Problemem tego państwa jest brak świeżej lewicy oraz prawicy a o centralnej partii można zapomnieć.
Ogólnie to nawet gdyby zaorać bieżące partie to po prostu się wymieszaja i stworzą kolejne 2 opozycjne partie nadal gówno warte. Tak jak by wrzucić kilka gówien do betoniarki i liczyć, że wyjdzie sernik.
#polityka
Cybulion

Skazac wszystkich i odsunac od polityki. Wybrac z najlepszych wykladowcow akademickich rade państwowa i dac im 10 lat na odbudowe kraju. W tym czasie szkolic mlodych na politykow

100mph

@Cybulion Ta, wykladowcow xD Ciężko o bardziej oderwanych od rzeczywistosci i realiow ludzi niz profesorzy zwyczajni. W Sejmie jest mnostwo dzbanow z doktoratami i profesurami. Chcialbys Pawłowicz jako premiera? xD

Bodajze w ksiazce o Kaczynskim jest wzmianka na temat Tuska, ze poszedl do polityki bo byl leniem i mu sie pracowac nie chcialo. Jak sie zorientowal, ze z polityki moze wyleciec przez szefa to postanowil sam nim zostac.

Cybulion

@100mph są też specjaliści wysokiego sortu, generalizowanie że kazdy pracownik naukowy polskich uczelni jest oderwany od rzeczywistości jest strasznie krzywdzace. Ja w swoim zyciu moge powiedziec ze opisujesz jakieś 15% ogółu.

maciekawski

@100mph co to za książka konkretnie, będziesz wiedział?

100mph

@maciekawski chyba czas kaczynskiego, ktos na hejto fragmenty wrzucal

Czokowoko

@maciekawski zapytaj kolegi @smierdakow on wrzucał fragmenty. Fenomenalne sie to czytało.

smierdakow

@maciekawski tak, Czas Kaczyńskiego


Jarosław Kaczyński i Donald Tusk mieli do polityki stosunek szczególny – nie pragnęli władzy. Bycie szefami partii zaspokajało ich polityczne ambicje, a w jeszcze większym stopniu ich życiowe potrzeby. Władzę ma się przez chwilę, partie ma się dłużej. Ta różnica była dla nich zasadnicza, byli przecież politykami zawodowymi, polityka była nie tylko ich pasją, lecz również pomysłem na życie. Miejscem pracy, źródłem dochodów. Poza polityką nigdy niczego nie robili i robić nie potrafili. Nie mieli wielkich oczekiwań bytowych, ale cenili bezpieczeństwo i niezależność, jakie daje posiadanie partii. Postępowali jak właściciele sklepu czy restauracji, dla których biznes nie musi być wielki, ważne, żeby własny. Dla obu przełomowym doświadczeniem była utrata partii w połowie lat 90. Musieli wejść do większych formacji, posmakowali zależności od innych, poznali lęk przed wypadnięciem za burtę. Dotarło do nich, że ich upadek będzie bardziej bolesny niż większości kolegów. Tamci nie zmarnowali szansy, przeszli przez instytucje państwa, co otworzyło im drogę do karier w biznesie, bankowości czy w unijnych instytucjach. Tusk i Kaczyński tej perspektywy nie mieli. Dlatego gdy znowu byli na swoim, gdy założyli kolejne partie, skupili się na nich bez reszty. Nie myśleli o władzy państwowej, myśleli tylko o partyjnym przywództwie. Swoje partie traktowali jak nikt wcześniej – jak własność. Dawniej partie miały liderów, teraz liderzy mieli swoje partie. Status właścicieli budowali z pełną świadomością.


Bycie liderem wystarczało Tuskowi, bo w polityce lubił tylko jej taktyczne aspekty – grę, manewry, dominacyjne rozgrywki. Władzy nie pragnął, bo była męcząca. Nie znosił długiego dnia pracy, nudy państwowych spraw, ciężaru odpowiedzialności. Był typem wiecznego studenta, z głęboką niechęcią do poważnego wysiłku, systematyczności, rutyny. Będąc wicemarszałkiem Senatu, potrafił zasnąć, prowadząc obrady. Gdy nie spał, oglądał mecze na specjalnym ekranie. Kilka razy spotkał go wówczas Kaczyński. „Co robisz?” – pytał Jarosław. „Nic nie robię – odpowiadał Tusk – przecież jestem marszałkiem Senatu”. W świecie ambitnych mężczyzn marzących o władzy Tusk był wyjątkowy. Kilka razy mógł zawalczyć o wejście do rządu, nigdy nie spróbował. Gdy dostał ofertę ministra edukacji w rządzie Suchockiej, odmówił od razu. Tłumaczył koledze: „Czy ty sobie wyobrażasz, żebym codziennie rano wstawał, chodził do jakiegoś ministerstwa, spotykał się z jakimiś ludźmi? Ja bym pierdolca dostał”. Nawet gdy premierem był Bielecki, partyjny kolega, w Tusku się nie zbudziła większa ambicja. Często dopadała go frustracja, że inni zaszli dalej, ale nie mógł się przemóc, stale opóźniał swoje przejście w polityczną dojrzałość.


Ożywiał się wtedy, gdy musiał bronić partyjnej pozycji, przez resztę czasu zadowalał się wegetacją, którą posłowie nazywają polityką, czyli zabijaniem czasu w barze sejmowym. Gdy został wicemarszałkiem, przestał chodzić do baru, odtąd przesiadywał w swoim gabinecie, gdzie z grupą przybocznych snuł marzenia o lepszych czasach. Na te spotkania przy winie trawił cały czas, z przerwą na drzemkę i piłkę nożną. Ostentacyjne lenistwo sprawiło, że świat widział w nim chłopca, tyleż uroczego, co niedojrzałego. Ale nie było to prawdą. Na politykę spoglądał zimno i trzeźwo. Widział w niej bezwzględną walkę o prymat, w której wszyscy wszystkich próbują wykończyć. Niby każdy polityk to wie, on jednak tę prawdę rozumiał wyraźniej. Nie widział w niej jednej z politycznych zasad, lecz zasadę jedyną. Zawsze go fascynowała brutalność politycznego rzemiosła. Lech Kaczyński, który Tuska lubił i znał, już w latach 90. powtarzał mu, że jest jak „cukierek w truciźnie maczany”. Tusk śmiał się, lecz nie protestował. Wiedział, że swoją wizją polityki odbiega od inteligenckich wyobrażeń: bardzo idealistycznych, bardzo merytorycznych. Ukształtowały go inne przeżycia, wychował się na gdańskim podwórku, formacyjnym doświadczeniem były dla niego uliczne awantury oraz ojciec, prosty człowiek, dla którego jedynym narzędziem wychowawczym był pasek od spodni. Tusk był dumny ze swojej bolesnej przeszłości, uważał, że dzięki niej lepiej zrozumiał świat. W polskiej polityce cenił jedynie Wałęsę, a potem Millera. Choć zdobył staranne wykształcenie, nie lubił inteligenckich natur, ich miękkości, ich niezdarności w działaniu, ich naiwności w myśleniu. W szczególności nie znosił warszawskiej elity, jej napuszonych polityków, jej przemądrzałych publicystów. Uważał, że z polityki nie rozumieją nic. Gardził nimi głęboko, nawet gdy go popierali. Gardził nimi zarówno jako chłopak z podwórka, ale również jako historyk. Narzucali polityce liryczne wyobrażenia, on tymczasem wiedział, że takiej polityki w ludzkich dziejach nigdy nie było.

ZmiksowanaFretka

@rm-rf nikt normalny sie do polityki nie pcha i go nie dopuszczą

rm-rf

@ZmiksowanaFretka no i to jest problem

5tgbnhy6

@ZmiksowanaFretka dlatego wplyw polityki na zycie powinnien zostac zmarginalizowany

100mph

@ZmiksowanaFretka Dziwi Cie to? Jak tos ma leb to trzaska hajs uczciwie w sektorze prywatnym. Nie musi oszukiwac na kilometrowkach i deweloperom w dupe wchodzic zeby jezdzic nowym BMW.

Shagwest

@rm-rf Rozpatrywanie tego jako "problem tego państwa" to naiwność. To normalne w polityce na całym świecie. Wszędzie masz emerytów siedzących w polityce od 60 lat, polityków z dziada pradziada czy postacie, które obskoczyły wszystkie partie i poglądy.


Jak chcesz świeżości w klasie politycznej, to musisz wpaść jak Lenin i wyrżnąć wszystkich. Ale efekt będzie raczej słaby.

Cybulion

@Shagwest nie wolno zabijać politykow, ale posadzic i zmusic do pracy w kamieniolomie juz tak.

DirtDiver

@Cybulion A tam nie wolno. U nas zabrakło tego co Rumuni zrobili z Caucesu.

ZygoteNeverborn

to musisz wpaść jak Lenin i wyrżnąć wszystkich

@Shagwest Dlaczego jak Lenin? Nie można wyrzynać w swoim własnym stylu?

Shagwest

@ZygoteNeverborn Ciężko już w tych czasach być oryginalnym.

ZygoteNeverborn

@Shagwest No i właśnie to jest pole do popisu. Takiego zwyczajnego. Nie POPiSu.

bojowonastawionaowca

@rm-rf Politycy są idealnym odzwierciedleniem społeczeństwa. Masz dużą rzeszę ludzi wychowanych na przeświadczeniu, że z mienia wspólnego można się prywatnie dorobić, to politycy dokładnie to robią. Masz ludzi wierzących w każdą bzdurę z internetu i przeświadczonych o swojej nieomylności, to dokładnie takich masz polityków. Masz brak normalnych dyskusji o gospodarce i finansach, tylko ludzi wychowanych na paróweczkach Korwina czy "państwowych" pieniądzach bez limitu, to i masz takich polityków. Masz ludzi łatwo sprzedających się, to i masz takich polityków.


Politycy naprawdę nie biorą się z nieba, oni są faktycznymi przedstawicielami społeczeństwa - takim jakie ono jest, a nie takim, o jakim marzymy.

Gadu_gadu

@bojowonastawionaowca taki mamy kraj jaki potrafimy zrobić..

jonas

Nic sensownego nie umiesz, do żadnej przydatnej pracy nie masz chęci, zdolności ani kwalifikacji, pasywny anal z obleśnymi starcami cię nie interesuje, więc seminarium duchowne odpada. A żyć na cudzym garbie by się chciało przy minimalnym wysiłku, więc rozwijasz talent do włażenia w dupę, umizgiwania się do obcych, opowiadania dowolnych kłamstw i bredni bez mrugnięcia okiem. Wkręcasz się w jakąś młodzieżówkę albo inną strukturę partyjną, im wyżej się wspinasz, tym tłuste kąski z koryta coraz smaczniejsze i większe. Po drodze uczysz się nosić garnitury, przemawiać długo i rozwlekle tak, by nic nie powiedzieć. I gotowe, jesteś zawodowym politykiem, czyli istotą najniższego rzędu, ludzkim odpadem atomowym, społecznym pasożytem i wrzodem, który jednak wszystkich przekonuje, że jest każdemu niezbędny.


Na szczęście garnitur i maglowanie pustych frazesów nikogo nie czynią odpornym na szubieniczną pętlę albo gilotynę.

VonTrupka

kto zatem powinien stanowić prawo legislacyjne w polsce, zabierać wszystkim i rozdawać wybranym?


centralnego ugrupowania w polsce nie ma od wielu lat, bo to był zawsze głos rozsądku, a ten został zakrzyczany z lewej albo z prawej

Zaloguj się aby komentować