Epiktet, Diatryby
#stoicyzm
Ten to chyba trochę dla @rain
@macgajster tylko że ja jestem niestety tego "podłego ducha". I nawet już nie mam motywacji by ze sobą walczyć.
@rain może to akurat nie było dla Ciebie i trzeba poszukać coś innego w czym się odnajdziesz. Mogę się mylić ale chyba byłaś dla siebie zbyt surowa i rygorystyczna, skupiona zbyt mocno na wyniku przez co przestalas sie cieszyć tym co robisz. A motywację polecam budować przede wszystkim na tym, żeby polubić to co robisz i starać się z tego czerpać radość a reszta powinna byc rzecza drugorzędną. Każdy ma gorsze okresy kiedy nie daje rady tak jakby tego chciał z różnych powodów i wtedy właśnie fajnie coś robić dalej bo się lubi pomimo wyników.
@rain zatem nie walcz
"A warrior does not give up what he loves, he finds the love in what he does. A warrior is not about perfection or victory or invulnerability. He's about absolute vulnerability." Socrates (z książki/filmu)
@splash545 @macgajster dziękuję Wam za życzliwe komentarze, ale nie rozumiecie problemu ze mną. Najprościej mówiąc - chciałabym być lepszym człowiekiem, móc być z siebie dumna i żeby inni też byli ze mnie przynajmniej zadowoleni, ale gdy przychodzi co do czego, zawalam. Zabrakło by mi tu miejsca by wymienić wszystkie takie sytuacje, większe i mniejsze postanowienia i zamiary, których nie zrealizowałam. Z ostatnich: chciałam od jesieni pobawić się w strzelectwo albo łucznictwo sportowe - nie zrobiłam nic w tym kierunku, bo "nie bardzo mam czas", a też nie wiem czy w ogóle jest sens. Chciałam zająć się hobbystycznie modelarstwem - mój pierwszy model leży nie skończony, bo źle przykleiłam jeden element i trudno by było go teraz odkleić i przez to się zniechęciłam. Wreszcie - całe miesiące walczyłam o to, żeby mieć lepszą sylwetkę ale wystarczyło 2 miesiące przebywania w domu, gdzie słodycze i jedzenie wylewają się z każdej strony i cały mój wysiłek poszedł na marne. Nawet brakuje mi słów by wyrazić jak wielkim jestem rozczarowaniem. I teraz nawet nie umiem zebrać się do kupy, żeby spróbować jeszcze raz doprowadzić się do formy. Nie mam żadnej motywacji. Jestem tak c...wa jak tylko można.
@rain z tego co piszesz, wynika, że jesteś dla siebie bardzo wymagająca. Z jednej strony to dobrze, bo masz plany, z drugiej właśnie w takim momencie to działa jak kotwica.
Napisałem tę dalszą część i z jednej strony chcę pokazać, że nie jesteś sama, że każdemu nie wychodzi. Z drugiej jednak nie chcę, żebyś to odebrała jako licytację "kto ma źlej" albo, jeszcze gorzej, wymądrzanie się. Chcę pomóc, ale jestem amatorem i czasem za bardzo się wkręcam
Życie, hobby, to nie pasmo sukcesów. Sam jestem tego dobrym przykładem
-
miałem chodzić na siłownię, ale nie chcę płacić za karnet. Wymyśliłem siłownię w pracy i namówiłem janusza na zakup. Do tej pory byłem ze dwa razy, choć minęło ponad pół roku. Teraz iść nie mogę, bo izotek. Jednocześnie opona wokół mnie nie chce zniknąć. Obiecałem sobie siłownię... gdzieś w 2021, po 5 miesiącach ćwiczeń. Jest koniec 2024 i na pewno do wiosny nie ruszę tyłka, na rower również
-
20 miesięcy temu kupiłem samochód. Władowałem w niego i naprawy przynajmniej 30 tysięcy i... służy za bardzo duży przycisk do papieru, bo zepsułem ustawienia, chcąc naprawić to i owo. Kolejny raz muszę wynająć garaż, a ten najlepszy w okolicy ktoś mi zawinął sprzed nosa.
-
w 2018 roku zacząłem projekt, który dziś robiony w pracy zająłby mi 1,5 roboczo-miesiąca. Do dziś leży nieskończony.
-
pod koniec 2021 roku zacząłem inny projekt, który miał mi przynieść jakieś dodatkowe pieniądze. Częściowo go w końcu przetestowałem i ruszyło się robienie pierwszych 10 sztuk docelowych.
-
jeszcze inny projekt, który zacząłem w 2023 i mógłby mnie wyciągnąć z januszexu na własne, dobrze płatne jdg. Stoi na biurku bardzo prymitywny prototyp składający się z czterech patyków, wydałem kasę na zakup raspberry pi i... tyle.
-
na zrobienie podróbki philips wakeup light zmarnowałem jakieś 40 godzin roboczych. Kupiłbym za to przynajmniej dwie nowe takie lampy i nie bawił się dalej, bo wciąż nie jest skończone.
-
od 6 lat jestem sam i nie bardzo widzę możliwości wyjścia z tego stanu przy utrzymaniu obecnego stylu życia. Jednocześnie hobby uratowało mnie przed deprechą, więc nie chcę porzucać tego co robię.
Czy mam wyliczać dalej?
Jeśli chcesz, to mam trochę takich filozoficzno-pomocowych filmów, a wiedzy nie lubię kisić dla siebie
@rain tak szczerze to polecałbym Ci popracować nad swoim sposobem myślenia w szczególności o sobie samej nim się zabierzesz za cokolwiek. Nawet nie piszę o tym komentarzu ale ogólnie gdzie coś pisałaś to zawsze się przebijało, że źle o sobie myślisz, że jesteś czegoś nie warta, że Ci się coś nie uda. Tu jest przyczyna tych Twoich wszelkich porażek i niechcenia bo to jest taka samospełniająca się przepowiednia skoro uważasz się za gorszą bo costam to w końcu zawalisz wszystko co robisz, żeby sobie to udowodnić - zrobisz to podświadomie. Dopóki nie polubisz samej siebie po prostu takiej jaka jesteś to naprawdę będzie ciężko Ci ruszyć do przodu z czymkolwiek. W przypadku samodzielnych prób zmian Twoich schematów myślowych chyba wychodzi to samo, że sama się sabotujesz. Może dobrze by było, żeby ktoś Cię poprowadził, może jakaś terapia poznawczo-behawioralna to się wywodzi ze stoicyzmu dlatego polecam
Mi akurat udało się poprzez stoicyzm ale też przez lata żyłem jak Ty, że za co się nie brałem to wszystko zawalałem. Na siłkę 5x podchodziłem i po 3-4miesiacach koniec i znów się zapuszczałem. Teraz biegam już ponad rok i robie pompki i schudłem w cholerne. Trzeba najpierw ogarnąć w głowie nim się zacznie robić rzeczy i wtedy nie trzeba się tak męczyć z samym sobą i wszystko zacznie wychodzić.
@splash545 mnie w przerwaniu ciągu negatywnych myśli pomogło podejście, że wszystko jest możliwością nauki. W ten sposób zamiast zadręczać się "o, znowu mi nie wyszło" patrzyłem szerzej i pytałem "Dlaczego? Co mogę z tym zrobić? Czy da się to naprawić? Jak?". Wydaje mi się, że gdzieś o tym czytałem, że odwrócenie spojrzenia daje bardzo dużego kopa do myślenia konstruktywnego.
A, no i jednocześnie ściganie się żeby nie tkwić w swojej głowie, nie rozpatrywać ciągle, nie przeżuwać życia tylko żyć światem obecnym. Dotarcie do "tu i teraz" z "a gdyby" zajęło mi całkiem sporo czasu.
@macgajster to akurat do każdego trafi co innego, że tak powiem. Jakoś trzeba się dokopać w sobie do tego głębszego poziomu i eksperymentować co zadziała. Ja akurat wygrzebywałem się z nałogów to przede wszystkim musiałem przestać się obwiniać o to, że się uzależniłem i pogodzić się z kilkoma rzeczami ze swojej przeszłości jako coś co minęło, zaakceptować, że już tego nie da rady zmienić zamiast mielić to w kółko i wciąż rozpamiętywać.
@rain trzeba zacząć od tego, żeby słuchać siebie i jak przychodzą takie myśli to zastanowić się skąd i czy faktycznie stąd gdzie się to.wydaje na pierwszy rzut oka? A jak się już wie co to za błędny schemat myślowy to zacząć go rozpracowywać i zastępować prawdziwym bo te schematy, którymi się zadreczamy to zawsze jest jakaś straszna głupota ale wryta na tak głębokim poziomie, że wierzymy w to sami o tym nie wiedząc.
@ciszej gdzie byłaś jak Cię nie było? Ciągle mi brakowało tego pioruna od Ciebie
@splash545 przerwa od hejto
@ciszej no i fajnie.
Dało mi to do myślenia, świetny cytat.
Zaloguj się aby komentować