@Pirazy Tak, wszystko jest dość mocno przejaskrawione i mi taka konwencja nie przeszkadza, dopóki idzie za tym jakaś przebojowość, jakieś nietuzinkowe akcje, może nawet na granicy kiczu. To Tarantino na przykład robi bardzo często i u niego to lubię. Niespecjalnie mu to jednak wyszło w "Nienawistnej Ósemce" i nie za wiele było tego i w "Kosie", jeśli brać za punkt odniesienia zachodnie produkcje. Jeśli jednak porównywać to do polskich dramatów czy filmów historycznych to widzę tu jednak spory powiew świeżości.
Generalnie ten film ma sens tylko wtedy kiedy podchodzisz do niego z dystansem; z przejaskrawienia zdajesz sobie sprawę i przez to nie bierzesz go zbyt poważnie, a skupiasz się głównie na dobrej zabawie. Niestety sami twórcy to często psują. Te analogie do amerykańskiego niewolnictwa czy patetyczne prawdy głoszone przez bohaterów zupełnie psują wrażenie dobrej zabawy. I w sumie nawet nie problem z samą tematyką, a polotem w jaki sposób jest to przekazywane, a właściwie jego brakiem. W takiej konwencji spodziewałbym się jakiegoś kreatywnego podejścia; może jakaś fajna scenka w zabawny, przejaskrawiony ale i niejednoznaczny sposób pokazująca choćby te wspomniane analogie niewolnictwem w USA? Nie w "Kosie". Tu wprost dostajesz tym w strzała w ryj, później drugi raz, a jak już leżysz i nie masz ochoty na więcej to i trzeci i czwarty. Tak żeby nie było pomyłki o czym mowa.
Statyczna scena ciągnąca się przez pół filmu to jeden z głównych powodów dlaczego mało podobała mi się "Nienawistna Ósemka" - wychodząc z kina miałem dokładnie to uczucie niewykorzystanego potencjału. Wychodząc z "Kosa" te uczucie również mi towarzyszyło, choć mniej. Tu jednak oczekiwania były znacznie mniejsze niż w filmie Tarantino, a sama scena była dobra. Może niewystarczająco dobra żeby zbudować wokół niej cały film, ale ciągle. Nie przegadana, trzymająca w napięciu i mająca kilka ciekawych zwrotów.
Też mnie uderzyło, że Kościuszko miał zaskakująco mało dialogów jak na tytułowego bohatera, a mimo tego Braciak zrobił z niego postać, która miała jakiś charakter i to w dodatku dość niesztampowy. To mi się właśnie bardzo podobało - Braciak zbudował tą postać w dużej mierze zachowaniem i gestami, a dosłownie pojedyncze zdania były tylko dopełnieniem całości.
Dlatego ja jednak bym polecił oglądnięcie tego filmu. Napewno spory powiew świeżości w naszej rodzimej kinematografii, z niezłymi paroma scenami i dobrze zbudowanymi postaciami. Jednak nie bez wad.