Ostatnio wybrałem się do Domu Poezji - Muzeum Haliny Poświatowskiej w Częstochowie.
Z grubsza można powiedzieć, że to muzeum biograficzne jak każde inne. Do obejrzenia jest film przedstawiający historię Haliny, egzemplarze utworów przełożonych na inne języki (jeden kraj w szczególności mnie zdziwił), różne pamiątki po poetce i zdjęcia. Wiadomo, w końcu to muzeum biograficzne.
Jednakże jedna rzecz, a raczej osoba, wyróżnia te konkretne muzeum spośród innych, które do tej pory odwiedziłem. Tą osobą jest brat Haliny, pan Zbigniew, który oprowadza zwiedzających i opowiada historie, zabawne abegdotki i inne takie. Przewspaniała osobowość i żałuję, że nie byłem bardziej śmiały, żeby podpytywać go chociażby o ludzi, których poznał dzięki swojej siostrze. Trzeba wspomnieć, że od najmłodszych lat miał styczność z mieszkańcami/bywalcami Domu Literatów i Piwnicy pod Baranami. Coś niesamowitego!
Oczywiście o swojej siostrze także miał sporo do powiedzenia i to rzeczy, których trudno dowiedzieć się z internetu. W pewnym momencie zrobiło mi się go żal, ponieważ widać było, że opowiadanie o Halinie rozdrapuje stare rany - w końcu kobieta zmarła zdecydowanie zbyt wcześnie. Tym większy mój podziw, że kultywuje pamięć o poetce.
Jak najbardziej polecam każdemu, kto kiedyś zjawi się w Częstochowie.
#kultura #ksiazki #poezja #czestochowa
Z grubsza można powiedzieć, że to muzeum biograficzne jak każde inne. Do obejrzenia jest film przedstawiający historię Haliny, egzemplarze utworów przełożonych na inne języki (jeden kraj w szczególności mnie zdziwił), różne pamiątki po poetce i zdjęcia. Wiadomo, w końcu to muzeum biograficzne.
Jednakże jedna rzecz, a raczej osoba, wyróżnia te konkretne muzeum spośród innych, które do tej pory odwiedziłem. Tą osobą jest brat Haliny, pan Zbigniew, który oprowadza zwiedzających i opowiada historie, zabawne abegdotki i inne takie. Przewspaniała osobowość i żałuję, że nie byłem bardziej śmiały, żeby podpytywać go chociażby o ludzi, których poznał dzięki swojej siostrze. Trzeba wspomnieć, że od najmłodszych lat miał styczność z mieszkańcami/bywalcami Domu Literatów i Piwnicy pod Baranami. Coś niesamowitego!
Oczywiście o swojej siostrze także miał sporo do powiedzenia i to rzeczy, których trudno dowiedzieć się z internetu. W pewnym momencie zrobiło mi się go żal, ponieważ widać było, że opowiadanie o Halinie rozdrapuje stare rany - w końcu kobieta zmarła zdecydowanie zbyt wcześnie. Tym większy mój podziw, że kultywuje pamięć o poetce.
Jak najbardziej polecam każdemu, kto kiedyś zjawi się w Częstochowie.
#kultura #ksiazki #poezja #czestochowa
Zaloguj się aby komentować