4 lata temu obroniłem magisterkę i był to dzień w którym porzuciłem swój "wykształcony" kierunek. Wróciłem do rodzinnej miejscowości by poprowadzić rodzinny biznes.
Była to trudna, w 100% moja decyzja, bo studia które kończyłem to nie był gówno-kierunek, a z drugiej strony jako jedynak czułem obowiązek przejęcia i dalszego prowadzenia firmy którą Tata budował przez prawie 30 lat, a miał na tamten moment 65 lat i widziałem że jego sprawność do prowadzenia biznesu spadała z miesiąca na miesiąc. Nie było żadnych możliwości by pogodzić dalszy rozwój związany z ukończonym kierunkiem i jednoczesne prowadzenie firmy. Wychowany przez przedsiębiorcę z krwi i kości, wracałem z zapałem do prowadzenia firmy, nikt mnie nie przymuszał, nie zostałem tam wrzucony z ulicy.
Dla jasności firma działała i działa dobrze, nie był to tonący okręt, a ja nie wróciłem jako zawód syn
Od 12 lat jestem z dziewczyną która swoją karierę zawodową poprowadziła tak, by też mieć możliwość pracy będąc tu razem ze mną (co było trudne, ale udało się). Na początku roku kupiliśmy dom bez kredytu do którego wprowadzimy się za kilka miesięcy.
Żyję w bardzo udanym związku, moi bliscy i ja nie mamy większych problemów zdrowotnych. Sytuacja finansowa jest stabilna, nie brakuje mi niczego.
ALE nie jestem szczęśliwy. Dlaczego? Nie wiem. Nie wiem jak to wytłumaczyć, czuję niedosyt, czuję że się uwsteczniam, z każdym dniem staję się głupszy, nie mogę zmobilizować się do przeczytania książki. Nic nie sprawia mi satysfkacji, zakupem domu cieszą się wszyscy, ja go po prostu kupiłem. Bardziej lubię zarabiać niż wydawać. Bliscy posądzają mnie o pracoholizm. Nie mam co robić- wstaję rano, jadę do firmy, przeciągam pobyt tam do godzin wieczornych szukając tam sobie zajęć, wracam do domu, marnuję czas na zapychacze typu netflix, czasami wypijam piwo, biorę prysznic, idę spać. Repeat.
Ostatnio brałem udział w jakimś "przymusowym" kursie online który trwał 4 godziny i wszyscy wyzywali zrezygnowani a ja słuchałem pilnie i wtedy czułem to coś... Myślałem o jakiś kursach czy studiach zaocznych lub podyplomowych ale nie mam pomysłu w co uderzyć. Niezawistnie bardzo zazdroszczę ludziom tego co robią, myślę "ten robi fajne rzeczy" a ja tylko proza życia.
Jeśli ktoś to przeczytał i zechciałby podpowiedzieć coś w temacie to byłbym bardzo wdzięczny. Nie wiem czy nie wariuje. Nie mam z kim o tym pogadać, nie uzewnętrzniam się z takimi rzeczami przed znajomymi czy rodziną.
#psychologia #biznes #firma #studia #edukacja #studia #kursy
@pofosz Co Ci sprawia przyjemnosc, satysfakcje, wprowadza usmiech na twarzy?
@GetBetterSoon w zasadzie jedynie jak coś udaje mi się w firmie. Próbowałem znaleźć jakieś hobby, były nawet dwa ale porzucałem to bo uświadamiałem sobie że to zapychacze na siłę.
@GetBetterSoon Ale ciągle łapię się na tym, że zazdroszczę ludziom tego co robią, w sensie zawodowo. Nie w sensie że zawistnie, tylko myślę sobie "o, ten robi fajne rzeczy", a ja tylko proza życia.
@pofosz Cześć, przeczytałem wszystko.
Jest sposób na ruszenie z miejsca.
Wizualizacja tego co chciałbyś zrobić ale nie robisz.
Zamykasz oczy i zaczynasz w wyobraźni rozkminiać sytuację że czytasz książkę, od dawna tego nie robiłeś, czujesz jak pachnie nowością, jej rozdział zaczyna opowieść po to aby zabrać cię tam gdzie jeszcze nie byłeś.
Możesz też powspominać i wyobrazić sobie jak kiedyś robiłeś coś ciekawego i miałeś przy tym pełno dodatkowych pomysłów na jeszcze lepsze patenty do zrobienia.
Zawsze tak jest, że jak się zajmiemy czymś niby nie koniecznie bardzo pożytecznym, to nasze myśli wędrują jeszcze dalej z lekkością, wolne, same podpowiadają co jeszcze jest fajnego do zrobienia oprócz tej chwili która i tak jest zajmująca, choć nie koniecznie niezbędna do życia jak na przykład praca której jest zbyt dużo na codzień.
@pofosz Tak ma masa ludzi, którzy myślą, że tamten to ma fajnie, ma fajną pracę itd. A gówno prawda. Praca ma dawać utrzymanie a nie stanowić 90% życia, że masz się w niej realizować, ma być super, dawać satysfakcję itd. Od tego jest hobby lub życie w określony sposób.
@moderacja_sie_nie_myje Sam momentami łapię się na tym i mi wstyd, bo problemy które mam to nie problemy, ale to trwa w sumie od X czasu. Właściwie na studiach chyba już też tak miałem. Nigdy nie miałem jakiegoś mega hobby a gdy coś podłapałem to wyrzucałem sobie że tracę czas.
Trochę dziwne to CV ale witamy na pokładzie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Trupus hehe, ten wstęp to usprawiedliwienie tego, że zero wpisów na koncie
@pofosz Jak na bardzo udany związek to coś mało tej ukochanej w prozie życia którą opisujesz od słów: "Nie mam co robić- wstaję rano, jadę...".
@Gustawf Nieee, tutaj jest serio ok. Nie rozpisuję się tutaj bo to nie post o związku. Spędzamy razem czas, jest nam ze sobą dobrze, tęsknimy za sobą. Bardzo doceniam jej poświęcenie bo powinna teraz być w dużym mieście, bardzo często mam o to wyrzuty sumienia. Kupiliśmy razem dom, nie wtrącam się w jego wykończenie bo dowolne mi to jak będzie ostatecznie wyglądał, a Jej to sprawia olbrzymią satysfakcję więc się nie wtrącam, niech będzie tak żeby sie Jej podobało
@Atarax ponadczasowe, zawsze prawdziwe
Masz tutaj odpowiedź na swoje pytanie: "Nie mam z kim o tym pogadać, nie uzewnętrzniam się z takimi rzeczami przed znajomymi czy rodziną."
@pofosz jak to powiedział klasyk: Ciężko jest żyć lekko.
I jebany nie kłamał
Znajdź kogoś kto będzie ogarniał firmę na co dzień a sam szukaj czegoś wymagającego inwencji, może być hobby, na pewno jakieś by się spodobało, bo rużne som.
Może być nowy biznes, mogą być studia doktoranckie.
A może pora na dzieci?
Gx
@Man_of_Gx W kierunku który ukończyłem byłoby co robić nawet bez doktoratu, ale po 4 latach wypadłem z obiegu na tyle że raczej nie mam tam już po co wracać. Nie przekopię się przez nowości, druga kwestia że należałoby tam iść do pracy by nałapać jakiegokolwiek doświadczenia a nie pogodzę tego z własną działalnością.
Nie jestem jeszcze gotowy na dzieci. Nie mógłbym z czystym sumieniem usiąść i powiedzieć sobie "to już ten moment". Jeszcze za mało osiągnąłem, nie czuję jeszcze stabilizacji. Choćby nawet moje rozważania które opisałem udowadniają że to jeszcze nie ten moment.
@pofosz Już bardziej gotowy nie będziesz, wręcz przeciwnie z każdym rokiem będziesz coraz mniej.
Dodatkowo z powodów biologicznych coraz trudniej będzie wam o dziecko.
Każdy odpowiedzialny człowiek ma takie rozkminy i są one w 99,999% gówno warte
Gx
@Man_of_Gx Zagubienie, lekkie stany depresyjne, może jakaś deprsonalizacja. Rozwiązanie? PORA NA DZIECI BULWO. Jak to nie to, to najwyżej się wrzuci do okna życia, nie?
@nielizlyzki Czy nie masz wrażenia że imponujący i tak poziom głupoty wzrasta u ciebie kiedy idzie ku wieczorowi?
Se to przemyśl, na czarnej.
Gx
@pofosz gratuluję osiągnięć.
Lubisz biznes, masz kasę, to może MBA?
Weź wyjedź na 2-3 tygodnie poza Europę, ale nie jako leżenie na plaży, tylko zwiedzanie świata, szukanie inspiracji.
Jak jesteś 30+, to pomyśl też o dzieciach.
Komentarz usunięty
@lexico Dziękuję, ale "osiągnięcia" zawdzięczam jedynie temu, że miałem dobry start. Do 30 brakuje mi 1,5 roku. Nie jestem gotowy na dzieci, ktoś kto ma takie rozkminy w głowie jak te które opisałem nie jest gotowy na dzieci. Nie zafunduję komuś tak niestabilnego mentalnie ojca. Jeśli chodzi o MBA to niestety nic mi to nie da oprócz satysfakcji z ukończenia. Nie pracuję w dużej firmie w której otworzyłoby mi to jakąś furtkę. Jak mógłbym to zaimplementować? (pytam poważnie)
Co do wyjazdu to niestety nie mam na tyle usamodzielnionej działalności by ją tak zostawić, a z drugiej strony jestem zerem z angielskiego, tzn. nigdy nie byłem orłem a na ten moment uwsteczniłem się totalnie. W miejscu gdzie mieszkam nie mam żadnych szkół językowych i nawet myślałem żeby zacząć angielski "od zera" właśnie w ramach niemarnowania czasu, ale nie wiem jak się za to wziąć.
@pofosz Czytam te Twoje posty, kolego, ludzie piszą Ci mądre rzeczy, a Ty tylko: "niee, dziękuję, to nie dla mnie", wszystko na nie, nie o to chodzi itd. Teraz widzę i rozumiem, że ludziom do rozwoju potrzeba odrobiny: goryczy, chłodu, cierpienia, strachu, itp. Jeśli tego nie mają i żyją, jak pączek w maśle to przeżyją tak całe swoje życie i ciągle będzie im czegoś brakowało.
Myślę, że znam odpowiedź na Twoje pytanie, ale nic tu nie zamierzam pisać. Za 30 lat sam będziesz miał swój moment: "Aha!"
@pofosz MBA da tobie szersze spojrzenie i da dodatkowe kontakty. Pozwoli lepiej ustawić biznes , by działał bez twojego ciągłego nadzoru. Nauka angielskiego online.
Tutaj możesz używać nazw innych portali, tutaj jest wolność
Ale czymś się interesowałeś w latach szkolnych i na studiach? Sport? Motoryzacja?
@pofosz witamy, jeśli myślisz że tu jest jakoś inaczej niż ma wykop, to tak, moderacja pisze komentarze i usuwa to z czym się nie zgadza tak po prostu
@pofosz "ALE nie jestem szczęśliwy. Dlaczego? Nie wiem. Nie wiem jak to wytłumaczyć, czuję niedosyt, czuję że się uwsteczniam, z każdym dniem staję się głupszy,"
O kurde, coś jak moje myśli (ale u mnie to też efekt choroby). Mam stosunkowo dobrą sytuację - odłożone pieniądze, egzotyczne wakacje 3-4 razy w roku, jestem w tej mitycznej wyższej klasie średniej i generalnie pracowałem w dosyć dobrych warunkach. Problem jest jeden - nienawidziłem swojej pracy (stanowisko menadżerskie w IT), czas przeszły bo w połowie marca się zwolniłem. Doszło do tego, że wymiotowałem przed odpaleniem laptopa służbowego (bynajmniej nie dlatego, że miałem toksyczną atmosferę w robocie, tylko tak brzydziłem się tego co robię). Czułem się dosłownie jak tresowana małpa. Nauczyłem się płakać w taki sposób, żeby współpracownicy (czy rodzina) w tym samym pokoju tego nie widzieli. Później wleciały używki, żeby dociągnąć jakoś do weekendu (szczęście w nieszczęściu, że udało mi się w porę powiedzieć stop). Nawet nie chcę pisać co działo się w niedzielę.
Jestem kompletnie wypalony. Na myśl o powrocie chce mi się płakać. Z drugiej strony wiem, że to co robiłem pozwalało mi na wygodne życie. W przeciągu ostatnich tygodni zrozumiałem, że mam bardzo duży problem z własnym stosunkiem do pracy. Wychowałem się w czasach wielkiego bezrobocia lat '90 i rodzice wdrukowali mi poniekąd traumę tamtych lat. Do tej pory uważałem, że co to za chłop bez roboty. Teraz mam to w dupie. Nie mam dzieci, ani kredytu - wrócę do roboty tylko na moich warunkach, i tylko do takiej, którą będę chciał wykonywać. Jeżeli wrócę do starego trybu to nie dożyje 40 urodzin - a mam 33 lata.
To co Ci mogę polecić Cumplu to zadbać o siebie w jak najszerszym rozumieniu tego słowa (fizycznie, intelektualnie, psychicznie i emocjonalnie). Jak się czujesz wypalony - odpuść, w najgorszym razie zrobisz sobie przerwę i wrócisz naładowany. Poszukaj czegoś co Cię fascynuje, nie przyjmując z góry żadnych założeń. Daj sobie szansę poznać różne rzeczy. Uwarz sobie piwo, zrób kurs z Egiptologii, przeczytaj książkę o genetyce, pobaw się w stolarkę, pomyśl o zrobieniu swojej gierki - coś w końcu chwyci.
U mnie chwyciło ostatnio pisanie, ale traktuje to raczej w formie autoterapii. Cieszę się, że znajdują się pojedyncze osoby, które chcą to czytać. Powoli gromadzę sobie materiały i może kiedyś przekuje ten mały projekt w coś większego. Planuje też pójść na studia od października. Jeszcze nie wiem jakie, pewnie humanistyczne - mam jeszcze czas na przemyślenie tematu. Nie chce mi się już zarabiać kasy dla samego zarabiania.
Polecam dzieci, zaczynasz doceniac wyjscie na piwo, wskakujesz na wyzszy poziom emocjonalny, dojrzewasz jako czlowiek, rozwijasz sie. wprowadzasz w zycie swoja mala kopie ktora Cie kocha ponad wszystko. Tez mam firme etc. Dzieci daly mi mega radosc i sens i zaczalem robic rzeczy ktorych nie robilem jak mislem wiecej czasu bo jakos sensu nie widzialem ibprzekladem narty, wycieczki itp. Relacja z zona wchodzi na wyzszy lvl
@pofosz Jeśli czujesz że coś jest nie tak, mimo że tak naprawdę jest dobrze, możesz spróbować psychoterapeutę. Opowiesz wszystko, może to nic nie da, może będzie lepiej. Problemem zawsze są kompetencje psychoterapeutów. Dlatego znanylekarz.pl i szukaj kogoś kto ma wolny termin przynajmniej na za 2 tygodnie
@pofosz polecajka odemnie, zbadaj krew pod katem ilosci testosteronu. Wszystko co piszesz moze byc oznaka deficytu. Jesli tak, TRT i wracasz do zycia.
@SzalonyBombardier Dokladnie to co pisze kolega wyzej, dorzuc do tego jeszcze poziom vit D
@SzalonyBombardier I jeszcze zbadaj tarczycę - krew + usg, mężczyźni też jak najbardziej mogą mieć niedoczynność albo hashimoto.
@pofosz a postaw sobie koło tego domu męską jaskinię do majsterkowania. A może skóra, a może drewno, a może drukarki 3d, a może puzzle. Okaże się w praniu
@pofosz Zawsze dobrze się czyta takie wpisy jak Twój, gdzie forma i treść punktowo trafia do osób z podobnym podejściem do filozofii życia. Tacy jak my i Ci którzy ze względnym zrozumieniem potrafią przeczytać taki mocno osobisty temat, bądź co bądź jakiegoś obcego człowieka. To, jak szczegółowo opisałeś swoje osobiste rozterki z którymi zmaga się przecież bardzo wiele osób, jest już kluczem samym w sobie do odszukania rozwiązania a co za tym idzie uczucia "ulgi" w głowie. Pomijając twoja ujętą w skrócie, indywidualną historię, która aktualnie doprowadziła Cię do "ściany", teoretycznie nie do przeskoczenia. Sam od lat, próbuje znaleźć idealny sposób na pokonanie tej przeszkody, z różnym skutkiem, nieraz obrałem błędną drogę. Straciłem czas, chęci i dołożyłem kolejne parę % frustracji do przekonania, że chuja z tym można zrobić... Zauważyłem natomiast, że każde działanie, które podejmuje traktuję jako ten brakujący element i potencjalne rozwiązanie. Wtedy przychodzi moment, gdzie wstaje rano i bez żadnych wyrzutów sumienia, posłużę się metaforycznym przykładem, wypierdalam sprzęt do wspinaczki, który mi dobrze służył przez ostatnie pół roku a na drugi dzień zapierdalam w nowych rolkach wyczynowych na skate park jak za malolata, tak mi głowa akurat podpowiada, więc płynę dalej zobaczyć, gdzie będę za kolejne pół roku. Powodzenia i od siebie tylko dodam, człowiek myślący powinien żyć zgodnie z naturą, zadawać pytania, szukać odpowiedzi i dążyć do poznawania i podejmowania kolejnych doświadczeń i doznań. Jedyne motto życiowe, którego się całe życie trzymam i stosuje, brzmi "lepiej zawsze spróbować podjąć wymagające i ryzykowne wyzwanie z pełną wiarą w siebie i nieraz bardzo boleśnie w skutkach pożałować pudła, niźli przez resztę życia rozpamiętywać i żałować, że się czegoś nie zrobiło, bo oczywiście mózg jest przepewny podświadomie, że ten ruch odmienilby twoje życie, oczywiście wtedy trzeba jasno sobie zdać sprawę, że bez faktycznie podjętego doświadczenia, takie założenie jest nic nie wartą hipotezą
@pofosz Po pierwsze - witamy na pokładzie.
Po drugie - któregoś wieczoru przestań gonić, wyłącz całą elektronikę, wycisz się, pobądź sam ze sobą i spróbuj dojść do przyczyn Twojego samopoczucia. Pomyśl co sprawiłoby Ci radość, co po prostu chciałbyś robić? I zacznij to robić. Po prostu. Piszesz o jakichś kursach, studiach - po prostu coś spróbuj, cokolwiek, jeśli Ci się nie spodoba to zrezygnujesz. Może zmień środowisko, wyjdź ze swojego pudełka, przy okazji poznasz nowych ludzi, którzy przyniosą trochę świeżości Twojej rutynie i codzienności. Może stacjonarny kurs języka, jakieś aktywności sportowe, kurs zawodowy, cokolwiek co uważasz że chciałbyś spróbować.
@pofosz nie chcę, żeby zabrzmiało to niemiło, ale tak już jest, że w mniejszych ośrodkach trudniej o inspirujące towarzystwo, może warto poszukać gdzieś w jakichś dalszych kręgach dalszych znajomych takich inspirujących i hmm dać się inspirować lokalnymi możliwościami. Ja czytam mnóstwo książek dla przyjemności ale że jestem nastawiona do życia raczej zadaniowo motywuję się zawsze jakimiś challengami które sama sobie wymyślam - po jednej książce z każdego roku XX wieku, po jednej z każdego kraju świata, po jednej każdego noblisty.. itp. U mnie rozwój taki intelektualny pozapracowy poszybował bardzo gdy zostałam madką bombelków - raz, że już nie ma czasu na netflixa, chcesz nie chcesz musić wieczory i weekendy czymś wartościowym zapełnić, dwa - że bombelek ciągle pyta o coś, a to o wojnę stuletnią, a to o planety karłowate, a to o obraz Van Gogha - więc atakujemy ciągle biblioteki, wikipedię itp, nawet na youtube treści popularnonaukowych jest zatrzęsienie.
@pofosz Wyobraź sobie, że z dnia na dzień nie musisz już kompletnie pracować, bo masz zagwarantowane dalsze życie na wysokim poziomie. Czy w Twojej głowie jest to niepokojące? Raz na jakiś czas znajoma która ciężką pracą prowadząc swoją firmę dorobiła się sporego majątku powtarza "pracujemy żeby żyć, a nie odwrotnie". Jest to powiązane z tym, że w przeszłości była kompletnym pracoholikiem i co prawda jeździła regularnie na wczasy, ale nie inwestowała w swoje zdrowie psychiczne i fizyczne. Teraz zaczęła nadrabiać, ale warto było pomyśleć o tym dużo wcześniej.
Zainwestuj w siebie --> badania. Różnorodne badania (wyżej kilka osób opisało).
Posmakuj życia. Nie musisz być w czymś mistrzem, ale warto liznąć różnych tematów. Może przy niektórych poczujesz adrenalinę, strach, entuzjazm, cokolwiek. Jest takie przekonanie, że szeroko rozumiane szczęście to bajkowe szczęśliwe chwile. Osoby które mają przykładowo hobby powiązane ze sportem dają sobie często wycisk i ból również może dawać szczęście. Najgorsze co może nas spotkać to brak uczuć oraz bodźców.
Może w przeszłości miałeś jakieś pomyśly czego mógłbyś spróbować co kompletnie nie było powiązane z pracą?
Angielski to nie problem, serio. Pisałeś, że nie masz skończonych nawet 30 lat, a nauka angielskiego też może być fajnym zajęciem.
Ah, a ta część którą napisałeś to jedno z mądrzejszych i ważniejszych w tym wątku:
"Nie jestem gotowy na dzieci, ktoś kto ma takie rozkminy w głowie jak te które opisałem nie jest gotowy na dzieci. Nie zafunduję komuś tak niestabilnego mentalnie ojca."
@nobodys @tuvitob @SzalonyBombardier Mega pomysł! Jak zabrać się za coś takiego? Idę na pałę do labo, zlecam i później idę do lekarza? Jakiego? Rodzinnego? Jakie wyniki zlecić?
@pofosz nie wiem jak w PL ale ja bym przedzwonil np tutaj https://projektalfa.pl/ i porozmawial z lekarzem. Sprawdzi czy to moze byc to i doradzi. Pamietaj, ze milosc, szczescie, chec do zycia polegaja tylko i wylacznie na chemii mozgu i odpowiednim balansie endofrin, dopaminy, testosteronu itd. Nie ma sie tu co doszukiwac jakiejs metafizyki - jezeli nie miales w rodzinie niedawno jakiegos hardcorowego przezycia, po ktorym nie chce Ci sie zyc to masz tylko i wylacznie niewybalansowany organizm. Sprawdzic i wyleczyc.
Rodzinny raczej nie pomoze. Ja, co prawda w UK, ale na NHS nie moglem nic dostac. Dopiero https://balancemyhormones.co.uk/ przejelo inicjatywe i stad biore leki.
@SzalonyBombardier 750 zł / konsultacja
@pofosz tu konsultacja £150, £120 test raz na pol roku (full wypas z wszystkim) no i £100 miesiecznie za 5 ampulek TRT + strzykawki i igly.
Moze to nie jest tani biznes ale bylem tam gdzie Ty. Mialem dobra prace, duzo pieniedzy, zona, dziecko, samochody pierdoly ale zawsze jak widzialem ludzi, ktorzy po 17:00 potrafili wyjsc na silownie albo do restauracji to myslalem "kurwa jak!".
Minusow nie ma prawie zadnych, oprocz tego, ze dluzej niz 6h spac sie nie da, bo Cie rozpierdala od srodka zeby dzialac
Po kilku tygodniach terapii odstawilem totalnie alkohol i przestalem palic. Wyrzucilem cukier z diety (do chorego poziomu gdzie sprawdzam ile gram ma kazdy produkt) i zredefiniowalem priorytety. 3 miesiace pozniej mialem juz nowa prace i inne zycie
Zaloguj się aby komentować