Niedawno dzielilam sie tu z wami moimi zmaganiami z opieką nad kilkudniowymi kociętami. Panowie juz podrośli, mają już miesiąc, zaczynają sami jeść mokrą karmę od kilku dni tez sami, bez pomocy załatwiają potrzeby fizjologiczne i to do kuwetki więc najgorsza część za mną. Teraz już można skoncentrowac sie na przyjemniejszych rzeczach jak obserwowanie tego jak rosną, ucza się życia i brykają. Ale dzisiaj podzielę sie z Wami inna historią. W miejscu pracy mojej koleżanki pojawila się jakis czas temu mlodziutka koteczka juz ciężarna. Koleżanka przygarnęła ją i nie chciała robic jej sterylki aborcyjnej i postanowila ze odchowa kocięta i przy pomocy organizacji prozwierzecej znajdzie im domy. Kotka młodziutka ale sypnela kociakami konkretnie - urodziła sześć kociąt. Kociaki przecudnie ubarwione, piekne, zdrowe, kolezanka na nie chuchala i dmuchała az ktoregos dnia wróciła z pracy do domu i keden z kociakow nie brykał z resztą tylko leżał, miał wzdęty brzuszek nie chial wstawać. Piszczał przy dotyku. Kolezanka sie wystraszyla i zadzwonila do mnie po poradę. Po objawach wychodzilo na to ze ma zaparcie i nie moze się wypróżnić. Doradzilam jej podanie cieklej parafiny i po tym rzeczywiscie kociak zrobil kupe i to taka ilosc ze wskazywalo to na to ze mial z tym wczesniej problem. Ake ze jego stan sie do rana nie poprawił, kolezanka wybrala sie do naszego weta. Taz zrobili kotkowi rtg i stwierdzili ze jelita są puste, ze pewnie to wzdęcie zalecili espumisan i no-spę i odeslali do domu. Jak po lekach na krociutko robiło mu sie lepiej to zaraz i tak następowało pogorszenie, drugiego dnia znowu weterynarz, zrobili usg ale tez sie niczego nie dopatrzyli, ale dali zastrzyk z antybiotyku po ktorym mialo byc już dobrze. Kociakowi od czasu do czasu samopoczucie się polepszało ale na krótko. Kolezanka zauważyła że kociak wstake tylko jak musi i przy tym kuleje. Wiec jak nie bylo poprawy po zalecanych przez lekarza masowaniach brzucha, kąpielach, podawanych lekach znowu dzwonila do weterynarza. Ci juz ja zaczeli zbywać, ale jeszcze cos zauwaxyla wetka ze jelita moze nie do konca działają wiec napomknęła, że moze to być atonia jelit i wtedy kociak bedzie do uśpienia, podala jakis lek na perystaltyke i kazała podawac go w domu ale po ktotkiej poprawie znowu to samo. Przez caly ten czas miałam z koleżanką gorąca linie, rozmawialysmy często po północy albo nad ranem bo stan kociaka ja mocno niepokoił wręcz przerażał a nie miala nikogo innego do kogo moglaby się zwrócić. Dzisiaj rano miala juz isc do innego weta ale postanowila dac ostatnią szansę stałemu weterynarzowi. Ale kociak dostał ten sam zastrzyk i znowu te same leki do domu. Koleżanka wczoraj sugerowala że może kociak ma jakis uraz fizyczny i stad to kulenie ale weterynarz kazala jej nie wymyslac więcej chorób. Dziewczyna wczoraj po nocce w pracy, dzis dzien na ganianiu do weta a stan kociaka sie nie polepszył a zaczelo byc gorzej bo trzecie powieki zaczely mu zachodzić co znaczylo ze jest juz oslabiony. U nas po poludniu tzn po 16 zaden weterynarz nie przyjmuje wiec w razie czego kezdimy do pobliskiego miasta 30 km. No i zadzwonila do weta w sasiednim mieście, umówiła wizyte, a ze sama musiala isc do pracy z kociakiem pojechala jej sąsiadka. No i co się okazało? Kociak nie chodzil bo ma uraz kregoslupa, prawdopodobnie tez przez to mial problemy z wypróżnianiem. Tydzień leczenia i cierpienia kociaka na darmo. Gdyby nasi weterynarze wysluchali lepiej zaniepokojonej wlascicielki, może sami by na to wpadli. Gdyby mija kolezanka zaufala bezgranicznie weterynarzowi a nie swojemu instynktowi to kociak dalej by cierpial. Żeby było smieszniej ci nasi weterynarze nie sa zlymi lekarzami, jest ich dwoje i ze wzgledu na to ze to jedyny konkretny gabinet w naszym mieście maja straszny mlyn, nawet nie ma opcji wbic sie do nich bez wczesniejszego zapisu. Facet jest świetnym chirurgiem, leczy wszystkie moje zwierzaki i juz nieraz szukaliśmy przyczyn jakichs dolegliwości u moich psow czy kotów i zawsze sluchal tego co mam do powiedzenia bo jak sam powiedział to wlasciciel widzi najlepiej kiedy ze zwierzakiem jest coś nie tak. A teraz z tym kociakiem dali ciała po całości. Dlatego kochani jak widzicie ze wasz zwierzak zachowuje się inaczej niz zwykle i wedlug was jest cos nie tak drążcie temat, nie dawajcie się zbyć, szukajcie drugiej opinii jak jeden wet nie ma nowych pomysłów bo lekarz weterynarii moze przebadac zwierzaka, ale nie widzi zmian w jego zachowaniu. I najlepsze efekty sa jak weterynarz i właściciel współpracują ze sobą, sluchaja się i słyszą nawzajem.
Zdjęcie moich mikrusów dla uwagi 😉
#zwierzaczki #koty #weterynaria #serotoninowezwierzaki
9c2a0a85-7688-4e5c-9302-f4a17b6fad72
wiatraczeg

@serotonin_enjoyer chyba powinnaś zostawić koty.

wiatraczeg

@serotonin_enjoyer no to kup ubezpieczenie jeśli nie


Chyba potrzebujesz odskoczni. Tylko tak mówię. Mam 9 zmysł.

bojowonastawionaowca

@serotonin_enjoyer nie słuchaj

wiatraczeg

@bojowonastawionaowca jest i on. Dziękuję.


Nadal, drugi wet, lepszy niż żaden.

serotonin_enjoyer

@wiatraczeg Eee, tylko teraz jest przez chwilę hardcore z kociakami. Na co dzień mam odskocznię, czytam, ogladam filmy, ucze się języków.

serotonin_enjoyer

@bojowonastawionaowca nie mialam zamiaru 😉 Zwierzaki to moj styl życia. A takie odkarmione od ślepego mamlaski to niesamowita satysfakcja. A moim malym sukcesem jest ze juz mnie nie kusi, żeby je sobie zostawić. Pójdą do adopcji ale oczywiście tylko do dobrych domów.

bojowonastawionaowca

@serotonin_enjoyer no I super, najważniejsze to znaleźć takie swoje przyjemności w życiu :)

wiatraczeg

@serotonin_enjoyer sorry, jestem empatyczny, ale znam tego ciemną stronę.


@bojowonastawionaowca już ogarnął. Daj mu piorunka i całusa pls. Ja nie mogę.


Jest taki obrazek, co go niepostuje tutaj, bo nie warto, bo Hejto nie jest miejscem na to. Mogę opisać co widzę, ale nikt mi nie uwierzy.

Gracz_Komputerowy

@serotonin_enjoyer dawaj namiary na tą gównianą firmę zrobimy im w Google reklamę 🤠 jak można powiedzieć do właściciela kota żeby nie wymyślał...

serotonin_enjoyer

@Gracz_Komputerowy nie, nie dam. Dali ciała po całości ale to jedyny dobry gabinet weterynaryjny w moim mieście. Oprócz nich jest jeden gabinet w którym weterynarze są sympatyczni ale nie mają możliwości zrobienia choćby podstawowych badań. Ani analizy krwi, o rentgenie czy usg nawet nie wspomnę. Za to przy gabinecie jest duzy sklep z artykułami dla zwierzakow no i różne pasze i leki dla zwierząt gospodarskich. Nie zdiagnozuja niczego z badanu, moga leczyc tylko na oko. Jest jeszcze jedwn gabinet, który prowadzil wet starej daty z wysokim mniemaniem o sobie. Ja kiedyś od niego uslyszalam, ze jak przychodze do niego z kotem do leczenia to mam obowiazek w 100 procentach polegac na jego diagnozie i z nim nie dyskutować. Teraz jest juz na emeryturze i pracuje u niego nowa mloda wetka, ktora nawet zna sie na rzeczy ale ceny ma jak z kosmosu. Takie jak w dużych miastach. Jest jeszcze jeden weterynarz, który ma umowe tez z miastem - ale ten człowiek to rzeźnik a nie wet, nie zna sie na niczym. Historie o nim to dopiero otwieraja nóż w kieszeni.

Wiec przy takim wyborze ten gabinet o którym pisałam to jedyny sensowny w okolicy. Przez to ludzie tam walą drzwiami i oknami. Bez wczesniejszego umowienia ciezko się dostać, trudno sie dodzwonić, jeden z wetów to swietny chirurg ale i naprawdę dobry weterynarz, druga - właścicielka gabinetu tez dobry lekarz chociaż dosyc nieprzyjemna w obejsciu (podejrzewam ją o jakieś spektrum autyzmu 😉). W związku z jej zachowaniem gabinet ma w miescie swoich gorących przeciwników. Ale to naprawde jedyny sensowny gabinet w mieście. Nie wiem co sie zadziało ze tak dali ciała.

Zaloguj się aby komentować