Praca w software housie a firmie produktowej to jest przepaść.

W software housie miałem tak, że nie wiedziałem w co włożyć ręce tyle było tematów. Tu jeden klient chce mockupy na już, tu warsztaty kilkudniowe z jeszcze innym klientem na które się trzeba przygotować, tu wymagania w jakimś projekcie się zmieniły i na szybko trzeba zrobić podmiankę na designach żeby się zgadzało bo devi nie wiedzą jak coś ma wyglądać, tu trzeba przygotować prototyp na testy użyteczności, tu ogarnąć nowe flow jeszcze komuś innemu.

A w produkcie? Rany... Najluźniejszy okres jaki miałem w software housie nie był tak luźny jak taki przeciętnie zajęty okres tu gdzie jestem. Jestem w szoku, że rzeczy które przywykłem robić w dwutygodniowym sprincie tu są rozkładane na kwartał i ludzie zastanawiają się czy to się uda zrobić. Przerost komunikacji nad działaniami jest porażający, efektywność komunikacji leży i kwiczy, ale co się będę przejmował - nie mój problem. Na początku turbo się bałem że zaraz ktoś pomyśli że się opieprzam całe dnie, ale jestem bez przerwy chwalony za efektywność, więc jedyne czego muszę się nauczyć to po prostu tego żeby pracować spokojniej.

Absolutnie fantastyczne uczucie.

#praca #pracbaza #it #pracait
maximilianan

@Maciek po doświadczeniach w LG na procesie mam identyczne odczucia tam był zajob i zero organizacji, teraz jest też zero organizacji, ale dzieje się wszystko tak wolno, że można sobie przygotować plany awaryjne, a potem jeszcze wyjść na geniusza xD

wiatraczeg

Jest coś gorszego od software house'a?

Maciek

@wiatraczeg dla designera tak - agencja. Nie dość że zapierdol podobny to jeszcze nie masz komunikacji z klientem i żadnym zespołem wykonawczym

koszotorobur

@Maciek - podzielam uczucie - niemniej ile się nauczyłem podczas czasów zapierdolu to moje - bez tego doświadczenia też nie dostałbym tej spokojniejszej roboty - więc nic nie poszło na marne.

Maciek

@koszotorobur oj tak. tak jak w SH myślałem o sobie jako o tłumoku, tak tu jestem wymiataczem

koszotorobur

@Maciek - oni właśnie najbardziej żerują na ludziach z niskim (albo nieodzwierciedlającym rzeczywistość) poczuciem własnej wartości

jimmy_gonzale

Taką pracę trzeba szanować i nie robić za szybko. Tylko nie wykec z tekstem do managera jak ja kiedyś.

"Ooo to mogę jeszcze wolniej" xD

ZohanTSW

Brakuje ci software house'u? Ja natomiast z doświadczenia wiem, że takie tempo sprzyja szybkiemu wypaleniu zawodowemu. Żyjesz ciągle w napięciu i jedyne co cię może ratować to pasjonujący projekt, a to nie zdarza się zbyt często.

No i jak do tej pory było u mnie tak, że im większa firma, tym większa laba, czy software house, czy firma projektowa nie miało to znaczenia. Moja pierwsza praca to była duża korporacja (własny projekt). Luzik, brak stresu, piękne życie, piękne czasy, ale po dwóch latach poczułem że nauczyłem się już wszystkiego, co mogłem. Poszedłem wtedy do startupu (własny projekt) gdzie był ostry wpierdol, crunche i nadgodziny, ale projekt wybitnie pasjonujący i przyrost umiejętności bardzo zadowalający. Gdyby nie zjebany zarząd to bym pewnie został. Potem 2 software house'y w których ciśnienie proporcjonalnie rozkłada się odwrotnie proporcjonalnie co do wielkości, pomiędzy poprzednimi dwoma.

Obecnie cenię sobie spokój głowy, żeby praca nie męczyła mnie, a przez to bym miał chęć po fajrancie usiąść do własnego projektu

Maciek

@ZohanTSW absolutnie mi tego nie brakuje. Praca w SH zaowocowała u mnie depresją lękową i okresami bezsenności. Po prostu nie mogę nadal uwierzyć że da się pracować efektywnie i bez miliona wątków do ogarnięcia jednego dnia na już

Ragnarokk

Pracowałem ponad pół dekady do lutego tego roku. Wszystko zależy od projektu, były bardzo różne. I były sytuacje, że ponad 1.5 roku byłem w jednym, więc prawie jak praca w produkcie. Ludzie mniej pracują w jednej firmie często

Z drugiej strony nie było nudy. Sporo różnych światów się poznało. Co mnie bardziej boli, że sporo tych projektów albo zamkniętych, albo nie załapało, więc mało mogę pokazać "to zrobiłem"

Maciek

@Ragnarokk ja 6 lat spędziłem w SH i przy samych white labelach, więc nawet jak pokażę komuś że coś zrobiłem to nie ma na to nigdzie żadnego dowodu.

Ragnarokk

@Maciek

U mnie to bardziej kwestia satysfakcji, nie wygląda jakbym miał w przyszłości szukać pracy u kogoś, ale jakbym miał to rzeczywiście też portfolio bym miał tylko spoza SH.

libertarianin

100% zgoda pod warunkiem że firma ma stabilny produkt i zyski. Jakbyś był w jakimś pojebanym startupie prowadzonym przez młodych szczyli to bys miał tak jak w sh. Zmiany w projekcie, szybko szybko, byle jak, nie wyszło, ojej wypierdolimy trochę ludzi. Potem jednak zatrudnimy. No nic znowu wypierdolimy.

sl33ph4nd

@libertarianin kurwa myślałem że to był ewenement u mnie a to jednak gdzieś się powtarza xD

libertarianin

@sl33ph4nd przez ostatni rok przeszedłem przez 5 firm z różnych powodów, ale schematy się powtarzają XD layoffy to norma teraz

szczekoscisk

W moim korpo jest poryty scrum. Więc jeśli trzeba zrobić małą zmianę to idzie na to jeden dzień pracy.

A że PO i SM dba o średnią to tak się estymuje zadania na planowaniu by punkty się zgadzały i w efekcie ludzie często nie robią prawie nic przez sprint.

A że praca zdalna więc pracuje się z 10h tygodniowo i to wszystko przy niebotycznych zarobkach 😏

KapitanBomba

Jakie pojebane nazewnictwo to jest zawód ?

Maciek

@KapitanBomba przepraszam, ale nie rozumiem o co dokładnie pytasz

Zaloguj się aby komentować