Nogi zrobione, można używać. Znów kombinowałam z ćwiczeniami, tym razem chciałam zobaczyć jak to jest robić zakroki na maszynie Smitha. Czemu tak? Bo jak robię je z hantlami po 25 kg każdy, to wydaje mi się, że w końcu siła chwytu będzie czynnikiem ograniczającym progres w tym ćwiczeniu. Ono przecież ma być na nogi, a nie na przedramiona. A że trochę bałam się od razu przerzucać się na sztangę, pomyślałam, że poćwiczę na maszynie. Największy problem jaki mam z maszyną Smitha to to, że nie wiem jakie jest obciążenie jej gryfu. Przyjęłam że jakieś 10 kg, więc te 40kg, które widać na screenie to właśnie ów gryf z talerzami 2 x 15 kg.
W trakcie ostatniego treningu nóg, który był w sobotę prawe kolano zaczęło mi szwankować bardziej niż zwykle - może się np. zdarzyć, że w ogóle się zablokuje i przez dłuższy moment nie będzie można go zgiąć, been there, done that. Nie chciałam więc dziś robić przysiadów nie wiedząc, czy czasem nie będzie z tego jakiejś większej kontuzji. Stąd też dziś była suwnica i 4 kg na niej więcej niż gdy ostatnio z nią ćwiczyłam.
Dodałam też 2.5 kg i 2 powtórzenia w odwodzicielach i 5 kg oraz 2 powtórzenia w serii w przywodzicielach.
Reszta została taka sama, bo dalej jest pewnym wyzwaniem. Szczególnie zresztą psychicznym - przy MC wydawało mi się, że po prostu nie dam rady i te założone 12 powtórzeń to o wieeele za dużo. Ale jakoś poszło.
Z głupotek - dziś byłam mimowolnym świadkiem scenki, jak pewien stary koksu chwalił sylwetkę jakiejś dziewczyny, która jak wynikało z rozmowy ma zamiar startować w jakimś konkursie sylwetkowym, niestety nie zapamiętałam w jakiej kategorii, ale nie bikini fitness. I podobno ta dziewczyna nawet ma trenerkę, która ją szykuje do tych zawodów. Hm. Nie powiedziałabym nawet, że ta dziewczyna w ogóle coś ćwiczy. Może poza tyłkiem. Można by ją określić jako skinny fat nie zaś jako sportsmenkę. Więc miałam lekkiego mind fu*ka obserwując to. Inaczej mówiąc - nie powinnam ani na chwilę zdejmować słuchawek podczas treningu i tylko zajmować się tym, co mam do zrobienia, a nie innymi.
#trening #silownia
f3e6f46a-b1aa-4c3f-bf3f-483db8ad6e25
BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta

@rain nie myślałaś żeby zamiast 12 powtórzeń martwego robić np. 8, ale większym ciężarem? Mi by się nie chciało jebać z taką liczbą powtórzeń na tym ćwiczeniu. Łatwiej jest mi wtedy wyczuć moment upadku mięśniowego, a nie zwyczajnego znudzenia ćwiczeniem.

rain

@BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta do czasu, aż przeczytałam co napisałeś - nie. No bo 8 to mniej niż 12. A więc mniej pracy, c'nie? Zabrzmi to śmiesznie, ale psychika mi się wzbrania przed czymś takim. Prędzej dowalę x powtórzeń (bo przecież wtedy jestem "kot", prawda?) niż ich odejmę. W pewnym momencie i chyba do niego dotarłam, siłownia to już nie tylko sprawa fizyczna, ale i mentalna.

BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta

@rain nie ma co gloryfikować objętości, bo wtedy równie dobrze mogłabyś jebać 30 powtórzeń za pomocą 40 kg i wykonałabyś więcej "pracy". 5-30 powtórzeń, bliskość upadku mięśniowego i tyle.


Mi w martwym nie chce się robić więcej niż 6, to samo w przysiadach.

pluszowy_zergling

@rain Tak, siłownia to głowa, szczególnie, że ostatnie bolące jak cholera powtórzenia to właśnie te, od których idzie najlepszy bodziec. Tyle teorii, teraz to w życie wprowadzać podczas treningów co nie ?

Nawet na gimnastyce te "trudniejsze" ćwiczenia sobie przedłużam, aż mi całe ciało czasem drży i ledwo co trzymam, wtedy dopiero odpuszczam (Chodzę sobie na body pumpy ostatnio, jakoś w obecnej edycji jest jakieś przegięcie w stronę nóżek, oj czuję czuję, chodzę sobie dziś jak kaczuszka... )

rain

@pluszowy_zergling podziwiam że chce Ci się chodzić na te body pump. Jakoś nie odnajduję się w bardziej dynamicznych ćwiczeniach, jedyne, które dobrze znoszę to np. boks. Ale ciężary wolę wolne.

rain

@BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta ale podobno serie na 8-12 powtórzeń działają hipertroficznie, a takie na 6 i mniej bardziej na siłę. Zauważyłeś u siebie takie zależności?

BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta

@rain trzymam się tego, co mówią choćby Mike Israetel i Milo Wolf - 5-30 to efektywny przedział i w zasadzie różnice w aspekcie hipertrofii i siły są pomijalne. Liczy się ilość RPE, czyli bliskość upadku mięśniowego. Pod kątem hipertrofii dużo większą różnicę zrobiłoby robienie lengthened partials (nie znam polskiego odpowiednika).

Zaloguj się aby komentować