Rosja i problem liberalnego pragmatyzmu
hejto.plWstęp
Dziś taki krótszy artykuł na temat słabości liberalnego podejścia do geopolityki. Dłuższy, poświęcony anime "Serial Experiments Lain" oraz problemu schizofrenii pewnie ukaże się za jakieś dwa lub trzy tygodnie. Mimo wszystko, zachęcam do czytania.
Dlaczego zachód współpracował w ogóle z Rosją
W Polsce dość często obwinia się Niemcy za North Stream 2 czy ogólne handlowanie z Rosją przed wojną. Rzadko jednak stara się zrozumieć z czego wynikała taka postawa. Niektórzy mówią tu o kierowaniu się egoizmem narodowym kosztem interesu całej Europy, ale nie uważam tego za do końca słuszną tezę. Prawdą jest bowiem, że z Rosją współpracowała większość krajów Europy zachodniej. Również USA za Obamy postawiło na reset stosunków z Kremlem w 2008, a w Polsce wtedy to liberałowie wyśmiewali Kaczyńskiego za straszenie Putinem otwarcie nazywając taką postawę rusofobią. Tusk również nazywał Putina naszym człowiekiem w Moskwie. Można więc powiedzieć, że przed zajęciem Krymu to właśnie środowiska liberalne opowiadały się za próbą normalizacji stosunków z rosjanami, a środowiska prawicowe patrzyły na to nieufnie. Niektórzy mogliby by powiedzieć, że ci politycy zostali zwyczajnie przekupieni przez rosyjskie służby i oligarchów. Nie zgadzam się również i z tym stwierdzeniem i uważam, że winna była raczej sama mentalność liberałów. Ta z kolei była osadzona na postpolitycznym pragmatyzmie.
Żeby wyjaśnić o co mi chodzi najpierw muszę wyjaśnić pojęcie samej postpolityki. Ogólnie po drugiej wojnie światowej nastąpiła pewna wzmożona nieufność do wielkich ideologicznych narracji mających na celu przemianę całego społeczeństwa w określoną utopię. Gdy zimna wojna się skończyła miał nastąpić ostateczny kres wielkich ideologicznych starć i zamiast tego miał nadejść zapowiedziany przez Fukuyamę koniec historii. Miało się to wiązać z uznaniem liberalnej demokracji za najlepszy możliwy ustrój, a wszelkie zmiany miały się ograniczać do zapewnienia ciepłej wody w kranie co obiecywał też sam Tusk. W tym przypadku po upadku żelaznej kurtyny mieliśmy mieć do czynienia z nową Rosją. Bardziej otwartą na zachód i skłonną do większej współpracy. Nawet gdy Putin doszedł do władzy i zaczął wprowadzać liczne zmiany w systemie to ta nadzieja pozostała. Jego spotkanie z Clintonem w 2000 roku miało być dla obu panów obiecujące pod kątem dalszej współpracy na rzecz przeciwdziałania globalnym zagrożeniom. Stąd też wynikało takie podejście do Rosji, a nie inne.
Wojna na Ukrainie i koniec krótkiej ery postpolityki
Niektórzy mogliby teraz powiedzieć, że Putin zachód zwyczajnie oszukał. Byłoby to jednak moim zdaniem pewne uproszczenie. Kraje zachodnie miały zwyczajnie dość ideologicznej rywalizacji i chciały się skupić na bardziej pragmatycznych kwestiach dotyczących głównie ekonomicznej współpracy. Rosja oferowała tani gaz, tanią siłę roboczą i spory rynek zbytu dla zachodnich mocarstw. Zachód oferował luksusowe dobra, samochody, mcdonaldy i rolexy. Wiara, że opłacalność obustronnego handlu powstrzyma Rosję przed rozpoczęciem nowej zimnej wojny okazała się jednak złudna. Rosja zamiast się stopniowo reformować jak oczekiwali tego zachodni partnerzy wolała wydawać pieniądze ze sprzedaży gazu i ropy na wojsko. Wszystko to po to by w już 2013 podczas wojny domowej w Syrii wrócić do wielkiej imperialnej polityki rodem z 19 wieku, którą świat zachodni chciał już dawno odrzucić. Rosja wróciła też do ideologicznej konfrontacji, ale już nie jako gwarant komunistycznego postępu, ale raczej obrońca tradycyjnych wartości gdy zachód ma tu symbolizować moralną zgniliznę i dekadencje o której w kółko mówi Dugin. Tym samym era postpolityki i liberalnego pragmatyzmu zakończyła się zanim na dobre się zaczęła. Założenie, że da się zastąpić politykę ekonomią okazało się zwyczajnie fałszywe.
Wojna na Ukrainie jedynie do przypieczętowała. Również rosnące w siłę Chiny, które też zdają się obierać coraz bardziej antyzachodni kierunek wskazują na to, że w globalnej rozgrywce następują coraz większe zmiany. Tutaj również zachód postawił, na pragmatyczne wykorzystanie chińskiej taniej siły roboczej. Chiny miały zarabiać na eksporcie tanich towarów co miało być opłacalne dla obu stron. Chińczycy bardziej postawili na ogólny rozwój bardziej niż Rosja. Rozwinęli miasta i infrastrukturę. Poszli technologicznie do przodu, ale wzmocnili przy okazji również armie. Obecnie tylko USA wydaje więcej na wojsko od Chin. Rozwinęli też siły morskie. Budują już czwarty lotniskowiec i zaostrzają agresywną retorykę względem Tajwanu. Kto wie czy gdyby rosyjska inwazja na Ukrainę nie okazała się fiaskiem to nie zdecydowaliby się na rozpoczęcie własnej wojny na Pacyfiku. Niejawnie też wspierają Rosję w ograniczony sposób. Zależności ekonomiczne dalej pozostają tutaj silne, ale nowa zimna wojna powoli staje się według mnie faktem. Jak się jednak ona dalej potoczy to już temat na inny wpis.
#revoltagainstmodernworld #antykapitalizm #polityka #geopolityka #rosja #wojna #chiny #neuropa #4konserwy
Dziś taki krótszy artykuł na temat słabości liberalnego podejścia do geopolityki. Dłuższy, poświęcony anime "Serial Experiments Lain" oraz problemu schizofrenii pewnie ukaże się za jakieś dwa lub trzy tygodnie. Mimo wszystko, zachęcam do czytania.
Dlaczego zachód współpracował w ogóle z Rosją
W Polsce dość często obwinia się Niemcy za North Stream 2 czy ogólne handlowanie z Rosją przed wojną. Rzadko jednak stara się zrozumieć z czego wynikała taka postawa. Niektórzy mówią tu o kierowaniu się egoizmem narodowym kosztem interesu całej Europy, ale nie uważam tego za do końca słuszną tezę. Prawdą jest bowiem, że z Rosją współpracowała większość krajów Europy zachodniej. Również USA za Obamy postawiło na reset stosunków z Kremlem w 2008, a w Polsce wtedy to liberałowie wyśmiewali Kaczyńskiego za straszenie Putinem otwarcie nazywając taką postawę rusofobią. Tusk również nazywał Putina naszym człowiekiem w Moskwie. Można więc powiedzieć, że przed zajęciem Krymu to właśnie środowiska liberalne opowiadały się za próbą normalizacji stosunków z rosjanami, a środowiska prawicowe patrzyły na to nieufnie. Niektórzy mogliby by powiedzieć, że ci politycy zostali zwyczajnie przekupieni przez rosyjskie służby i oligarchów. Nie zgadzam się również i z tym stwierdzeniem i uważam, że winna była raczej sama mentalność liberałów. Ta z kolei była osadzona na postpolitycznym pragmatyzmie.
Żeby wyjaśnić o co mi chodzi najpierw muszę wyjaśnić pojęcie samej postpolityki. Ogólnie po drugiej wojnie światowej nastąpiła pewna wzmożona nieufność do wielkich ideologicznych narracji mających na celu przemianę całego społeczeństwa w określoną utopię. Gdy zimna wojna się skończyła miał nastąpić ostateczny kres wielkich ideologicznych starć i zamiast tego miał nadejść zapowiedziany przez Fukuyamę koniec historii. Miało się to wiązać z uznaniem liberalnej demokracji za najlepszy możliwy ustrój, a wszelkie zmiany miały się ograniczać do zapewnienia ciepłej wody w kranie co obiecywał też sam Tusk. W tym przypadku po upadku żelaznej kurtyny mieliśmy mieć do czynienia z nową Rosją. Bardziej otwartą na zachód i skłonną do większej współpracy. Nawet gdy Putin doszedł do władzy i zaczął wprowadzać liczne zmiany w systemie to ta nadzieja pozostała. Jego spotkanie z Clintonem w 2000 roku miało być dla obu panów obiecujące pod kątem dalszej współpracy na rzecz przeciwdziałania globalnym zagrożeniom. Stąd też wynikało takie podejście do Rosji, a nie inne.
Wojna na Ukrainie i koniec krótkiej ery postpolityki
Niektórzy mogliby teraz powiedzieć, że Putin zachód zwyczajnie oszukał. Byłoby to jednak moim zdaniem pewne uproszczenie. Kraje zachodnie miały zwyczajnie dość ideologicznej rywalizacji i chciały się skupić na bardziej pragmatycznych kwestiach dotyczących głównie ekonomicznej współpracy. Rosja oferowała tani gaz, tanią siłę roboczą i spory rynek zbytu dla zachodnich mocarstw. Zachód oferował luksusowe dobra, samochody, mcdonaldy i rolexy. Wiara, że opłacalność obustronnego handlu powstrzyma Rosję przed rozpoczęciem nowej zimnej wojny okazała się jednak złudna. Rosja zamiast się stopniowo reformować jak oczekiwali tego zachodni partnerzy wolała wydawać pieniądze ze sprzedaży gazu i ropy na wojsko. Wszystko to po to by w już 2013 podczas wojny domowej w Syrii wrócić do wielkiej imperialnej polityki rodem z 19 wieku, którą świat zachodni chciał już dawno odrzucić. Rosja wróciła też do ideologicznej konfrontacji, ale już nie jako gwarant komunistycznego postępu, ale raczej obrońca tradycyjnych wartości gdy zachód ma tu symbolizować moralną zgniliznę i dekadencje o której w kółko mówi Dugin. Tym samym era postpolityki i liberalnego pragmatyzmu zakończyła się zanim na dobre się zaczęła. Założenie, że da się zastąpić politykę ekonomią okazało się zwyczajnie fałszywe.
Wojna na Ukrainie jedynie do przypieczętowała. Również rosnące w siłę Chiny, które też zdają się obierać coraz bardziej antyzachodni kierunek wskazują na to, że w globalnej rozgrywce następują coraz większe zmiany. Tutaj również zachód postawił, na pragmatyczne wykorzystanie chińskiej taniej siły roboczej. Chiny miały zarabiać na eksporcie tanich towarów co miało być opłacalne dla obu stron. Chińczycy bardziej postawili na ogólny rozwój bardziej niż Rosja. Rozwinęli miasta i infrastrukturę. Poszli technologicznie do przodu, ale wzmocnili przy okazji również armie. Obecnie tylko USA wydaje więcej na wojsko od Chin. Rozwinęli też siły morskie. Budują już czwarty lotniskowiec i zaostrzają agresywną retorykę względem Tajwanu. Kto wie czy gdyby rosyjska inwazja na Ukrainę nie okazała się fiaskiem to nie zdecydowaliby się na rozpoczęcie własnej wojny na Pacyfiku. Niejawnie też wspierają Rosję w ograniczony sposób. Zależności ekonomiczne dalej pozostają tutaj silne, ale nowa zimna wojna powoli staje się według mnie faktem. Jak się jednak ona dalej potoczy to już temat na inny wpis.
#revoltagainstmodernworld #antykapitalizm #polityka #geopolityka #rosja #wojna #chiny #neuropa #4konserwy