Rozbitkowie statku "King George" opowiadają o śmierci Kapitana oraz jego służącego
(Nowy Jork, 14 maja 1910)
Czterech członków załogi wraku statku "King George" przyniosła wczoraj portowe wieści o tym, jak to kapitan statku - John Jeffrey z Nowej Fundlandii - oraz jego służący Kanaka zostali pożarci przez rekiny w listopadzie zeszłego roku u wybrzeży Jawy. (przyp: Kanaka - rdzenny mieszkaniec wysp poludniowego Pacyfiku)
Oto morał ich opowieści: „Nigdy nie pij perfum - niezależnie od tego, jak bardzo wyschła okrętowa spiżarnia”.
"King George" osiadł na skałach 24 listopada. Siedmiu z trzydziestu członków załogi dopłynęło na brzeg, zaś holenderski kuter celny (przyp: w tym czasie Jawa, po dość długiej wojnie z Wielką Brytanią, znajdowała się pod panowaniem Holandii) zabrał resztę załogi - pozostawiając jedynie kapitana Jeffreya, Kanakę oraz trzech marynarzy, którzy postanowili zostać na pokładzie, dopóki statek nie zatonie.
Kiedy kilka dni później kuter wracał na statek, po drodze napotkał trzech marynarzy w otwartej łodzi, ciągnących za sobą ciała Kapitana oraz służącego Kanaki, owinięte w tkaninę. Opowiedzieli, że alkohol na statku skończył się już drugiego dnia, a wyczerpany Kapitan wraz że służącym zabrali się wtedy za zapasy wody toaletowej. Kanaka zmarł w cztery godziny po ostatnim łyku, Kapitan zaś dopiero po godzinach osiemnastu.
Gdy statek zaczął się rozpadać, pozostali przy życiu mężczyźni wsiedli do szalupy ratunkowej. W obawie przed podejrzeniami o morderstwo - jako dowód ich niewinności - zabrali ze sobą ciała zmarłych. Kiedy już wszystkie okoliczności zostały wyjaśnione, jawajscy oficerowie odcięli przywiązane do łodzi ciała, pozostawiając je na pastwę wygłodniałych rekinów.
"Died drinking perfume; sharks gobble 'em up" (Los Angeles Herald, Volume 37, no. 226, 15 maja 1910)
#perfumy #perfumowehistorie
(Nowy Jork, 14 maja 1910)
Czterech członków załogi wraku statku "King George" przyniosła wczoraj portowe wieści o tym, jak to kapitan statku - John Jeffrey z Nowej Fundlandii - oraz jego służący Kanaka zostali pożarci przez rekiny w listopadzie zeszłego roku u wybrzeży Jawy. (przyp: Kanaka - rdzenny mieszkaniec wysp poludniowego Pacyfiku)
Oto morał ich opowieści: „Nigdy nie pij perfum - niezależnie od tego, jak bardzo wyschła okrętowa spiżarnia”.
"King George" osiadł na skałach 24 listopada. Siedmiu z trzydziestu członków załogi dopłynęło na brzeg, zaś holenderski kuter celny (przyp: w tym czasie Jawa, po dość długiej wojnie z Wielką Brytanią, znajdowała się pod panowaniem Holandii) zabrał resztę załogi - pozostawiając jedynie kapitana Jeffreya, Kanakę oraz trzech marynarzy, którzy postanowili zostać na pokładzie, dopóki statek nie zatonie.
Kiedy kilka dni później kuter wracał na statek, po drodze napotkał trzech marynarzy w otwartej łodzi, ciągnących za sobą ciała Kapitana oraz służącego Kanaki, owinięte w tkaninę. Opowiedzieli, że alkohol na statku skończył się już drugiego dnia, a wyczerpany Kapitan wraz że służącym zabrali się wtedy za zapasy wody toaletowej. Kanaka zmarł w cztery godziny po ostatnim łyku, Kapitan zaś dopiero po godzinach osiemnastu.
Gdy statek zaczął się rozpadać, pozostali przy życiu mężczyźni wsiedli do szalupy ratunkowej. W obawie przed podejrzeniami o morderstwo - jako dowód ich niewinności - zabrali ze sobą ciała zmarłych. Kiedy już wszystkie okoliczności zostały wyjaśnione, jawajscy oficerowie odcięli przywiązane do łodzi ciała, pozostawiając je na pastwę wygłodniałych rekinów.
"Died drinking perfume; sharks gobble 'em up" (Los Angeles Herald, Volume 37, no. 226, 15 maja 1910)
#perfumy #perfumowehistorie
@dziadekmarian w latach 90 jak ojciec chodził na AA, to tego samego uczyli koledzy z grupy. Jak już nie ma nic innego, to i perfumy się nadadzą... z tego co wiem żaden nie umarł
@Lodnip Pamiętam buteleczki za sklepami - często po wodzie brzozowej, jakiejś konwaliowej, czasami Przemysławka
@dziadekmarian dzięki IFRA dzisiaj by do takiej tragedii nie doszło
A na serio, kto wie, jak wieloletnie wdychanie i wchłanianie przez skórę różnych substancji wpłynie na nasze zdrowie.
Zaloguj się aby komentować