nobodys
★Gruba ryba
Opowiem wam dzisiaj o pewnej górskiej wycieczce po której mam największy niedosyt. Ah, no i jak człowiek uczy się na błędach i czasami ma więcej szczęścia, niż rozumu
Chodzi o góry Bucegi w Rumunii w 2021 roku.
Dzień wcześniej różowa mówi mi, że na jutro zaplanowała wycieczkę "po górkach". Nie robiłem researchu i po prostu zaufałem, że jest to w miarę dobrze zaplanowane, ale..
Z rana po śniadaniu zapakowała jedną butelkę wody 0,5L, po kanapce i oznajmia, że jedziemy. Już wtedy zapaliła mi się czerwona lampka i mówię, że niech się nie wygłupia i trzeba koniecznie wziąć jeszcze dużą wodę i dużo więcej jedzenia
Wyjechaliśmy z Braszowa wynajętym samochodem i do Busteni mieliśmy jakieś 30 km, grubo ponad godzinę jazdy. Samo Busteni jak i sąsiednia miejscowość Sinaia to takie trochę Zakopane i w sezonie ogromne korki na drogach.
Samochód zaparkowany, drużyna A gotowa. Z dołu patrzę na te góry i, no jest wysoko. Plan był taki, że wchodzimy a powrót kolejką linową.
Na początku był z nami ogrom ludzi, ale 99% tych osób wzięło sobie za cel pobliski wodospad, do którego był łatwy dostęp dróżką.
Za wodospadem zostaliśmy sami i już po krótkim czasie okazało się, że ta wycieczka nie będzie taka lekka. Kulturalna ścieżka się skończyła, ale szlak zaznaczony. W skrócie oznaczało to tyle, że przez większość drogi musieliśmy się łapać i podpierać rękami. To, że mieliśmy tylko przeciętne adidasy też było błędem.
Po jakichś 30 minutach od wodospadu wyprzedził nas lokalny facet i przez chwilę rozmawialiśmy. Pokierował nas i mówi, że za 2-3 godziny powinniśmy być na górze + że woda którą po drodze będziemy mijać spokojnie można pić (najlepsza woda ever), życzył nam wszystkiego dobrego i poszedł dalej. Chłop nie był tam z przypadku bo miał pełne wyposażenie górskie. Tymczasem my..
Na tym etapie zdałem sobie sprawę, że nie zapiąłem kieszeni w spodenkach w której miałem klucze samochodowe. Jaką ulgę poczułem macając te klucze.. kieszeń szybko zapiąłem.
Spacerowaliśmy powoli, bo nie był to teren na popisy a nasza kondycja wtedy była co najwyżej średnia. Przy źródełku napełniliśmy butelki wodą i tak jak wspominałem, jeżeli woda może mieć smak to tamta miała 10/10. Na szlaku spotkaliśmy dosłownie garstkę osób.
W +- połowie trasy był jeden odcinek na którym było trzeba się mocno przytulić do ściany ziemi, bez tego nie było opcji wdrapania się, a na pewno nie z naszymi bucikami. Zastanawiałem czy na pewno mamy iść dalej, bo ten krótki odcinek mnie przeorał fizycznie ale jeszcze mocniej psychicznie. Spotkaliśmy chwilę później trochę od nas starszą parę i się wzajemnie wspieraliśmy
Już na samym końcu szlaku po odcinku z łańcuchami gdzie nie było trzeba się wspomagać rękami odsapneliśmy, ale.. zdaliśmy sobie sprawę z tego, że my nie byliśmy tego dnia największymi ignorantami którzy nie docenili gór. Jakiejś rodzince zachciało się schodzić ze szczytu i matka dzieci miała na stopach flip flopy. Do tego smartfon włożony do tylnej kieszeni krótkich jeansów który na naszych oczach jej wypadł (na szczęście tylko na ścieżkę). Nie potrafię sobie wyobrazić, że tej rodzinie udało się zejść i prawdopodobnie wrócili na górę.
Na górze przy zamkniętym schronisku (1 zdjęcie) odżyliśmy i była już cywilizacja, czyli owce
Jakiś kilometr dalej była kolej linowa i na szczęście najpierw się tam udaliśmy. "Na szczęście", bo bilety były sprzedawane do godziny XY a my byliśmy tam z jakieś pół godziny przed końcem sprzedaży.. musieliśmy się jeszcze nastać z 2 godziny w kolejce do zjechania w dół i nie było opcji na dalsze tuptanie po górkach. Cena takiego zjazdu za osobę to 70LEI czyli jakieś 70zł..
W kolejce przed nami spotkaliśmy jeszcze polską rodzinę i martwiliśmy się wszyscy, czy w ogóle ta kolej linowa wszystkich z góry w tym dniu zabierze.. było tam pełno rodzin z dzieciakami. Już sobie wyobrażałem nocowanie na schodach XD na szczęście nie było takiej potrzeby.
Sama kabina którą zjechaliśmy nie była jakaś super, szyby były brudne i nie było można za bardzo nacieszyć oko ani nagrać coś szczególnego. Ogólnie ten kompleks kolei linowej to takie 2/10, bo ceny kompletnie nie pasują do warunków.
Wypad bardzo miło będę wspominał, lecz niedosyt został. Są to bardzo fajne tereny, tylko trzeba całość dużo lepiej zaplanować, żeby niepotrzebnie się nie stresować jakimiś brakami. Od tamtego czasu zawsze robię wcześniejszy research nawet kiedy w teorii nie muszę i mam pod ręką kilka wgranych tras na różne ewentualności
Gdybym miał swój "bucket list" to pasmo górskie Bucegi by było na tej liście bardzo wysoko może jeszcze kiedyś
#gory #podroze #rozkminy #rumunia
Chodzi o góry Bucegi w Rumunii w 2021 roku.
Dzień wcześniej różowa mówi mi, że na jutro zaplanowała wycieczkę "po górkach". Nie robiłem researchu i po prostu zaufałem, że jest to w miarę dobrze zaplanowane, ale..
Z rana po śniadaniu zapakowała jedną butelkę wody 0,5L, po kanapce i oznajmia, że jedziemy. Już wtedy zapaliła mi się czerwona lampka i mówię, że niech się nie wygłupia i trzeba koniecznie wziąć jeszcze dużą wodę i dużo więcej jedzenia
Wyjechaliśmy z Braszowa wynajętym samochodem i do Busteni mieliśmy jakieś 30 km, grubo ponad godzinę jazdy. Samo Busteni jak i sąsiednia miejscowość Sinaia to takie trochę Zakopane i w sezonie ogromne korki na drogach.
Samochód zaparkowany, drużyna A gotowa. Z dołu patrzę na te góry i, no jest wysoko. Plan był taki, że wchodzimy a powrót kolejką linową.
Na początku był z nami ogrom ludzi, ale 99% tych osób wzięło sobie za cel pobliski wodospad, do którego był łatwy dostęp dróżką.
Za wodospadem zostaliśmy sami i już po krótkim czasie okazało się, że ta wycieczka nie będzie taka lekka. Kulturalna ścieżka się skończyła, ale szlak zaznaczony. W skrócie oznaczało to tyle, że przez większość drogi musieliśmy się łapać i podpierać rękami. To, że mieliśmy tylko przeciętne adidasy też było błędem.
Po jakichś 30 minutach od wodospadu wyprzedził nas lokalny facet i przez chwilę rozmawialiśmy. Pokierował nas i mówi, że za 2-3 godziny powinniśmy być na górze + że woda którą po drodze będziemy mijać spokojnie można pić (najlepsza woda ever), życzył nam wszystkiego dobrego i poszedł dalej. Chłop nie był tam z przypadku bo miał pełne wyposażenie górskie. Tymczasem my..
Na tym etapie zdałem sobie sprawę, że nie zapiąłem kieszeni w spodenkach w której miałem klucze samochodowe. Jaką ulgę poczułem macając te klucze.. kieszeń szybko zapiąłem.
Spacerowaliśmy powoli, bo nie był to teren na popisy a nasza kondycja wtedy była co najwyżej średnia. Przy źródełku napełniliśmy butelki wodą i tak jak wspominałem, jeżeli woda może mieć smak to tamta miała 10/10. Na szlaku spotkaliśmy dosłownie garstkę osób.
W +- połowie trasy był jeden odcinek na którym było trzeba się mocno przytulić do ściany ziemi, bez tego nie było opcji wdrapania się, a na pewno nie z naszymi bucikami. Zastanawiałem czy na pewno mamy iść dalej, bo ten krótki odcinek mnie przeorał fizycznie ale jeszcze mocniej psychicznie. Spotkaliśmy chwilę później trochę od nas starszą parę i się wzajemnie wspieraliśmy
Już na samym końcu szlaku po odcinku z łańcuchami gdzie nie było trzeba się wspomagać rękami odsapneliśmy, ale.. zdaliśmy sobie sprawę z tego, że my nie byliśmy tego dnia największymi ignorantami którzy nie docenili gór. Jakiejś rodzince zachciało się schodzić ze szczytu i matka dzieci miała na stopach flip flopy. Do tego smartfon włożony do tylnej kieszeni krótkich jeansów który na naszych oczach jej wypadł (na szczęście tylko na ścieżkę). Nie potrafię sobie wyobrazić, że tej rodzinie udało się zejść i prawdopodobnie wrócili na górę.
Na górze przy zamkniętym schronisku (1 zdjęcie) odżyliśmy i była już cywilizacja, czyli owce
Jakiś kilometr dalej była kolej linowa i na szczęście najpierw się tam udaliśmy. "Na szczęście", bo bilety były sprzedawane do godziny XY a my byliśmy tam z jakieś pół godziny przed końcem sprzedaży.. musieliśmy się jeszcze nastać z 2 godziny w kolejce do zjechania w dół i nie było opcji na dalsze tuptanie po górkach. Cena takiego zjazdu za osobę to 70LEI czyli jakieś 70zł..
W kolejce przed nami spotkaliśmy jeszcze polską rodzinę i martwiliśmy się wszyscy, czy w ogóle ta kolej linowa wszystkich z góry w tym dniu zabierze.. było tam pełno rodzin z dzieciakami. Już sobie wyobrażałem nocowanie na schodach XD na szczęście nie było takiej potrzeby.
Sama kabina którą zjechaliśmy nie była jakaś super, szyby były brudne i nie było można za bardzo nacieszyć oko ani nagrać coś szczególnego. Ogólnie ten kompleks kolei linowej to takie 2/10, bo ceny kompletnie nie pasują do warunków.
Wypad bardzo miło będę wspominał, lecz niedosyt został. Są to bardzo fajne tereny, tylko trzeba całość dużo lepiej zaplanować, żeby niepotrzebnie się nie stresować jakimiś brakami. Od tamtego czasu zawsze robię wcześniejszy research nawet kiedy w teorii nie muszę i mam pod ręką kilka wgranych tras na różne ewentualności
Gdybym miał swój "bucket list" to pasmo górskie Bucegi by było na tej liście bardzo wysoko
#gory #podroze #rozkminy #rumunia
Na dwutysięcznik po łańcuchach w adidasach i z butelką wody, no nieźle
Dzięki takim TOPR się nie nudzi
@Kronos
Sprytny człowiek uczy się na czyichś błędach.
Mądry człowiek uczy się na swoich błędach.
Głupi człowiek nie uczy się na błędach.
My nauczyliśmy się na swoich i rok później na w teorii mniej wymagającą Małą Fatrę na Słowacji byliśmy dużo lepiej przygotowani i świadomi
Gruba akcja
Zaloguj się aby komentować