnąć jeszcze więcej chętnych, miał dedykowanych teaching advisors, którzy zamiast po angielsku, rozmawiali ze studentami po mandaryńsku. Dokładnych statystyk na University of Cambridge nie znam, ale lepiej na pewno nie jest.
Wydarzenia socjalne są zwykle obowiązkowe na University of Cambrige. Szczegóły zależą od konkretnego college'u. Zwykle jest to wspólna kolacja na mieście z innymi członkami tego college'u, majowy bal i pewnie jeszcze kilka innych imprez w semestrze. Na to wszystko musisz porządnie się ubrać i za to zapłacić.
Informacja o kosztach studiów pochodzi od samych studentów.
Zaloguj się aby komentować