Prawdę powiedziawszy, jedynymi rzeczami w mieszkaniu, które Crowley darzył jakimś osobistym zainteresowaniem, były rośliny doniczkowe. Były olbrzymie, zielone i wspaniałe z błyszczącymi, zdrowymi, jaśniejącymi liśćmi.
Działo się tak dlatego, że raz w tygodniu Crowley obchodził mieszkanie z zielonym, plastikowym spryskiwaczem, opryskując liście i przemawiając do roślin.
O rozmawianiu z roślinami dowiedział się w latach siedemdziesiątych z czwartego programu radiowego i uznał to za znakomity pomysł. Chociaż rozmawianie nie jest być może właściwym słowem na określenie tego, co robił.
To zaś, co robił, było uczeniem ich bojaźni bożej.
Ściślej mówiąc - bojaźni Crowleya.
W dodatku co kilka miesięcy Crowley wybierał roślinę rosnącą zbyt powoli albo ulegającą więdnięciu liści czy brązowieniu, albo też po prostu nie wyglądającą tak dobrze jak inne i obnosił ją wśród pozostałych.
— Pożegnajcie się z waszym przyjacielem - mawiał. - Po prostu nie potrafił dać sobie rady...
Następnie opuszczał mieszkanie z występną rośliną i wracał około godzinę później z wielką, pustą doniczką, którą stawiał w widocznym miejscu.
Rośliny były najprzepyszniejsze, najzieleńsze i najpiękniejsze w całym Londynie.
A także najbardziej przerażone.
Terry Pratchett, Neil Gaiman - Dobry Omen
#uuk
tripplin

czasem aż wstyd przyznać przed sobą samym jak bardzo to kocham xD

Odczuwam_Dysonans

@tripplin no właśnie pamiętam tą książę z młodości jak przez mgłę, ale jednak te cytaty wciąż są gdzieś z tyłu głowy ale powoli wracam do czytelnictwa więc z przyjemnością sobie odświeżę

tripplin

@Odczuwam_Dysonans serial był mega, w dużym stopniu odświeżyło mi to wspomnienia z dzieciństwa :]

Odczuwam_Dysonans

@tripplin jest na mojej liście wstydu kumpel też bardzo chwalił.

Zaloguj się aby komentować