To nie są restauracje. Zarówno z definicji, jak i zwyczajowo. Zaklinanie rzeczywistości nie pomoże.
Nie sugeruj się reklamą MacDonalda nachalnie reklamującego się jako "restauracja inna niż wszystkie". Z samej definicji to nie jest restauracja lecz bufet lub bistro, jeśli zamawiasz i płacisz z góry przy kontuarze, a do stolika zanosisz sam. I choć nawet zdarzy się, że z racji dłuższego czasu przygotowania dania dostaniesz ofertę przyniesienia do stolika, to na tym się ta "obsługa" kończy. Nikt nie podejdzie po czasie i nie zapyta czy wszystko w porządku, nie zapyta o to, czy chcesz kawę bądź deser; jeśli masz na nie ochotę, musisz stanąć powtórnie w kolejce. Jeśli jesteś sam, istnieje duża szansa, że przy "twoim" stoliku ktoś w tym czasie usiądzie.
Do tego dochodzi bardzo często wymóg posprzątania po sobie. Obsługa pewnie nie zrobi rabanu, gdy nie posortujesz na "to do kosza, to do wiadra na resztki napoju, to na półkę na tacki", niemniej wielki napis "dziękujemy za oddanie tacy" jest często największym napisem w zasięgu wzroku.
Zaś wisienką na torcie jest skrzętnie omijany aspekt sanitarno-higieniczny - trudno będąc samemu umyć ręce, gdy już coś zakupiłeś; w odwrotnej kolejności zaś nie ma sensu...