
Konflikt Roberta Lewandowskiego w reprezentacji. "Mentalnie już go nie ma"
hejto.pl-
Marek Koźmiński przegrał wybory na stanowisko prezesa PZPN z Cezarym Kuleszą. – One były podszyte wątkiem politycznym. Dlaczego prezes Jacek Kurski zrzucił z anteny publiczną debatę kandydatów? – wskazuje. To dopiero początek jego szeroko zakrojonej krytyki pod adresem aktualnego szefa związku
-
Dostaje się też postaciom z samej kadry. – Lewandowski to jest piłkarz taki jak Messi czy Ronaldo, jest centralną postacią. Z kolei Michał Probierz gdzie nie był, zawsze kasował wyrazistych zawodników, musiał być "bossem"
-
Koźmiński podnosi, że "mentalnie Lewandowskiego już nie ma" w kadrze. I to ma nie być pierwszy problem. Słyszymy o konfliktach. Nie tylko ze szkoleniowcem, ale i z "grupą Błaszczykowskiego". – Ten układ się wypalił. Niszczył drużynę od środka
-
Więcej ciekawych historii znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Strata czasu
Jak pan to uzasadni?A co on zrobił przez te cztery lata? Te cztery lata zostały absolutnie zmarnowane. Pod względem rozwoju piłki, pod względem wizerunkowym, pod względem sportowym. Tak naprawdę to o czym pan chce rozmawiać? Bo przecież nie możemy ani niczego skrytykować, ani pochwalić. Kadencję możemy podsumować na zasadzie "był, bo był". Trwał.
A jakby to przeciwstawić waszym rządom?
Pierwsza kadencja Bońka to było można powiedzieć bardziej układanie związku, nadawanie mu pewnego korporacyjnego sznytu, bardziej europejskiego. A druga kadencja? Na pewno można było więcej zrobić, głównie jeśli chodzi o kwestie inwestycji w piłkę.
Na przykład?
Uważam, że PZPN powinien mieć własną siedzibę, a poza tym ośrodek szkoleniowy dla kadr. Mógłbym rzucać tematami, które się działy, ale się nie udało.
Poproszę.
Pierwsza sprawa to siedziba.
Pisaliśmy ostatnio artykuł o tym, jak nie powstała siedziba**. Pan nie zgadzał się z jego treścią.**
Zgadzam się z tym, że ta siedziba powinna być, ale nie zgadzam się z kilkoma szczegółami. Jeśli chodzi o siedzibę, doprowadziłem do wyczyszczenia kwestii roszczeniowej, jeśli chodzi o historyczne sprawy właścicielskie na tyłach Stadionu Narodowego. Tam chcieliśmy robić tę siedzibę. Trzeba było dogadać się z ministerstwem sportu i miastem stołecznym Warszawa i myślę, że to by było fantastyczne miejsce, gdzie byłoby fantastyczne centrum polskiej piłki, Mógłby się tu mieścić PZPN, Ekstraklasa, obecnie też centrala VAR.
Dlaczego się nie udało?
Nie było decyzji w PZPN, żeby iść dalej.
Prezes woli wynajmować?
Tak. Nie jest typem inwestora w nieruchomości. Ja miałem w tej kwestii inne zdanie.
Gdyby pan został cztery lata temu, to mielibyśmy siedzibę?
Tak, bo z punktu widzenia ekonomicznego jest to opłacalne. Mielibyśmy, ale nie uważam, że trzeba ją wybudować. Bardzo wiele zmieniło się na rynku nieruchomości i dziś budowanie siedziby jest mniej opłacalne niż po prostu kupienie jej, wyremontowanie, zaadaptowanie. W obecnych czasach masa ludzi pracuje zdalnie, a to się często wiąże z tym, że sporo biurowców jest na sprzedaż i to na bardzo korzystnych warunkach. Choćby biurowiec, w którym obecnie mieści się siedziba związku. To jedna sprawa, czym innym jest baza. Gdybym był prezesem, prawdopodobnie bylibyśmy na etapie kończenia inwestycji.
Gdzie?
Myślę, że w gminie Raszyn, bo tu jest 15 minut od lotniska, lokalizacja jest bardzo dobrze skomunikowana. Zresztą miałem nawet wstępnie coś przygotowane, gdybym został prezesem. Uważam, że potrzebne jest takie miejsce, gdzie będzie kilka boisk, hotel o odpowiednim standardzie.
A te lokalizacje, które są proponowane obecnie, zwłaszcza Otwock?
Ale PZPN nigdy nie miał praw do tej ziemi, więc sam fakt, że ktoś aplikował o dotację i twierdził, że dysponują gruntem... z punktu widzenia formalnego takiej sytuacji jeszcze nie widziałem, jeśli chodzi o dotacje publiczne. Więc jeszcze może być z tego smród, jeśli ktoś powęszył. To nie miało prawa powstać.
Niesportowa walka
Czyli wystarczyło wygrać wybory. Dlaczego się nie udało?Przegrałem w nie do końca sportowej walce. Te wybory były również podszyte wątkiem politycznym.
Czyli?
Jeśli Koźmińskiego się opisuje w gazetach prawicowych, piszą o moim teściu, który pracował 50 lat temu w służbie bezpieczeństwa i został pozytywnie zweryfikowany, to naprawdę nie wiem, jak to komentować.
Była taka publikacja "Gazety Polskiej".
Wysłała do mnie pytania, na wszystkie odpowiedziałem, bo nie mam się czego wstydzić. Ale było sporo sytuacji, które nie są normalne.
PiS nie kazał chyba głosować na Kuleszę. A jak słyszę "wybory polityczne", to jest jakby sugestia, że były sterowane.
Miałem odczucie, że wątek polityczny tam był.
Odczucie to za mało.
Ale po co to drążyć? Proszę mi powiedzieć, dlaczego mnie prześwietlano, mojego kontrkandydata nie, a myślę, że ma ciekawy życiorys? Dlaczego prezes Jacek Kurski zrzucił z anteny publiczną debatę kandydatów? Prosiłem o spotkanie kluby Ekstraklasy i 1. ligi, moich potencjalnych rozmówców nakłaniano, by nie stawili się na tym spotkaniu. Kultura jednak wymaga pewnego dialogu, nawet jeśli się z kimś nie zgadzasz.
Ale kluby pierwszoligowe stawiły się prawie w komplecie.
Tak, doszło podczas tego spotkania do kuriozalnej sytuacji, gdzie jeden z prezesów powiedział: "dajcie spokój, Koźmiński mówi nam wszystko to, co chcieliśmy usłyszeć, więc chyba tu jest jakiś podsłuch". Wie pan, co jest problemem polskiej piłki?
Mam całą listę.
Głównym problemem są ludzie. W Polsce wszyscy znają się na dwóch rzeczach, na polityce i sporcie. Każdy wie, jak drużyna powinna grać, działać. I w końcu dostaną władzę, to mamy to, co mamy. Jest wiele osób merytorycznych, ale może powinni bardziej wziąć to w swoje ręce. Mam na myśli również tych, których na to stać. Niestety jest tych osób mało.
PZPN to nie bank
A gdyby pan wtedy wygrał, to co by dziś działało inaczej?Na pewno federacja by inwestowała. Jak czytam, że PZPN ma majątek w wysokości 400 mln zł, przecież to abstrakcja, absurd. Za Bońka podchodziliśmy pod 300 mln, prezes z wiceprezesem Nowakiem chcieli przeznaczyć środki na obligacje skarbu państwa. Powiedziałem, że się z tym nie zgadzam i za tym nie zagłosuję. Udało się wypracować kompromis.
Dlaczego się pan nie zgadzał?
Bo PZPN to nie bank. Ta kasa to własność polskiej piłki i ona powinna być zainwestowana w rozwój futbolu. Powinna iść w szkolenie młodzieży, w infrastrukturę treningową, w dopłaty dla najlepszych trenerów. Ogólnie powinna iść w młodzież, na pewno nie w piłkę profesjonalną.
Wydaje się to proste, a jednak PZPN nie inwestuje.
To oczywiste, bo nie ma pomysłu. Gadanie, że zrobią hotel pięciogwiazdkowy w Otwocku, dla kogo? Jak kadra przyjedzie na 10 nocy w ciągu roku.
Portugalczycy mają i Ronaldo tam śpi.
Moim zdaniem to nie ma sensu. Problem jest trochę taki, że w PZPN nie ma z kim o takich sprawach rozmawiać.
Z baronem śląskim Henrykiem Kulą nie chciałby pan porozmawiać?
Nieprzypadkowo o nim wspomniałem. To właśnie Henryk Kula miał największy wpływ na wygraną Cezarego Kuleszy. Zebrał "baronów" związkowych, którzy byli traktowani z lekceważeniem i stworzył opozycję. Autorytarny styl Bońka stał się ciężarem.
W pierwszej kadencji zarządzanie Bońka było autorytarne, ale i konieczne. W drugiej sposób zarządzania prezesa nie pozwolił na rozwinięcie skrzydeł innym, również mnie. Uważam jednak, że na ten okres był bardzo dobrym prezesem. Taki już on jest, bierze się go z dobrodziejstwem inwentarza.
Nie ma o czym rozmawiać
Pytanie, czy w ogóle trzeba?Ok, może pan mieć inne zdanie, ale rozmawiamy o tym, czy Boniek zrobił coś dobrze, czy źle. Sporo rzeczy wyszło świetnie. W innych mógł na przykład mieć dobre intencje, a wyszło źle i tak dalej. Życie. Jednak w przypadku Kuleszy nie ma w ogóle takiego tematu, bo tam się od kilku lat nic nie dzieje. To jest niebywała strata czasu. A jak się go o coś pyta to on nie wiem, nie widział, nie rozumie. Kompromitacja. Po co komu taki prezes? Dlatego jeśli Kulesza zostanie wybrany po raz kolejny, to będzie tylko świadectwo ogromnej słabości środowiska piłkarskiego, które w konsekwencji długoterminowej zapłaci za to wysoką cenę. Ale Kulesza współrządzi z prezesami Śląskiego, Lubuskiego, Opolskiego, Mazowieckiego, Łódzkiego i oni również muszą brać odpowiedzialność.
A pan się wycofał z kandydowania?
Na dziś moje szanse są niewielkie, wytworzyła się taka konfiguracja, ale zobaczymy, co się wydarzy.
W ogóle chyba nie ma pan szans, sam pan powiedział, że "nie chciał pić z baronami" i dlatego pan przegrał poprzednie wybory.
Tak w sumie było. Niektórzy mieli pretensje, że się z nimi wódeczki nie napiłem. A ja się mogę napić, ale przy kolacji, a nie przy rozmowach o wyborach, które można porównać do negocjacji biznesowych. To ma być profesjonalne.
Ale krótko: czy jest pan niekompatybilny z polskim środowiskiem?
Nie, tak nie mogę powiedzieć. Na pewno jestem inny. Jakby chciał mnie pan zaszufladkować, to byłem w reprezentacji, byłem właścicielem klubu i ten Górnik nie był taki zły. Dwa razy zajmował 6. miejsce, nie miał długów. Byłem wiceprezesem PZPN. Więc mam wielowymiarowe doświadczenie. I do tego prowadzę spore przedsiębiorstwo, co moim zdaniem jest nie do przecenienia w zarządzaniu tak dużą organizacją, jaką jest PZPN. Więc jeśli weźmiemy pod uwagę te wszystkie czynniki, to nie ma drugiego takiego potencjalnego kandydata. Jedynym, który ma większość tych cech, jest Zibi Boniek. Co prawda jest innym typem biznesmena, ale za to ma znakomite kontakty międzynarodowe. A te są bardzo ważne. A gdzie byłby prezes Kulesza w tej klasyfikacji?
Prowadził klub, jest biznesmenem dużego kalibru, nie tak nisko.
No to jest pan wielkim optymistą.
Tyle miał pan atutów, to muszę przyznać, jednak nie starczyło.
Jasne, jednak nie chodzi tylko o to, by wygrać, ale też o to, żeby móc rozsądnie rządzić. Tak obsadzić stanowiska, żeby ten pociąg jechał. Bo dziś kto rządzi? Kulesza? A może Kula?
Henryk Kula po aferze ze Stasiakiem miał powiedzieć, że skoro on doprowadził do wyboru Kuleszy, to może wybrać sam siebie.
Odpłynął.
Dlaczego?
Jak pan go sobie wyobraża? Czy jego sposób bycia, prezencja, sposób mówienia predysponują go do takiego stanowiska? Prezes musi się jakoś prezentować.
Ok, skoro ciągniemy ten wątek, to jeszcze zapytam, czy ma pan żal do Bońka, że nie dał publicznego poparcia? Dlaczego właściwie tego nie zrobił?
Ja bardzo doceniam współpracę z Bońkiem. To było moim zdaniem dobre dziewięć lat.
Ale...
Hmmm, jakby to powiedzieć. Myślę, że teraz Boniek postąpiłby inaczej, gdyby wiedział, co się wydarzy. Ta cała sprawa sądowa, pseudopodsłuchy, różne paszkwile i tak dalej.
Jak pan tak obserwuje piłkę trochę od środka, trochę z boku, myśli pan, że nie stać nas na to, żeby być dużo wyżej?
Stać nas. Nie dogonimy potęg, ale możemy być zaraz za nimi. Zawsze będzie raz lepiej raz gorzej, ale chodzi o to, żeby nie spaść poniżej pewnego poziomu. A mam wrażenie, ze ostatnio spadliśmy zbyt nisko. Z różnych powodów, zawirowania na stanowisku selekcjonera...
Piłka się nie rozwija
A nie jest tak, że po prostu pokolenie się skończyło?Tak, skończyło się w Katarze. Myślę, że niektórzy zawodnicy mogli być jeszcze wykorzystani, mogli pomóc w budowaniu nowej drużyny.
A czy to nie jest po prostu tak, że my jako Polska nie produkujemy zawodników i nie ma następców? Chyba że trafią się przypadkowo.
Jest ta ciągłość, ale ograniczona. Ale reforma to też dofinansowania, tak jak np. certyfikacja, która moim zdaniem była bardzo dobrym programem, ale wprowadzonym zbyt późno.
Ale to program, w którym uczestniczyło wtedy kilka procent podmiotów.
Ok, ale to pewien etap tworzenia piramidy szkoleniowej. Nie byliśmy w stanie zejść pod strzechy, więc zawsze można sprawić, żeby utalentowany zawodnik z małego wiejskiego klubiku trafił wyżej, gdzie będzie miał lepsze środowisko. Ale tu znowu trzeba zainwestować w skauting związkowy, a nie trzymać milionów na kontach. To powinna być dobrze zorganizowana piramida szkoleniowa idąca od profesjonalnych akademii aż do dołu, może po drodze ze Szkołami Mistrzostwa Sportowego. Więc reforma to też kwestia struktury. Wyszukiwanie talentów to klucz. Na świecie piłka staje się coraz częściej grą imigrantów oraz ludzi biednych. U nas z kolei grą dzieci z mniejszych ośrodków. Więc warto te talenty odpowiednio wcześnie wyłapać i zagospodarować. Tak naprawdę ja bym nie wyważał otwartych drzwi, tylko skorzystał z rozwiązań tych, którym się udało, jak choćby Niemcy czy Francja. Poza tym myślę, że polski futbol by się nie obraził, gdybyśmy skorzystali z fachowców z zagranicy, żeby zobaczyli jak działamy i starali się usprawnić nieco ten proces. Nie myślmy, że jesteśmy najlepsi, bo nie jesteśmy.
Ale wciąż nie rozumiem, na czym opiera pan ten optymizm.
Na kilku czynnikach. Jest spore zainteresowanie piłką, coraz więcej osób gra i w ogóle uprawia sport. Są nowoczesne stadiony. Teraz bym się skoncentrował na boiskach dla dzieci i młodzieży, brakuje tego, zwłaszcza w dużych miastach. Na pewno chciałbym przyciągnąć do piłki więcej byłych piłkarzy. We Włoszech zdecydowana większość zawodników z wysokiego poziomu zostaje trenerami, u nas prawie nikt.
Dlaczego?
Bo im się nie chce. Praca na niższym szczeblu jest zbyt mało płatna, wolą być ekspertami.
No to trudno coś zrobić.
Na pewno trzeba znaleźć sposób na to, by mogli sprzedawać wiedzę. Bo ta wiedza jest, tyle że nie jest sprzedawana dalej.
Skoro jesteśmy przy byłych piłkarzach, to zmienię temat i wrócę do pańskiego kolegi z Barcelony, Jerzego Brzęczka. To był błąd, że Boniek zwolnił Brzęczka?
Nie. Błędem było to, że zwolnił go w styczniu. Powinien w listopadzie.
Zrealizował cel, awansował na Euro 2020.
Ale ten układ się wypalił. Sytuacja Lewandowski kontra grupa Błaszczykowskiego niszczyła drużynę od środka, nie pozwalała jej się rozwinąć.
Maja Hitij/Getty Images / Getty Images
Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski
A wybory Kuleszy? Zacznijmy od Michniewicza.
Może zacznijmy od odejścia Paulo Sousy.
Sousa był ignorowany
Sam odszedł.Ok, zachował się fatalnie, ale zanim to się stało, nieprofesjonalnie zachował się PZPN.
Co to znaczy?
Nie było tam żadnego dialogu między nim a związkiem, człowiek był ignorowany.
Ale w Brazylii dostał dużo większe pieniądze.
No ok, ale był już zniechęcony. A szkoda, bo to był naprawdę dobry trener i ten styl był już zauważalny.
Też tak myślę. To teraz Michniewicz.
Kontrowersyjny wybór. Ale wynik był ok.
A styl?
Chciałbym wychodzić zawsze z grupy na mistrzostwach świata. Z takiej grupy. Styl był, jaki był, liczył się efekt.
Są chyba jednak granice wstydu?
Mecz z Francją był więcej niż dobry. Zresztą teraz było lepiej na mistrzostwach Europy?
Dało się patrzeć.
Ale z grupy nie wyszliśmy. A zresztą, skoro rozmawialiśmy o Michniewiczu, proszę pamiętać, jak on odchodził? Jak został potraktowany. Jak jakiś przestępca. Jednak Brzęczek odchodził w zupełnie innych okolicznościach, został pożegnany kulturalnie, Trzeba mieć klasę. A tu jakaś afera z premią i prezes mówi, że o niczym nie wiedział. Co to za prezes, który nie wiedział? Kompromitacja.
Fernando Santos?
To był dziwny wybór, nie było chemii i łączności. Po wielotygodniowych naciskach ze strony Portugalczyka dorzucono mu Grześka Mielcarskiego w jakiejś niejasnej roli, ni to dyrektora, ni to asystenta. Pewne jest, że ten układ nie zagrał. Więc przyszedł Probierz na spaloną ziemię. Posłuchał, co mówią dziennikarze i gra tak, żeby przypodobać się opinii publicznej. Dużo młodych Polaków i tak dalej. I mamy dziwne wynalazki. Michał jest trochę aktorem, próbuje wykorzystać swoje pięć minut, pokazać się w najlepszym garniturze i tak dalej. A tu nie o to chodzi, a o drużynę. Co zbudował?
Zobaczymy teraz, w eliminacjach.
Nic nie zobaczymy, bo nic nie mamy. Te eliminacje są bardzo proste, jedyny mecz, który ma znaczenie, to wyjazd do Finlandii. Jeśli tam przegramy, to katastrofa. Resztę wygramy, poza meczami z Holandią, która chyba jest poza naszym zasięgiem.
Z Finlandią powinniśmy wygrać.
Dopiero co przegrywaliśmy z Albanią, Mołdawią, więc spokojnie, nie będzie łatwo.
W sumie tak. A za chwilę Lewandowskiego może nie być.
Mentalnie już go nie ma.
Coś tam zawsze jeszcze strzeli, pociągnie, ale faktycznie znika.
No właśnie. A nie stać nas na to, żeby Lewandowski nie grał. Ale myślę, że jest tam jakiś konflikt między nim a Probierzem. Kiedyś to już powiedziałem i zostało to skomentowane przez obóz Roberta, więc tym bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że mam rację.
Spekulacja.
Pewnie, ale proszę spojrzeć, nie przyjechał Robert na reprezentację i nie było żadnej interakcji ze strony selekcjonera, nic nie powiedział, że mu go brakuje czy coś w tym stylu. Proszę mi powiedzieć, czy Robert Lewandowski był zadowolony, gdy schodził z boiska na jednym z poprzednich zgrupowań? Jego wyraz twarzy wskazywał na to, że nie. Więc nie zdziwię się, że jest tam jakiś spór kompetencyjny. Robert Lewandowski to jest piłkarz taki jak Messi czy Ronaldo, jest centralną postacią. Z kolei Michał Probierz gdzie nie był, zawsze kasował wyrazistych zawodników, musiał być "bossem".
Nie stać nas na odpuszczenie Roberta?
Nie, nie mamy zawodników nawet zbliżonych poziomem do "Lewego". Oglądaliśmy treningi kadry i różnica między Lewandowskim a na przykład Piątkiem była kolosalna, z całym szacunkiem dla tego drugiego, bo też umie bardzo dobrze grać. Ale to inne światy.
Zgadza się, Lewandowski trafia się raz na 30 lat, ostatnim takim zawodnikiem był Boniek.
Myślę, że mógł być Wojtek Kowalczyk, ale mentalnie nie sprostał. Jak miał 19, 20 lat to miał wszystko. Szybkość, technikę. Ale cóż, zabrakło tego co najważniejsze. A każdy z wybitnych piłkarzy ma głowę do grania, nie tylko nogi.
Kto za Kuleszę?
Probierz pańskim zdaniem nie nadaje się na selekcjonera?Tego nie powiedziałem. Moim zdaniem to naprawdę dobry trener, ale na końcu zweryfikuje go wynik.
No właśnie, bo jednak do tej pory graliśmy z zespołami półkę wyżej, Portugalia, Chorwacja.
Chorwacja chyba nie, oni już powoli odchodzą.
Oni odchodzą, ale my odeszliśmy. Czy nie jest tak, że żyjemy wciąż tym 2016 r.?
W sumie trochę tak. Chciałbym jednak widzieć, że ta kadra się rozwija. Ja mam do Michała dwa zastrzeżenia. Jedno jest takie, że zrobił sobie z kadry jakieś prywatne przedsiębiorstwo, powołuje każdego, kto kopnie dwa razy piłkę, trochę jak z maszyny losującej. A druga uwaga, że gwiazdą na boisku jest piłkarz, nie trener. Tymczasem tutaj można odnieść wrażenie, że trener jest ponad drużyną. To się rzuca w oczy.
A pan by kogo wybrał, gdyby był pan prezesem?
Sousa by nie odszedł.
Teraz mieliśmy kolejną aferę bardziej obyczajową. Na obchodach 105-lecia PZPN w filmie podsumowującym historię polskiej piłki nie było Bońka. Ale nie było też waszej kadry z 1992 r.
To niepoważne. Polska piłka bez Bońka? Tak jakby robił Pan film o historii Polski i nie byłoby papieża Jana Pawła II. Mali ludzie. Próba wymazania czegoś, czego wymazać się nie da. I wyszło fatalnie, bo ludzie o tym mówią. A trzeba było puścić normalny film i nikt by słowa nie powiedział. Przykre, ale to też pokazuje, że mamy rozpędzony pociąg, a maszynista poszedł do łazienki.
Teraz pan odpuszcza, a w kolejnej kadencji?
Nie powiedziałem jeszcze, że odpuszczam. Zobaczymy, co się wydarzy. Natomiast na dzień dzisiejszy, w styczniu 2025 r., szanse są małe.
Koźmiński jest niewybieralny?
Boniek też miał być, a jednak wygrał. Tak się wszystko ułożyło. Więc może dojdzie do sytuacji, gdzie polska piłka będzie chciała wykorzystać moje doświadczenie i pomysł.
A Boniek miałby szanse? Sporo mówi się o jego powrocie.
Myślę, że na starcie miałby 30 proc. głosów. A potem kto wie.
Ktoś jeszcze?
Wojciech Cygan. Jego notowania stoją dziś wyżej.
#pilkanozna #reprezentacja #pzpn