#niewiemjaktootagowac byłem na badaniu krwi. Bardzo tego nie lubię i od tygodnia odczuwałem dyskomfort, że musiałem tam iść. W gabinecie była taka bardzo miła młoda pani blodynka. Powiedziałem jej, że bardzo się boję, ale ogólnie było miło i oboje się uśmiechaliśmy. Powiedziała, żebym nie patrzył i że mogę liczyć owce albo coś tam. Zasłoniłem sobie ręką oczy i czekałem, aż skończy, i w końcu jak skończyła to zbierałem się na siły żeby wstać i powoli się stamtąd wydostać, ale nagle urwał mi się film. Na początku nie czułem nic, tak jakby ktoś wyrwał wtyczkę zasilania od komputera. Później czułem takie bardzo przyjemne ciepło i gdzieś byłem, ale nie pamiętam gdzie. Może na niebiańskiej skurwoali, albo leżałem na łące w Zonie po przejściu STALKERa: Cień Czarnobyla. Później byłem trochę zdenerwowany, że ktoś budzi mnie z tego pięknego snu i miałem rozmazany obraz. Jej koleżanka złapała mnie za nogi i próbowała unosić je do góry. Po chwili jeszcze zauważyłem, że we trzy ze mną walczyły i miały ze mnie bekę. Też miałem z samego siebie. Zimną wodę dostałem. Przeprosiłem, pożegnałem się, ładnie uśmiechnąłem. Ona też się ładnie uśmiechała. A teraz zastanawiam się, czy istnieje jakieś życie po życiu, czy jest tylko pustka taka jak w momencie utraty przytomności.
myoniwy

@Prucjusz wg mnie gaśnie światło i tyle.

Prucjusz

@myoniwy właśnie też mi się tak wydaje. Dopiero jak zacząłem odzyskiwać przytomność to zacząłem coś sobie wyobrażać. XD

ZmiksowanaFretka

@Prucjusz korzystaj z życia póki jest, bo potem to już wszystko chuj

wiatrodewsi

@Prucjusz Może coś tam jest, może nie. Nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić, nie wiemy, więc kategoryczne formowanie wniosków jest po prostu głupie. Jedno jest pewne - każdy z nas się przekona.

ZmiksowanaFretka

@wiatrodewsi no chyba, że jednak nic nie ma to nikt się nie przekona, bo zanim się zorientujesz to juz będzie za późno

wiatrodewsi

@ZmiksowanaFretka Pomyślałem żeby zrobić takie zastrzeżenie, ale w sumie, tak czy inaczej, sytuacja się wyjaśni - z naszym udziałem lub bez.

Prucjusz

@wiatrodewsi jest taka książka pt. „Życie po życiu”. Lekarz opisał tam przypadki śmierci klinicznej. Kilka z nich jest całkiem wiarygodnych.

wiatrodewsi

@Prucjusz Generalnie jest sporo relacji i poszlak, wskazujących na to że śmierć ciała to jeszcze nie koniec. No ale żadnych dowodów naukowych, ani w ogóle nic pewnego nie mamy, więc każda, choćby najmądrzejsza dyskusja na ten temat kończyć się powinna tą samą mniej więcej konstatacją: chuj wi.

Zielczan

@Prucjusz halucynacje od wyrzutu DMT z szyszynki

Jarem

@Prucjusz

Wg mnie nie ma. Jesteśmy tylko komputerami, których nie rozumiemy. Jak przestajemy działać, to przestajemy działać.

Nie wierzę w duszę w nawet najmniejszym stopniu. Zgodnie z tezą, że bardzo zaawansowana technologia jest łatwa do pomyślenia z magią.


Dlatego nas samych śmierć nie boli. Tylko innych, którzy tu pozostaną

irbis9

@Jarem magią jest to że coś jest

Gepard_z_Libii

@Jarem a komputer jest w stanie powstać ot tak, sam z siebie z chaosu taki skomplikowany układ?

Nie, tylko żywa inteligentna istota była w stanie stworzyć coś takiego i stworzyla go praktycznie na swoje podobieństwo.

Nasz umysł działa na zasadzie alegorii - zupełnie jak system binarny.

Czy dusza istnieje, a czy istnieje cokolwiek?

Czy jest we wszechświecie choćby jedna trwała, niezniszczalna rzecz?

Wszystko się starzeje, rozpada, łączy na nowo w coraz to rozmaitsze formy, ale tutaj nie ma nic trwałego, nawet nasza osobowość zmienia się na przestrzeni lat.

Z moich życiowych doświadczeń wynika że świat jest zjawiskiem czysto psychicznym, ale to trochę z innej beczki i mogę się oczywiście mylić, dopuszczam taką możliwość, natomiast jedno jest pewne - my nie istniejemy w sensie czegoś trwałego, my się wydarzamy i cały świat też się wydarza, niekończący się kosmiczny rozpierdziel.


Nasza samoidentyfikacja jako oddzielne od tego wszystkiego zwierzę jest całkowicie fałszywa i nie ma potrzeby bać się czegokolwiek

Jarem

@Gepard_z_Libii

Pominę fakt, że piszesz nie na temat i Ci odpowiem.


Nie wiem jak życie powstało. Moim faworytem jest przypadek. Jak masz pudełko puzzli to szansa na to, że jak je potrząśniesz to same się ułożą są niskie, baaaardzo niskie. Ale niezerowe.

Jak przełożysz to na skalę kosmiczną, to nagle się okazuje, że ta szansa nie jest wcale taka nikła.


A dlaczego nie możemy być dziełem "przypadku"? Ja wiem, my ludzie mamy do tego awersję. Bo to by oznaczało, że nie jesteśmy wyjątkowi. Ale tylko na pierwszy rzut oka. Bo jak bardzo byłyby wyjątkowe puzzle które "same" się ułożyły.

Gepard_z_Libii

@Jarem co jest w moim komentarzu nie na temat? Op zadał konkretne, egzystencjalne pytanie i wszystko co napisałem mieści się w ramach tego tematu

napisałeś że jesteśmy komputerami i ci wyjaśniłem, że się mylisz.


Totalny bulshit z tym przypadkiem, rozejrzyj się dookoła, popatrz na naturę, rośliny, zwierzęta, nie ma bata, że nie stoi za tym jakaś inteligentna siła, życiodajna energia, dzięki której wszystko istnieje i nie ma w tym życzeniowego myślenia, nie należę do ludków, którzy łudzą się jakimś życiem po życiu,

poznałem czym jestem i dało mi to wolność od strachu przed śmiercią, a takie nihilistyczne czysto naukowe podejście już przerabiałem i nie zaprowadziło mnie ono w dobre miejsce, ale każdy żyje swoje życie, więc z fartem mordo i mam nadzieję że nie ma złej krwi między nami

Jarem

@Gepard_z_Libii

Jak się niby mylę? Nie mówię, że mam rację, ale nie można powiedzieć, że się mylę.

Gepard_z_Libii

@Jarem człowiek to nie komputer, nasz umysł działa na podobnej zasadzie, ale nie jesteśmy tylko tym dualnym umysłem.

Albo inaczej, masz rację, że człowiek jest komputerem, a ja powiem wtedy, że i tak stwierdzenie, że ja jestem komputerem nie jest do końca prawdziwe, bo nie jesteś ostatecznie człowiekiem i tutaj zaczyna się temat, przekraczania barier własnego umysłu, żeby doświadczyć tego o czym mówię, potrzeba mieć albo wielkiego farta i mieć ten wgląd spontanicznie, albo jak ja, pchany rozczarowaniami, szukając sensu w absurdzie tego świata, zgłębiać temat, praktykować i odbijać się raz po raz od kolejnych doktryn, teorii i założeń, aż sfrustrowany dojdziesz do wniosku, że tak naprawdę nadal chuja wiesz i wtedy może pojawi się zrozumienie na zupełnie innym poziomie i te zrozumienie można przekazać jedynie na okrętkę, a słowa są w stanie tylko wskazać kierunek.

Tez nie jest tak że jestem jakiś oświecony i śmiać się chce jak ktoś się za takiego uważa.

Tego nie da się utrzymać żyjąc w tym świecie.

Ale gdy tylko jestem obecny na 100%, to wiem że np. Kiedy piszę z tobą, to niby pisze ja do ciebie, ale w rzeczywistości, to jedno pisze samo do siebie, a kiedy dłubie w nosie, to nie żadne ja, które jest konstruktem psychicznym, ale cały kosmos dłubie w tym nosie, który na codzień uznaje za własny

Capo_di_Sicilia

@Gepard_z_Libii Mam podobne rozkminy. Ja w pewnym momencie doszedlem do wniosku, ze najbliższą ziemi teorią jest reinkarnacja. Wynika ona w zasadzie z zamknietego obiegu aminokwasów. Skoro narodziłem się z tej ziemi to ktoregos dnia do niej wroce i moze urodze sie jako cos innego za jakis czas.

Gepard_z_Libii

@Capo_di_Sicilia ja właśnie bardziej wschodnie spojrzenie mam na te sprawy, a spojrzenie na samą reinkarnację mam prawdopodobnie trochę inne od twojego, nie wydaje mi się żebyśmy się odradzali, jako dusza, raczej istnieje tylko jeden wspólny duch, który się objawia w różnych formach i to można poczuć w kontakcie z innymi ludźmi czy ze zwierzętami i my jako formy jesteśmy, jakby odgałęzionym, fraktalnym objawieniem tego jednego ducha, i to odgałęzienie odradza się raz po raz, według uwarunkowanych tendencji wspina się na drabinie ewolucyjnej

Felonious_Gru

@Prucjusz

mogę liczyć owce

OWCA JEST TYLKO JEDNA

pan_muj

Liczyłem na inny finał

jonas

Aha, czyli naprawdę istnieją ludzie, którzy mdleją przy pobieraniu krwi. A ja sądziłem, że to tylko legenda.

ipoqi

@jonas swoją druga połówkę to już z dwa albo trzy razy cuciłem wspólnie z pielęgniarkami. Sam nie znoszę pobrań, może nie mdleje ale samego uczucia zaraz przed i po nie lubię.

jonas

@ipoqi O wiele gorsze jest leczenie kanałowe, nie lubię i od progu gabinetu dentystycznego piszczę jak mała dziewczynka na widok pająka, żeby mi podali znieczulenie.


Rozsypały mi się kiedyś plecy i musiałem przyjmować przez kilka dni zastrzyki domięśniowe, podawane w duży mięsień z tyłu. Przychodzę z tymi ampułkami do przychodni, piguła mówi "pan się tu na kozetkę położy i obnaży mięsień, bo panowie nam często mdleją na widok igły". Ja nie mdleję, więc zrezygnowałem z kozetki, obnażyłem nieco mięśnia na stojąco, cyk, dziękuję, do zobaczenia jutro.

Prucjusz

@jonas mi się kanałowe akurat podobało. XD

rakokuc

@Prucjusz właściwie to sam sobie odpowiedziałeś: po życiu jest słońce, plaża i ciepłe wygazowane piwo.


Chyba, że wierzysz w coś innego. Wtedy jest to coś innego.

Zaloguj się aby komentować