Chronicles Boston Tea Party- nie znałem nic Alana Balewskiego, a tu okazja do dwóch jego tworów. To miał być zapach portowy. Liny, smary, oleje, spoceni dokerzy i bostońska herbatka. Czuję głównie herbatę, ale za to jaką. To najlepsza herbata jaką poznałem. Tak bardzo chciałbym czuć te wszystkie brudne nuty, ale jest tylko przyjemny, jaśminowy napar. Top perfumy, ale miało być inaczej, bardziej beaufortowo.
Chronicles Cleopatra's Power Play- pachnie bardzo retro. Jak ciocia zza granicy, która odwiedzała nas pod koniec lat 80. Lubiłem jak ciocia przyjeżdża ( ͡° ͜ʖ ͡°) Miło mi się ten zapach kojarzy. Perfumy w starym stylu. Mydełko Fa. Pomyślałem, że kupię żonie kilka mililitrów, ale zobaczyłem cenę. Och ciociu.
Xerjoff More Than Words- fajne to jest. Na początku taka delikatna róża, pomyślałem że to nie dla mnie, że bardziej kobieca parfuma. Później jednak, kiedy powychodziły żywice zrobiło się dobrze. Mocne 6/10.
Xerjoff Tony Iommy- kurde, ogromne oczekiwania i zonk. Nie zrozumcie mnie źle, to jest dobry zapach. Ale wiedząc, że dżerk off robi ładne zapachy i widząc cenę spodziewałem się czegoś co zmiecie mnie z planszy. No jest ok, ale nie nie będę o nim pamiętać. Jest słodko, dużo rumu. Jednak wolę rum w FM Monsieur za połowę tej ceny.
Nishane Papilefiko- gęsta pulpa, tak jakby do blendera wrzucić owoce i pralinki. Nie lubię słodkich zapachów, ale to dla mnie się bardzo podoba. Połączenie z suchymi drewienkami wypada świetnie. Mógłbym to spokojnie nosić, chociaż na fragrantice oceniany jest jako damski.
Nishane Tempfluo- od początku coś mi nie grało w tym zapachu. Jakaś taka obca nuta, która nie pasowała do całości. Sztuczna i metaliczna. W końcu to rozpoznałem. Żelazko! To zapach prasowania.
Spirit of Kings Kursa- woda różana.
PerfumeCraft Kaszebsczi Mech- co kilka miesięcy wracam do tego zapachu. Jaki to jest kurde sztos. Najlepsze co poznałem w 2024. Będzie flakon grany jak tylko się odkuję po zakupie roweru.
Ormonde Jayne Arabesque- otwarcie bardzo orientalne. Później robi się bezpiecznie, europejsko. Czuję też może tytoń, taki świeży, jeszcze mokry liść. Przyjemne perfumy, ale giną w bezmiarze dostępnej niszy.
Kajal Alujain- świetna róża dla chuopa. Taka przydymiona, jakby leżąca na gorącym piasku pustyni. Jest w tym taka suchość i pylistość. Trafia do top 5 moich róż (obok Akaster, Promise, Cuir Cavalier i MFK l'Homme À la rose).
#perfumy #recenzjeperfum
@Okrutnik dzięki, że mi przypomniałeś o zapachach Alana, poznałem jego twórczość w małym tylko stopniu, bo przez projekt, który zrobił dla społeczności perfuforum, zapachy te były na prawdę dobre jakościowo. Muszę zamówić sample set tego co zrobił pod szyldem Chronicles.
Trochę namówiłeś na Chronicles. To, co o nich napisałeś, brzmi świetnie. Ciocia z Ameryki w latach 80' to był chodzący cud. Ale Boston też mam ostatnio w głowie - z racji penetrowania informacji o pożarze w klubie "Coconut Grove". I kocham herbatę. Ścigam ją w perfumach i w zasadzie to nic nie znalazłem. @Barcol ostatnio dał nadzieję opisem Opus IX (zielona jaśminowa, ale to też herbata).
More Than Words testowałem ostatnio (trzy globale). Zaszufladkowałem razem z PdM Akaster. Jednak za każdym razem wybrałbym Akastera. Xerjoff troszkę babski właśnie.
@dziadekmarian cóż, jeśli szukasz herbaty, to spróbuj tego. Jest bardzo realistyczna. Czytałem, że facet szukał starych gatunków, żeby odwzorować je we flakonie.
Jakoś nigdy mi nie przyszło do głowy, aby pachnieć herbatą, ale to na pewno jedne z ciekawszych perfum. Ciężko jednak usprawiedliwić tę cenę. Bardzo duża jej cząstka, to cały anturaż perfum. Bardzo ładny flakon, ciężki grawerowany korek, drewniane pudełko z ilustracjami, do których stworzenia zatrudniono artystę. Całość wygląda jak książka. Storytelling na poziomie Beauforta.
Wracając do zapachu, to brakuje mi jednak tego portowego zaduchu. Często kręcę się w okolicy stoczni i portu, unosi się tam taka charakterystyczna woń smarów, smoły i to mi obiecano.
Ciocię miałem z NRF-u, ale też fajną. Miała trwałą i różową garsonkę. Taka trochę Teresa Orlowski.
@Okrutnik Jeśli szukasz portowych klimatów, to zakręć się za najnowszym dziełem Alana, wydanym pod szyldem Bale Perfumes - ,,Mare Goticum''. Tam znajdziesz dokładnie to, o czym piszesz. Smary, zapach portu, morska bryza. Całość ma bardzo naturalny wydźwięk, do tego całkowicie noszalne. Za te portowe konotacje odpowiada naturalny olejek pozyskany z bałtyckiego bursztynu. Wiem, że nakład się już wyczerpał ale pojawiają się na grupach perfumowych sample czy mniejsze wersje travel do kupienia. Warto przetestować. Ja mam pełny flakon i jest to kawał dobrego, oryginalnego pachnidła moim zdaniem.
@radjal Dover-Calais z projektu dla użytkowników perfuforum też jest fajny
@pedro_migo Zgadzam się w 100%
Zaloguj się aby komentować