Na północy (kierunek Charków) w zasadzie Ukraińcy już wygrali, bo tłuką tam ruskich od tygodni.
Międzyczasie sporo zniszczeń było na Krymie, co zapewne jest preludium do odbicia półwyspu, bo jest to możliwe wyłącznie do wyborów w USA. Jak tam Ukraińcy nie wejdą to półwysep przepadnie na dziesiątki lat jak nie na zawsze.
Dodatkowo ruscy mają problem, by uzupełniać mięso ochotnikami i łapankami bez mobilizacji.
Ponadto Ukraina ma już samoloty, co też powoli wymusza zmiany taktyki.
Gospodarczo jest taka kicha, że w 2025 może być załamanie totalne.
Wszystko się sypie i myślicie pewnie, że o wow, teraz wystarczy przetrzymać i docisnąć ruskich i będzie koniec. No nic z tych rzeczy. Przypominam, że upadkiem ruskich nie są zainteresowane USA. Niezależnie kto tam wygra, będzie mieszać tak, by Ukraina nie mogła wygrać ani przegrać. Natomiast to prowadzi niestety do sytuacji, że w 2025 roku fiutin jednostronnie zawiesi broń, zachód zakręci kurek z kasą i pomoc, A Ukraina najwyżej będIe mogła bawić się z partyzantkę.
Tak czy inaczej fiutin zaanektuje Białoruś, wymiesza wojska, odbuduje straty i jesienią 2026 będzie chciał pierdolnąć w Łotwę. W tym samym czasie USA będzie szykować się do obrony Tajwanu przed Chinami.
W zasadzie nie ma takiego scenariusza, który by zakładał pozytywne rozstrzygnięcia. Nawet jeżeli u ruskich będzie totalny krach gospodarczy, to wtedy będzie mobilizacja, co ba froncie tylko pogorszy.
#przemyslenia #ukraina
#wojnawnaukrainie