Potrzebowałem jakiejś pozycji, która mnie ukoi, pogłaszcze, wciągnie i da święty spokój. Nietzsche zaczął mnie już męczyć tymi wygibasami w "Tako Rzecze Zaratustra". Niech raczy wypierdalać na parę tygodni. Jungowi bym tak nie powiedział, Jego kulturalnie poprosiłem o zaczekanie z miesiąc z tym swoim mieszaniem Alchemii z Psychologią i Misterium Coniunctionis, w którym przypisy zajmują czasami 70% strony. Chciałem być dokładny w czytaniu. 20 stron czytałem z 3 tygodnie, bo w międzyczasie musiałem wałkować trzy różne okresy w Mitologii, żeby pojąć, o czym do mnie mówi.

Wracam do mojej magicznej serii, którą pewnie zdecydowana większość z Was zna: do Cmentarzyska Zapomnianych Książek. Tym razem, po Cień Wiatru, odpaliłem Labirynt Duchów. Niech się dzieje. Wywody Fermina Romero De Torres mogę czytać godzinami.

#ksiazki
117420e8-5da3-48c0-bbb1-8c8be92b16ba
moll

@Afterlife spróbuj _Księgę o niewidzialnym_ Schmitta

Zaloguj się aby komentować