Siema,
W tym wpisie z serii #piechurwedruje zapraszam do lasu i fortu.
---------
Miejsce: Górka Pychowicka, Fort Bodzów (Pomost Krakowski)
Data: 22/23 maja 2023 (poniedziałek/wtorek)
Staty: 13.5km, 3h45, 240m przewyższeń
Parę dni po mojej wycieczce do Nielepic zdzwoniliśmy się z tatą, żeby chwilę pogadać i tak, od słowa do słowa, stwierdziliśmy, że trzeba znowu wyskoczyć gdzieś razem. Popatrzyłem na mapę Krakowa w poszukiwaniu miejsca, gdzie jeszcze nie byłem i w ten sposób natknąłem się na uroczysko Górka Pychowicka.
Klasycznie już wieczorową porą podjechałem pod tatę i udaliśmy się w stronę Tyńca. Uroczysko znajduje się kawałek za Zakrzówkiem i auto trzeba zaparkować przy ulicy.
Naszym pierwszym celem były kawerny położone niedaleko wejścia do uroczyska. Nie było problemu z ich odnalezieniem. Niestety, jak zwykle przy tego typu miejscach, wejście do nich usłane było pustymi butelkami i innymi śmieciami. W środku było jednak super klimatycznie, zwłaszcza dzięki panującej na zewnątrz ciemności. Kawerny były obszerne i połączone wąskim korytarzem, a ja w każdym momencie spodziewałem się, że wyskoczą na mnie zbiry z Salamandry.
W dalszej części udaliśmy się na zachodnią część uroczyska. Ścieżki w nim dostępne nie są asfaltowe, na wyjście z wózkiem raczej się nie nadają, ale jest to dobry teren do spacerów np. z psem.
Miejsce, do którego zmierzaliśmy, było oznaczone na mapach jako mokradło, ale stwierdziliśmy, że nie może być tak źle. Weszliśmy na spulchnioną drogę i kontynuowaliśmy spacer. Wkrótce było jednak na niej coraz więcej kałuż, a my musieliśmy chodzić poboczem, w którym buty również powoli zaczynały się zapadać. Tak dotarliśmy do miejsca, w którym nie było opcji na dalszą wędrówkę - przed nami rozpościerało się bagno, a buty tonęły w błocie i wodzie. Nie uśmiechało nam się, żeby wracać, więc zamiast tego zaczęliśmy się przedzierać przez chaszcze i po zwalonych pniach przeszliśmy na drugą stronę.
Północną stroną uroczyska poszliśmy w stronę Górki Pychowickiej, ale tam też straciliśmy trochę czasu na odnajdywaniu dróżki, która była słabo wydeptana i zarośnięta. Z Górki udaliśmy się zobaczyć kolejne kawerny - odszukanie ścieżki, która do nich prowadziła, nie było łatwe. Same kawerny położone były w niecce i otoczone skałami, klimacik był całkiem ciekawy.
W końcu opuściliśmy teren uroczyska i poszliśmy w stronę Fortu Bodzów. Trasa, którą znalazłem na mapie, okazała się prowadzić przez teren kamieniołomu, także "trochę" na nielegalu przemknęliśmy szybko przez niego i przechodząc pod płotem znaleźliśmy się na właściwej drodze prowadzącej do fortu.
Teren był trochę rozjeżdżony, wydaje mi się, że przez quady i motory. Minęliśmy ruiny fortu i skierowaliśmy się do kaplicy pw. Matki Boskiej Częstochowskiej, przy której również znajdowała się kawerna, do której można było wejść. Ta droga była normalna, momentami prowadząca między drzewami, w kilku miejscach oferująca widoki na Kraków i klasztor Kamedułów.
Spod kaplicy wróciliśmy do Fortu Bodzów, pochodziliśmy trochę po jego ruinach, a następnie spróbowaliśmy odwiedzić pozostałe kawerny widoczne na mapach, niestety wejścia do wszystkich były zakratowane. Postanowiliśmy, że czas wracać, i tą samą drogą udaliśmy się do samochodu. Tym razem jednak, przechodząc przez teren kamieniołomu, uruchomiło się nagłośnienie i zostaliśmy poproszeni o jego szybkie opuszczenie, co też uczyniliśmy niezwłocznie.
Ogólnie wyprawa była raczej średnia pod względem jakościowym, ale wycisnęliśmy z niej wszystko, co można było wycisnąć, także pod tym względem byliśmy zadowoleni.
Trasa dla zainteresowanych.
#gory #podroze #wedrujzhejto #fotografia
W tym wpisie z serii #piechurwedruje
---------
Miejsce: Górka Pychowicka, Fort Bodzów (Pomost Krakowski)
Data: 22/23 maja 2023 (poniedziałek/wtorek)
Staty: 13.5km, 3h45, 240m przewyższeń
Parę dni po mojej wycieczce do Nielepic zdzwoniliśmy się z tatą, żeby chwilę pogadać i tak, od słowa do słowa, stwierdziliśmy, że trzeba znowu wyskoczyć gdzieś razem. Popatrzyłem na mapę Krakowa w poszukiwaniu miejsca, gdzie jeszcze nie byłem i w ten sposób natknąłem się na uroczysko Górka Pychowicka.
Klasycznie już wieczorową porą podjechałem pod tatę i udaliśmy się w stronę Tyńca. Uroczysko znajduje się kawałek za Zakrzówkiem i auto trzeba zaparkować przy ulicy.
Naszym pierwszym celem były kawerny położone niedaleko wejścia do uroczyska. Nie było problemu z ich odnalezieniem. Niestety, jak zwykle przy tego typu miejscach, wejście do nich usłane było pustymi butelkami i innymi śmieciami. W środku było jednak super klimatycznie, zwłaszcza dzięki panującej na zewnątrz ciemności. Kawerny były obszerne i połączone wąskim korytarzem, a ja w każdym momencie spodziewałem się, że wyskoczą na mnie zbiry z Salamandry.
W dalszej części udaliśmy się na zachodnią część uroczyska. Ścieżki w nim dostępne nie są asfaltowe, na wyjście z wózkiem raczej się nie nadają, ale jest to dobry teren do spacerów np. z psem.
Miejsce, do którego zmierzaliśmy, było oznaczone na mapach jako mokradło, ale stwierdziliśmy, że nie może być tak źle. Weszliśmy na spulchnioną drogę i kontynuowaliśmy spacer. Wkrótce było jednak na niej coraz więcej kałuż, a my musieliśmy chodzić poboczem, w którym buty również powoli zaczynały się zapadać. Tak dotarliśmy do miejsca, w którym nie było opcji na dalszą wędrówkę - przed nami rozpościerało się bagno, a buty tonęły w błocie i wodzie. Nie uśmiechało nam się, żeby wracać, więc zamiast tego zaczęliśmy się przedzierać przez chaszcze i po zwalonych pniach przeszliśmy na drugą stronę.
Północną stroną uroczyska poszliśmy w stronę Górki Pychowickiej, ale tam też straciliśmy trochę czasu na odnajdywaniu dróżki, która była słabo wydeptana i zarośnięta. Z Górki udaliśmy się zobaczyć kolejne kawerny - odszukanie ścieżki, która do nich prowadziła, nie było łatwe. Same kawerny położone były w niecce i otoczone skałami, klimacik był całkiem ciekawy.
W końcu opuściliśmy teren uroczyska i poszliśmy w stronę Fortu Bodzów. Trasa, którą znalazłem na mapie, okazała się prowadzić przez teren kamieniołomu, także "trochę" na nielegalu przemknęliśmy szybko przez niego i przechodząc pod płotem znaleźliśmy się na właściwej drodze prowadzącej do fortu.
Teren był trochę rozjeżdżony, wydaje mi się, że przez quady i motory. Minęliśmy ruiny fortu i skierowaliśmy się do kaplicy pw. Matki Boskiej Częstochowskiej, przy której również znajdowała się kawerna, do której można było wejść. Ta droga była normalna, momentami prowadząca między drzewami, w kilku miejscach oferująca widoki na Kraków i klasztor Kamedułów.
Spod kaplicy wróciliśmy do Fortu Bodzów, pochodziliśmy trochę po jego ruinach, a następnie spróbowaliśmy odwiedzić pozostałe kawerny widoczne na mapach, niestety wejścia do wszystkich były zakratowane. Postanowiliśmy, że czas wracać, i tą samą drogą udaliśmy się do samochodu. Tym razem jednak, przechodząc przez teren kamieniołomu, uruchomiło się nagłośnienie i zostaliśmy poproszeni o jego szybkie opuszczenie, co też uczyniliśmy niezwłocznie.
Ogólnie wyprawa była raczej średnia pod względem jakościowym, ale wycisnęliśmy z niej wszystko, co można było wycisnąć, także pod tym względem byliśmy zadowoleni.
Trasa dla zainteresowanych.
#gory #podroze #wedrujzhejto #fotografia
@Piechur Faktycznie łażenie w nocy powoduje, że w tym chodzeniu jest coś szczególnego a przynajmniej tak wygląda to na zdjęciach. Za dnia byłoby bardziej zwyczajnie.
@Lubiepatrzec Jeszcze zależy, o której porze roku
@Piechur Wszystko super, ale ta kawerna wywołuje u mnie niepokój i z moją klaustrofobią nie ma bata, żebym tam się dobrze czuł w nocy
Zaloguj się aby komentować