#pracbaza #heheszki
Okazuje się, że w moim poprzednim zakładzie pracy wielka awantura bo dużo osób kradło i w końcu się wydało. No i z miejsca kilka osób poleciało, ale padło hasło, że jak ktoś kradł ale się przyzna to dostanie naganę, ucieta premię, ale nie zostanie zwolniony. No i zgłosiło się kilka osób. Jedna z nich już 3 dni później została złapana na ponownej kradzieży :D
cebulaZrosolu

@Weathervax a chociaż coś wartościowego kradli? Czy długopisy? :p

Weathervax

@cebulaZrosolu no niektórzy to pewnie drugą pensję mieli. Zakład produkcyjny, bardzo młody z dużym kapitałem i na fali to i było z czego uszczknac.

plemnik_w_piwie

@cebulaZrosolu wódkę, by ją sprzedać, a kasę przepić.

wonsz

@plemnik_w_piwie insider knowledge co odpędzali i scenariusz nie taki nieprawdopodobny

emdet

@Weathervax najwyraźniej - WARTO

Neried

@Weathervax niektórzy młodzi są gorsi niż starzy. przyzwyczajenia rodem z PRL

Capo_di_Sicilia

@Weathervax ( ͡° ͜ʖ ͡°)

24437c83-267d-4b57-b010-bf8965d3b15b
Pstronk

W firmie w której kiedyś pracowałem zatrudnili gościa akurat przed zimą. W tym samym czasie szef wyczaił okazję jak upadł jakiś zakład i odkupił od nich całe wyposażenie narzędziowni. Masa pilników, wierteł, frezów. No i ten nowy strasznie zainteresowany był co tam leży na magazynie. Po jakimś czasie ktoś zauważył że jakoś podejrzanie zawsze wypchany plecak ma jak wychodzi. Okazało się że oczywiście wynosił sobie te narzędzia. Żeby było jeszcze śmieszniej to gościu na codzień robił bramy wjazdowe. A że interes przez zimę mu gorzej szedł to zatrudnił się żeby do wiosny spokojnie przeczekać. A wszystko co brał to akurat jak znalazł xD

slynny_skorpion

@Pstronk i co dalej było? 100zł mandatu albo dożywocie?

Pstronk

@slynny_skorpion

Odszedł za porozumieniem stron.

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@Weathervax to w moim pierwszym januszexie był można powiedzieć odwrócony model- ludzie uczciwie (a po czasie też wyszło że naiwnie) zapierdalali, a im bardziej wszyscy zapierdalaliśmy i im więcej klientów obsługiwaliśmy, tym bardziej nie było kasy na nic, utargu w kasetce, a w końcowych fazach rozkładu- towaru na półkach. Czemuś tak? Ano bo imć janusz stwierdził, że po co nam nawet drobniaki w kasetce do wydawania reszty, jak może sobie w ciągu dnia wpaść i wszystko zgarnąć. Ot tak, bez żadnego słowa. Odpowiedzią na to dlaczego tak robił może być to, że wszystkie listy na siebie z dostawy do domu przekierował do biura, a na jego biurku nieprzerwanie rósł stos nieopłaconych faktur, rachunków i pism wszelakich. Za telefony służbowe, za prąd w lokalu, za internet, sprawa w sądzie za poprzedni lokal i niespłacenie zaległego czynszu, ale też za leasing swojego suva, za co najmniej 2 kredyty, za niewywiązanie się z umowy z innym pracownikiem, na nakupienie sprzętu w hurtowni i niespłacenie tego, w drugiej w sumie też... i w trzeciej też , za komornika, który kilka razy był w wiadomym celu... w sumie to szybciej było wymienić czego tam na tym stosie makulatury nie było. No ale wiadomo- nowy suv bmw w leasingu musi być, bo on nie będzie jeździł "starym zdezelowanym kangurem", wakacje z całą rodziną 2 razy do roku muszą być, chuj w ludzi i ich wypłaty, remont generalny chaty z zewnątrz i wewnątrz musi być, rachunki i zobowiązania mogą poczekać. Wszystko według zasady "niech ludzie widzą", chociaż to bardziej przypominało "zesraj się a pokaż się". Jak poszedłem do korpo i się przekonałem, że dzień wyjścia przelewu to rzecz święta, to dopiero do mnie dotarło jak bardzo dawałem się do tej pory szmacić. I to jeszcze za gówno nie pieniądz, w większości płacony pod stołem. Nigdy kurwa więcej, niech te wszystkie cwaniackie jdg zdechną jak najszybciej.

Opornik

@NiebieskiSzpadelNihilizmu

>Ot tak, bez żadnego słowa


Ale przecież pod koniec dnia trzeba zrobić kasę, nie było problemów jak było manko?


>No ale wiadomo- nowy suv bmw w leasingu musi być,


Ile ja takich historii słyszałem. Właściwie to mogła by być pasta. Ruchanie pracowników w PL to w wielu branżach był standard jeszcze do niedawna.

NiebieskiSzpadelNihilizmu

Ale przecież pod koniec dnia trzeba zrobić kasę, nie było problemów jak było manko?

@Opornik odpowiedź bardzo krótka: xD. Odpowiedź nieco tylko dłuższa- kluczowe i nieprzypadkowe jest tu słowo januszex Naprawdę, kwestia pieniędzy jako takich i tego jak one wędrowały w tym kurwidołku to był temat z którego możnaby robić doktorat. Na przykład jak nas wszystkich zatrudniał w swojej drugiej wirtualnej firemce na uwaga 5/64 etatu, żeby majstrować przy podatkach.


Powiem tak- to była moja pierwsza ever praca, cóż- gdzieś trzeba było się zaczepić, żeby móc zdobyć jakiekolwiek doświadczenie na start, a niestety w moich okolicach i z kierunkiem, który sobie wybrałem nie było specjalnie w czym przebierać, więc brałem co było. Człowiek wiedział, że to nie jest normalne, ale no życie, natomiast potwierdzenie faktu zjebizmu tego człowieka pojawiło się, dość szybko, jak chciał mnie wkręcić w standardowe "sklepowe" soboty 9-13. "Gdzie haczyk?" powiesz. Ano sobie wymyślił sobie, że przecież to sobota, "i tak nie mam nic lepszego do roboty w domu" (o ty bezczelny chujku) więc sobie mogę przychodzić na te 4 godzinki, i tak nic się tu nie dzieje, nikt nie przychodzi (a to akurat była prawda), wiec sobie posiedzę i się zmyję. No i oczywiście z racji że nic się nie dzieje, to "oczywiście" posiedzę sobie za darmo. Nawet wtedy go po prostu wyśmiałem i kazałem szukać frajera gdzie indziej, więc w wielkich bólach się zgodził mi za te 4 gównogodziny płacić mimo, że ani mi to nie leżało, ani nie było potrzebne, ani nic z tego nie było, bo ponownie- jak za miesiąc w te soboty pojawił się 1 klient, to było święto. Ale jak mu mówiłem, że to mu się nie spina matematycznie, bo musi mi więcej zapłacić, niż z tego ma kasy, to niee "bo muszę być", nie docierało. No to sobie tak siedziałem i tłukłem dupogodziny. Po miesiącu już tym rzygałem. Po 2 przeczytałem wszystko co mnie interesowało, a co było w internecie, obejrzałem jutuby, przejrzałem kwejki... No kurwa nie było co robić, a ja po prostu nienawidzę "być w robocie" i gapić się w sufit, więc żeby cokolwiek robić, to po prostu stwierdziłem, że na chuj będę otwierał ten grajdołek po przyjściu, po prostu przymykałem drzwi, robiłem sobie kawę albo herbatę, lałem do wiadra wrzątek, trochę płynu i sprzątałem wszystkie podłogi, półki, regały, wszystko co się dało, byleby tylko się czymś zająć. A było czym, bo kurwa nikomu tam nie zależało na czystości, żaden się nie chwycił nawet raz miotły, żeby pozamiatać.


I tak, to dalej były bezwartościowe dupogodziny za jeszcze bardziej gówniane pieniądze, ale cóż... 2 lata tam porobiłem i stamtąd spierdoliłem, w sumie jako ostatni jak już wszyscy odeszli, bo się miarka z niepłaceniem ludziom przebrała, plus janusz dorobił się w międzyczasie wyjątkowo wrednego nawyku podpuszczania ludzi, żeby ci donosili mu na resztę, żeby miał na nich haki w swoim mniemaniu. Mnie na odchodne próbował... oskarżyć o kradzież Co jest wyjątkowo zabawne w kontekście tego, że jak odchodziłem, to tam już nawet nie było czego kraść jakby mi wpadł do głowy taki cudowny pomysł xD Nawet nie miałem do tego chuja cienia sympatii, tylko jak mi wyskoczył z tekstem, że "jest mi łaskawie w stanie odpuścić jak zrzeknę się ostatnich zaległych 2 miesięcy wypłat", to po prostu wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem na policję. Zabawnie było patrzeć jak się wije przy nich próbując obrócić to w żart, szkoda tylko że panowie policjanci zdawali się nie podzielać zdania tego idioty. A po 2 miesiącach jak został wreszcie sam ze swoim ego, tak jak zawsze chyba chciał, to któregoś dnia będąc na mieście zobaczyłem tylko jak 2 gości zdejmuje szyld z jego sklepu, a witryna sklepowa została zaklejona papierem. Nawet się na sekundę nie zatrzymałem.

Opornik

@NiebieskiSzpadelNihilizmu Miło.

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@Opornik miło to było jak stamtąd wypierdoliłem Co ciekawe- na to co wtedy czułem jeśli już, jak widziałem jak ten jego grajdół się zamyka Niemcy wymyślili osobne określenie: schadenfreude

100mph

A zarobiliscie kiedys dla pracodawcy 150k pln netto jednym telefonem wbrew jego woli? Ja zarobilem. Podziekowan nie bylo. Premii nie bylo.

Uratowalem tez firme wiozac oferte na przetarg starym gruzem. Gruz sie rozsypal. Poprosilem brata, ktory mieszka w miescie docelowym, zeby wzial ode mnie oferte i dowiozl na czas. Przetarg wygrany. Podziekowan nie bylo. Przemii nie bylo. Zwrotu kosztow nie bylo. Opierdol byl, ze starym gruzem pojechalem. Sam mi kazal nim jechac.

Pod sam koniec naszej przygody nie podpisal mi praktyk budowlanych do uprawnien. Ogolnie mam bardzo duzo historii z tym pracodawca.

Opornik

@hist4min4 Jaki? #realiapracywpolsce? #szararzeczywistosc?

Odwrocuawiacz

To jest piękne. Znam osobiście zakłady które popadały przez kradzieże.

Niektóre zostały sprzedane i pierw zwolnienia potem budowanie na nowo i działają do dziś.

U nas jest taki mental że jak coś jest firmowe to w sumie niczyje.


Jak pracowałem w aso to najbardziej mnie rozpierdoliło jak jeden z kierowników salonu sprzedaży aut chodził i "sprzedawał" kartę paliwową na tankowanie za 200 zł a chciał 100 zł w gotówce.

Potem karty nam zabrali przez idiotę który jak się okazało zarabiał najwięcej wśród kierowników innych działów.

Zaloguj się aby komentować