Dziś film, który odgrzałem po raz kolejny, a i tak dobrze smakował. Zapraszam na #piechuroglada
----------
Tytuł: The Shawshank Redemption
Reżyseria: Frank Darabont
Moja ocena: 4/5
Bankier zostaje oskarżony i skazany w związku z morderstwem swojej żony i jej kochanka. Karę dożywotniego pozbawienia wolności ma odbyć w więzieniu Shawshank zarządzanym przez surowego i skorumpowanego naczelnika, oraz nadzorowanego przez brutalnych strażników.
Co tu dużo pisać - film jest zrealizowany wzorcowo. Jest odpowiednio zbalansowany, nakręcony tak, żeby mógł się spodobać jak największej ilości osób, ale jednocześnie nie jest bezpłciowy, posiada swój charakter. Jego największym atutem jest to, że chcemy kibicować głównemu bohaterowi w jego walce o zachowanie własnej godności, a także z całym systemem więziennictwa, reprezentowanym przez bezwzględnego naczelnika (świetna rola Boba Guntona) i głównego strażnika. Jesteśmy oczywiście "trochę" manipulowani w ten czy inny sposób, aby współczuć współtowarzyszom naszego bohatera, którzy wydają się być wręcz nieskazitelni i pozbawieni wad, no ale taki już jest koncept tej opowieści, która nie ma być realistyczna, tylko ciekawa. I tutaj kolejna rzecz, którą lubię w tym filmie, mianowicie pewne rzeczy są tu implikowane, ale nie pokazane wprost, co w dzisiejszych produkcjach bywa już niestety rzadkością i jeśli nie ma możliwości umieszczenia w obrazie rozłupanej czaszki lub pełnej penetracji podczas sceny gwałtu, to reżyserzy dostają pierdzielca. A propos reżyserów, niezwykłe jest to, że, obok Zielonej Mili, Skazani... są jednym z nielicznych dzieł w filmografii Franka Darabonta, którego ostatni film pełnometrażowy (Mgła) pojawił się 17 lat temu, w 2007 roku, a jego nazwisko jest raczej słabo rozpoznawalne. Muszę sobie o nim trochę poczytać. W każdym razie Shawshank Redemption jest zwyczajnie świetny i jest jednym z tych tytułów, które można oglądać kilka (a nawet kilkanaście) razy i nadal się nie nudzić. Polecam wszystkim.
#kino #filmy #recenzje #ogladajzhejto #dramat
@Piechur Jaki film byś ocenił na 5/5?
@371t3 Chyba taki, w którym byłbym w stanie się zupełnie zatracić, od którego nie mógłbym się oderwać, i przy którym mógłbym zapomnieć zupełnie o rzeczywistość. Albo też taki, który wywołałby we mnie bardzo mocne emocje, zaangażował w historię, wzruszył. Lub też taki, który by wykręcił zupełnie mój sposób myślenia, zwrócił uwagę na coś nieoczywistego, zmienił perspektywę. Najlepiej wszystkie czynniki naraz i oczywiście montaż, muzyka, gra aktorska, zdjęcia.
Moim 5/5 jest np. LotR: FotR, który spełnia dwa pierwsze warunki. Są w nim rzecz jasna momenty, które mnie trochę wyrywają (zwłaszcza przy którymś z kolei odtworzeniu), ale ogólnie i tak się broni bardzo mocno w dalszym ciągu.
Musiałbym pomyśleć o innych moich 5/5, bo w tym momencie oceniam tylko te obrazy, które udaje mi się oglądać na bieżąco.
@Piechur Dzięki za rozbudowaną odpowiedź - dla wielu ludzi ten film (skazani na Shawshank) to jest właśnie definicja 5/5 (no, u mnie takie 95/100), ale w skali 0-5, dałbym też 5.
Rozumiem jednak też słuszność oceny 4/5, nie jest to film zmieniający życie, natomiast świetnie zrealizowana forma tego medium.
@Piechur 5/5
Zaloguj się aby komentować