Wydawnictwo Replika dodrukowuje dwa tomy serii Wierzenia i zwyczaje. "Młot na czarownice. Malleus Maleficarum" Jacoba Sprengera i Heinricha Kramera oraz "Śladami pierwotnych wierzeń. Duchy, bóstwa i totemy" Leonarda Pełki wrócą na sklepowe półki 13 lutego 2024 roku. Wydania w twardych oprawach liczą po 272 strony, w cenach detalicznych 49,90 i 54,90 zł. Poniżej okładki i krótko o treści.
"Młot na czarownice. Malleus Maleficarum"
Nowe, uwspółcześnione językowo wydanie słynnego dzieła o czarach, czarownicach i ich związkach z szatanem.
Młot na czarownice (Malleus Maleficarum) po raz pierwszy ukazał się u schyłku średniowiecza, w roku 1487. Autorami tego dzieła są dwaj dominikańscy inkwizytorzy i profesorowie teologii: Jacob Sprenger i Heinrich Kramer.
Pierwsza cześć książki, składająca się z szesnastu rozdziałów, traktuje między innymi o szatańskich praktykach czarownic i ich spółkowaniu z diabłem, a także o demonach zwanych latawcami. Opisuje m.in. metody, za których pomocą szkodzą ludziom, zamieniając siebie lub innych w zwierzęta, i opowiada, jak potrafią odejmować mężczyznom przyrodzenie. Druga część skupia się na tym, jak przeciwdziałać czarom.
Niniejsze wydanie Młota na czarownice jest uwspółcześnioną językowo wersją tłumaczenia dokonanego przez Stanisława Ząbkowica. To jedna z tych kontrowersyjnych książek, o której wielu słyszało, ale rzadko kto ją czytał, dzięki czemu przez wieki obrastała legendą.
"Śladami pierwotnych wierzeń. Duchy, bóstwa i totemy"
Wspaniałe dzieło popularnonaukowe autora Polskiej demonologii ludowej
Skąd się wziął kult religijny? W jaki sposób ukształtowała się wiara w istnienie nieśmiertelnej duszy? Jak rozwijała się magia i jaką rolę odgrywa w życiu współczesnego człowieka? Jak wyglądały obrzędy i praktyki totemiczne oraz inne pierwotne formy wierzeń religijnych? Czym był demonizm? Jaki wpływ na ludzi miały demony opiekuńcze, a jak radzono sobie z demonami chorób i śmierci?
Wyczerpujące odpowiedzi na te oraz wiele podobnych pytań można znaleźć w książce Śladami pierwotnych wierzeń Leonarda Pełki.
Pisarz, znawca religioznawstwa i autor wyśmienitych książek z zakresu demonologii i podań ludowych, pokazuje, jak na przestrzeni dziejów zmieniały i rozwijały się wierzenia ludzi - od świata duchów, poprzez totemy i fetysze, do religii poli- i monoteistycznych. Posługując się przykładami udowadnia, że wiele systemów religijnych zawiera wspólne elementy i wywodzi się z podobnych źródeł. Książka zawiera również liczne przykłady życia egzotycznych ludów i plemion, a także ilustracje bóstw, fetyszy czy przedmiotów kultu.
#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #replika #wierzeniaizwyczaje #mitologia #legendy #czarownice #demonologia
@Whoresbane kurła, jaka ja jestem "chora" na tę serię. Ty mi to specjalnie wstawiasz, żebym cierpiała że nie posiadam xD
@moll Każdego newsa piszę z myślą o Tobie (づ•﹏•)づ
@Whoresbane (づ•﹏•)づ
szczególnie te o horrorach xD
@moll Zwłaszcza o horrorach xD
Kilka ciekawostek.
Młot na czarownice po 3 latach został potępiony przez inkwizycję i trafił do indeksu ksiąg zakazanych, autorzy tej książki zostali ekskomunikowani. Często pomija się ten fakt w wielu opracowaniach i pseudo książkach tak samo jak wiele innych np. palenie na stosie. Wiele faktów się przeinacza dzisiaj a gimbo ateizm jest dzisiaj nadal silny, szczególnie w Polsce (tak jestem ateistą).
Co do palenia na stosie i czym była rzeczywiście inkwizycja katolicka, której przypisuje się w większości zbrodnie protestantów.
Odpowiedzią na ten zarzut jest wiedza o tym jak było przed inkwizycją i dlaczego ją powołano do istnienia. Przed inkwizycją prawo do orzekania, kto jest zdrajcą, heretykiem, czarownicą mieli lokalni świeccy właściciele ziemscy. Niestety dość często sięgali po ten sposób, by rozprawić się z tymi, których nie lubili. By zrobić porządek z tymi, którzy stanęli na ich drodze w interesach. Czy też zwyczajnie pokłócili się z sąsiadem i postanowili pokazać im kto tu ma rację. Oskarżali takiego człowieka o herezje i zostawał on skazany na karę śmierci. Trzeba dodać, że majątek skazanego przechodził na tego, kto go oskarżył. I wiadomo od razu, jaka była motywacja. Wszystko to dokonywało się często bez dochodzenia, bez sądu, bez orzekania winy. Za nic oprawcy mieli wydany w 906 roku Canon episcopi nakazujący ekskomunikę, a nie sądy i karę śmierci przy takich oskarżeniach.
Tekst ten nie pozostawiał żadnych wątpliwości, że papież uważał czarnoksięstwo, loty czarownic na sabat, obcowanie kobiet z diabłem za zabobony i koszmary nocne. Papież Aleksander III w liście do arcybiskupa Remis w 1162 roku pisał: Lepiej jest uniewinnić winnych, niż przed nadmierną surowość targnąć się na życie niewinnych". Niestety ludzka chciwość i żądza zemsty brała górę. Świeccy władcy, oskarżali, torturowali, palili na stosach, proceder kwitł i nikt nie potrafił mu się sprzeciwić. Stop, temu stanowi rzeczy dopiero powiedział kościół. Powołuje do Istnienia Świętą Inkwizycję, aby zahamować przelewanie niewinnej krwi. Inkwizycja jest sądem. Oskarżony ma po raz pierwszy szansę na obronę. Ma szansę złagodzić swoją karę, a nawet jej uniknąć. Ludzie, których pomówiono o czary, herezje, czarnoksięstwo robią wszystko, aby stanąć przed sądem Świętej Inkwizycji, bo dla nich to jest jedyna szansa na uczciwy proces i przeżycie. A gdy dochodziło do skazania, bardzo często wyrokiem było spalenie kukły przypominającej tego człowieka.
Inkwizycja wprowadziła złagodzenie kar, tortur stosowanych na przesłuchaniach, a jeśli lekarz orzekł, że nie może być im poddany to odstępowano od nich. W 1816 roku Pius VII zarządził obowiązkową konfrontację z osobą wnosząca oskarżenie, aby w ten sposób uniknąć kary śmierci. Synod w Narbonne w 1244 roku wprowadził zapis, że oskarżony mógł wypisać swoich wrogów i oni nie mogli składać zeznań oskarżających. W świeckich procesach karnych można było tylko o tym pomarzyć. Czy udało się wszystkich uratować? Nie. Niestety były przypadki, kiedy ludzie tracili życie. I jest to bólem Kościoła, bo nawet jeden skazany na śmierć, to jest o jeden za dużo.
Przykładem może być tu proces i śmierć św. Joanny d'Arc, której biskup bronił do ostatniego momentu, ale władcy za punkt honoru postawili sobie zgładzenie tej, która wyzwoliła Francję. Takie przypadki należały jednak do rzadkości. Inkwizycja, może i nie położyła kresu palenia ludzi na stosach i ścinania na gilotynach, ale z całą pewnością przyczyniła się do ograniczenia tego procederu tam, gdzie sięgała władza Kościoła Katolickiego.
Najlepiej obrazują to liczby, które jasno pokazują, że w 70 % odpowiedzialnym w tamtych czasach za wyroki skazujące były protestanckie Niemcy i anglikańska Anglia, tam też spalono 90% „czarownic". I uwaga na terenie pod władaniem protestanckim procesy o czary odbywały się jeszcze w dwudziestym wieku, gdzie ostatnia czarownica" została skazana na grzywnę i trzy lata więzienia w zawieszeniu w 1944 roku. Na podstawie zebranych dokumentów stwierdzono, że przed sądem Świętej Inkwizycji zapadało 2-3 % wyroków skazujących, z których nieliczne kończyły się karą śmierci." "W tamtych czasach, ci którzy już zostali oskarżeni chcieli trafić przed oblicze inkwizycji. Dla nich to był jedyny ratunek, inkwizycja bowiem ograniczyła i zapanowała nad bezprawiem, którego się wtedy dopuszczano. A oskarżenia o czary nie miały swojego źródła i początku w katolicyzmie, czy chrześcijaństwie (czytaj protestantyzmie czy anglikanizmie). Były one echem pogańskich wierzeń ludowych. Kościół najczęściej kwalifikował je jako zabobon lub halucynacje związane z obrzędami okultystycznymi.
PS: było kilka różnych inkwizycji.
@Whoresbane młot na czarownice mam z innego wydawnictwa, ale słyszałam że Replika ma świetne te swoje serie o czarownicach, slowianach i nawet podobno książka o alchemii i naszym Twardowskim jest "kozacka".
Zaloguj się aby komentować